ALPY, LATO 1999

Rozpoczynają Wasilewscy (Krzysztof, Jędrek, Wit) w piątek 6.08 - wyjazd ok. 12-tej; Chojnice, Nakło, Wągrowiec, Poznań, Wrocław. Nocleg już w Sudetach, w Górach Bardzkich przy bufecie.

sobota 7.08 Kłodzko, Wambierzyce, Góry Stołowe; podjazd ścianą od Radkowa, Skalne Grzyby, dokooptowanie Wójka Wujka, Szczeliniec, przejście graniczne do Czech: Tłumaczów, Broumovske Stieny, fantastyczne jeziorko k. Studnic (kąpiel), Jičin, Sobotka- Humprecht, Košt - zamek, Mnichovo Hradište, zamek na wulkanie Bezdež (604 m), chcemy go zwiedzić, ale już 22-ga, szukanie noclegu: upatrzony teren okazuje się poligonem, wreszcie śpimy w lasku przy drodze.

niedziela 8.08 Wracamy do Bezdežu - niestety schowany w chmurach, ciekawa skała piaskowcowa nad Jestrebi, średniogórze Czeskie. Dečinske ściany - urocze jeziorko i wąwóz z kolebą koło Serbskiej Kamienicy, wejście na wulkan Ružovski Vrch (619 m), Hrensko (jarmark graniczny), kanion. Nocleg w lesie koło Kijova.

poniedziałek 9.08 Bazaltowe słupy koło Krasnej Lipy, jazda do Pragi. Zerwany pasek klinowy - warsztat, w Pradze parkujemy na Malej Stranie, Strachowski Klasztor, Hradczany, Most Karola, Stare Miasto, Ratusz Nowomiejski, "teatr" na Placu Wacława, plac Staromiejski, dzielnica żydowska. Potem na południe; zamek Karlštejn, nocleg w lesie w Brdach.

wtorek 10.08 Ruina zameczku na Radynč (569m) koło Pilzna, Domažlice, przejście graniczne do Niemiec w Szumawie - Zelena Ruda, telefon do Olka (jeszcze w Gdańsku, ale już jadą), Waldhalle Ludwika Bawarskiego nad Dunajem, Regensburg. Nocleg w mini-barakowozie w lasku.

środa 11.08 Rano klasztor Weltenburg nad Dunajem, Landeshut. Zaćmienie w drodze - słońce pokazuje się i znika za chmurami. Dojazd do Au, telefon do Olka (są ok. 200 km za nami) - umawiam się w Garmisch i opuszczamy Au w pogoni za dziurą w chmurach (tu nie ma szans na widoki). Dopadamy dziurę ok. 5 sekund za późno, kierunek Garmisch, czekając na Olka zmieniam koło (kupiona przed wyjazdem opona zrobiła się "kwadratowa").

 

A teraz MY (Olek, Tomek)...

Wyjazd we wtorek 10.08 ok. 15-tej. Po drodze trzeba kupić marki. Ostatecznie z Gdańska ok. 16-tej: Starogard, Chojnice, nieśmiertelna trasa na Gorzów, Kostrzyn. Granicę przekraczamy o zmroku. Frankfurt, dalej w stronę Drezna. Wszędzie po drodze roboty drogowe. Za Dreznem zamiast na Chemnitz błądzimy prawie 15 km w kierunku granicy. Noc na rest-parkingu na świeżym powietrzu.

środa 11.08 Rano w Chemnitz próba odszukania autogazu, po błądzeniu docieramy do stacji: bardzo życzliwi Niemcy, ale autogaz okazuje się Erdgazem. Dlaczego praktyczni Niemcy nie zauważają korzyści z GPL ? Ostatecznie powtórne błądzenie wzdłuż autostrady. Przez Czechy nie mamy już szans zdążyć na zaćmienie, trzeba objeżdżać łukiem granicę. Przed Regensburgiem kolejne ulewy. Telefon od Krzysztofa - zmiana miejsca spotkania: za Garmisch. Zaćmienie słońca na parkingu przy autostradzie. Potem tłok w Monachium, korek na drodze do Garmisch: to tłumy oglądaczy wracają do domu. Wyjeżdżamy na granicę austriacką, Krzysztofa nie ma. Wracamy przez Garmisch na drugie przejście graniczne: spotkanie, korek na drodze do doliny Inn. Noc w Austrii (Alpy Lechtalskie), w bok od trasy stromym zjazdem nad potoczkiem.

