PODRÓŻE NIEDUŻE 2020 1 cz.

 

25 listop. 2019  PRZEGALINA - SKOWRONKI (przekop Mierzei)

 

 

W poniedziałek propozycja Krzysztofa wyskoku na Mierzeję bardzo na czasie bo pozwalająca uciec na kilka godzin od problemów w domu. Pochmurno, kąśliwe zimno, jazda na Przegalinę, tu rzadka okazja do obejrzenia dna śluzy bez wody - remont. Krzysztof na Forum Dawny Gdańsk swego czasu analizował oryginalne rozwiązania techniczne tej śluzy sprzed lat; kiedyś bardzo celnie zrekonstruował działanie oryginalnej dawnej śluzy do tratew:  http://forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=4602&highlight=%B6luza++przegalinie

Także zagadkowe wrota w Marzęcinie, przepompownia w Różewie;

http://forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=712&postdays=0&postorder=asc&highlight=marz%EAcino&start=45 Marzęcino
http://forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=4950&postdays=0&postorder=asc&highlight=przepompownia+r%F3%BFewo&start=15  Różewo

inteligencja tego człowieka jest budująca.  A drugi specjalista Romek, uzupełnia. Potem Kiezmark, Tujsk z mostem zwodzonym i ujściem Tugi do Szkarpowy (miejsce