czwartek 12.08 Doliną Innu do Szwajcarii, strefa wolnocłowa Samnaun. Dokupujemy czekoladę, paliwo, Olek szuka marek - bezskutecznie. Przejazd: St. Moritz, wspaniałe jeziora przy drodze, za Malojapass serpentyny (!). Pomimo przekleństw na głowę Krzysztofa, stromy podjazd do Soglio. Miasteczko jak z bajki: Olek się kaja. Na granicy Włosi czegoś szukają (pewnie noży). Wzdłuż Como mnóstwem tuneli. Nareszcie GPL (autogaz) jest co kilkanaście stacji. Dojazd do Mediolanu wieczorem w deszczu. Spacer wokoło Katedry i po Galerii Vittorio Emmanuele II. Spanie: Castello d'Annone obok Asti przy drodze obok kolei, w mokrych chaszczach.

piątek 13.08 Przejazd przez Asti. Szukanie bankomatu w Alba na Piazza Rosetti. Bankomat nieżyczliwy (i tak będzie już do końca. Odtąd jesteśmy na kredycie u Wasilewskich). Kłopoty z wyjazdem. Podjazd do Cherasco. Zatrzymujemy się przy cmentarzu z katakumbami obok winnicy przy La Morra; złodziejstwo kwitnie. Lustrowanie panoramy Alp: Matterhorn odległy ok. 140 km i Gran Paradiso na północy, M. Viso na wschodzie, Alpy Nadmorskie na płd-wschodzie. Mondovi, stare miasto na szczycie wzniesienia. W Vicoforte kościół z wielką eliptyczną kopułą (1598-1890). Przejazd niechcący kiepską ale widokową ścieżką górską na przełęcz Alp Nadmorskich. Z przełęczy di Casotlo (1381 m) widok na morze: Riwiera. Wieczorem kolacja na nadmorskiej promenadzie Riva Ligure. Upalna noc w cieniu pod tarasem, piekielnie brudno.

sobota 14.08 Rano biwakowanie na skałach. Prysznic na plaży, ładowanie komórki u sklepikarza; ktoś dzwoni do Ojca Piotra (?). Skuteczność metody prania skarpetek przez Olka: 50%. Próba nurkowania, jeżowce. Obok rozkłada się rodzinka, pan domu nie pozwala na zdjęcie sympatycznej Włoszki topless. Wszędzie po drodze rozbudowane idiotyczne światła: czerwone z małą zieloną strzałką. W San Remo piekielny tłum na rynku; gubimy się, łapie nas Witek. Francja: Monton; wszędzie tłok na drogach, rezygnujemy z Monaco i wcześniej skręcamy w Alpy Nadmorskie. W Sospel kupno zapasów chleba i map. Miasteczko nad rzeczką, aleja platanowa, ryneczek. Kanion Piaon. N.D. de la Menour (rwanie morwy), Col de Turini (1604 m). Wieczorem dojazd do górskiego parkingu w dol. Gordolasque, w St. Grat (1550 m), nad jeziorkiem stoliki, panorama górskiej doliny, księżyc.

niedziela 15.08 Wychodzimy w góry. U góry doliny podział: Tomek z Jędrkiem wychodzą na przełęcz du M. Colomb (2548 m), stamtąd do następnej doliny Val du Ponset, trawersem bez szlaku na kolejną przełęcz i do kolejnej doliny Val du Prals, potem przez kolejną przełęcz 2335 m, do biwaku - tuż przed zmierzchem. Olek wraca drugim brzegiem doliny, niestety mamy o jeden komplet kluczy samochodowych mniej. Krzysztof z Witkiem wracają trawersem "po poziomicy". Pierwsze odpadnięcie.

poniedziałek 16.08 Wychodzimy do Doliny Merveilles. Zaczyna popadywać nawet grad; w schronisku des Merveilles Olek funduje. W deszczu oglądamy rysunki naskalne, potem ścieżką na przełęcz 2549 m, Jędrek oddziela się i idzie na skróty. Trawers nad jeziorem Basto. Na następnej przełęczy Baisse du Basto (2693 m) wiatr tak silny, że można prawie leżeć w powietrzu. W drodze powrotnej bezskuteczne szukanie kluczy. Resztki schroniska i zniszczona lawinami droga dojazdowa. Apele radiowe ONZ o częste kąpiele turystów.

wtorek 17.08 Zjazd nad morze, kanion de la Versabie, Nicea, piękne lotnisko, dalej wzdłuż brzegu, bulwary z palmami i kwitnącymi agawami. Woda rzeczywiście turkusowa. Kąpiel, obok Polacy: "takie oczy miała jebane!" (to o rybie). Cannes, bulwary i palmy jak poprzednio. Za Cannes plaża szerokości 4 m, silny przybój kotłuje raz po raz wszystkich, Tomek wychodzi z życiem, ale bez okularów. (Wieczorem apele ONZ o rozsądek podczas kąpieli w morzu). Jędrek i Tomek przez następne dni wylewają wodę ze swoich własnych zatok. Popołudniem obserwujemy Alpy znad morza. Biwak koło szosy na skalistym podjeździe. Wulkaniczne czekoladowe szorstkie strome skały Masywu de l'Esterol, wspaniały nocny widok na Cannes, w śmietniku buszuje dzik i Jędrek.

środa 18.08 Obłędne próby dojechania poprzez korki na plażę St. Tropez. Rezygnujemy: Hyeres - gaz, i znowu jazda w stronę gór, zamknięte biskupstwo du Thoronet, chłodna noc na asfalcie zakola starej drogi przy poligonie.

czwartek 19.08 Rano dojazd do krawędzi kanionu Verdon. Parkujemy nieco dalej, przy Chalel Rest (sympatyczny pies przy śniadaniu), schodzimy 300 m w dół na dno, przeprawa w bród, dalej wzdłuż dna kanionu, na końcu tunele starej kopalni. Obserwujemy spływ kajakami i pływakami polistyrenowymi. Błąd w planowaniu: wieczorem okolica pustoszeje, problemy z powrotem. Poświęca się Krzysztof. Reszta czeka na parkingu i gra w planowanie. Witek jest bezkonkurencyjny. Ok. 23 przyjeżdża zmęczony Krzysztof, 40-kilometrowy powrót. W nocy deszcz. Komunikaty ONZ ostrzegające turystów przed zabieraniem na wycieczki masła oraz Nutelli.

piątek 20.08 Wracamy rano do Pont (Point?) Sublimé. Nie ma skalnego mostu, dalej na zachód. Maustiers - S'te Marie. Olek strajkuje i nie zwiedza. Urocze miasteczko pod skałami, romański kościół z krzywymi ścianami. Olek od dawna wpuszcza wszystkich pomiędzy nasze samochody. Krzysztof ma dość zachęcania kierowców do wyprzedzania i postanawia zmusić Olka do przyśpieszenia. Riez: obrażony Olek, resztki świątyni rzymskiej, baptysterium, gubimy się. St. Remy, o zmierzchu Baux de Provence. Próby zabiwakowania z udziałem policjanta, kolacja na rynku w Maussane w towarzystwie białego kota. Ponowna scysja z policjantem; straszy kajdankami. Paskudny nocleg w krzakach przy szosie do Arles.

sobota 21.08 Kościół romański St. Gabriel. Arles - Van Gogh, targowisko, Pola Elizejskie, Awinion (karty w ogrodzie papieskim). Po południu Pont du Gard, akwedukt w stronę Nimmes. Potem w stronę kanionu Gorges de l'Ardeche. Biwak na zakolu nad drogą, wino. Rano polowanie z trąbkami.

niedziela 22.08 Szukanie Menhira, Pont d'Arc - szukajcie a znajdziecie (skoro zabrakło go nad Verdonem, musi być nad Ardeche). Dalej Masywem Centralnym na przeł. Escrinet (787 m). Widok na Ecrins i Mt. Viso. Wreszcie na wschód doliną Drôme. Imponująca panorama Gór Couspau (1482 m), "skok" Drômu, przeł. Cobre (1180 m), kąpiel na jez. zaporowym Durance, wspaniała panorama Pelvoux. Dojazd w Ecrins. Wieczorem w świetle księżyca lodowce pod Bar d'Ecrins, nocleg w Pré de Madame Carle (1874 m).

poniedziałek 23.08 Wycieczka doliną lodowca "Białego" (Olek woli "Czarnego") i dalej na przełęcz Monętier (3339 m). żmudne wejście, kiepska forma, widok na Dome de Monetięr 3404 m, lodowiec Monetięr i daleki - od Mt.. Viso na wschodzie - poprzez A. Kotyiskie, Masyw Mont Cenis, po Masyw Vanoise na północy.

wtorek 24.08 Briançon, przeł. Motgenčvre (1850 m), paskudny przejazd przez Turyn. Strajk solidarnościowy: do strajkującego Olka dołączył Tomek: też ma dosyć przystanków co kilkadziesiąt metrów na światłach. Sympatyczny policjant wykrywa brak międzynarodowego prawa jazdy. Przejazd do Cervinio. Matterhorn w chmurach, na parkingu Polacy.

środa 25.08 Bankomat udaje głupiego: brak łączności lub puste konto, a Jędrkowi rabuje kartę. Wyjazd kolejką na Plato Rossa (2000 - 3460 m., 60 zł). Podchodzimy na Theodulhorn (3469 m), występ głównej grani w stronę Matterhornu, piękna pogoda. Okazy minerałów z azbestem (?). Olek z Jędrkiem idą po lodowcu na Mały Matterhorn. Po powrocie ładowanie komórki u Niemki - nieudane?

czwartek 26.08 Załamanie pogody; gra w brydża, wymiana oleju w Passacie, dziwnie łatwa rezygnacja z Matterhornu. Nieczynny tunel do Bielli - niesamowicie kręty trawers, szkoda, że brak dalszych widoków, uciążliwa droga w rejon Como, dalej szybko przez Lecco wzdłuż jez. Como 18 tuneli. Noc w deszczu na asfalcie koło wiejskiego cmentarzyka nad Sondrio na stokach A.Orňbie.

piątek 27.08 Na granicy Olek próbuje bezskutecznie oszukać strażników dokumentami Mercedesa. Szwajcarska dolina Poschiavo. W Livinio kupno paliwa, radia. Wyjazd na przeł. Stelvio (2757 m), noc w masywie Ortler nad strumieniem w dol. Solda. Rydze (?).

sobota 28.08 Nieśmiertelna 2-godzinna gra w brydża, podjazd w górę doliny, wyjście powyżej pośredniej stacji kolejki w stronę lodowca (Olek strajkuje). Spotkanie z jakami. Jazda w stronę Austrii. Silny front burzowy nad Alpami. W "Innszbruku" w ulewie poszukiwanie LPG oraz kantoru; rezygnujemy i dalej przez Niemcy jazda na benzynie. Ciągle pada. Czechy: Cheb, szukanie Koron, podejrzany "anioł stróż" noc nad jeziorem (dziki camping).

niedziela 29.08 Tym razem strajkuje Ford i siłą trzeba go wyciągać znad jeziora. Zwiedzanie Chebu, dalej drogą ok. 30 km od Pragi, potem na północ w stronę Gór łużyckich, podejście na Bezdež. Tym razem udało się podejść na górę, ale nie mamy Koron na bilet nawet dla jednego "delegata" (Olek strajkuje). Przejście graniczne koło Bogatyni, obłędna jazda przez interesujace okolice, oczywiście na Jastrowie (!). Paskudne mgły za Chojnicami, Kościerzyną i koło Rębiechowa. We Wrzeszczu jesteśmy ok. 2.30 nad ranem.

 

Nigdy więcej jazdy nocą. Tomka nie zatrudniać jako pilota. Precz z trasą przez Jastrowie! Jazda przez Polskę też może być interesująca. Międzynarodowe prawo jazdy. Konieczna pisemna deklaracja uczestników o dokładnym terminie powrotu. Plany strategiczne ustalać również na piśmie. Nigdy więcej kart kredytowych (zamiast tego dobrze schowana gotówka) i innych niesprawdzonych wynalazków (komórka). Do wycieczki dobrze się przygotowywać i poświęcić cały dzień tylko na pakowanie. Dla Olka zabierać wielkie ilości słodyczy (w tym Nutelli)!

Tomasz Pluciński 
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F

strona główna

F

strona z indeksem opisów turystycznych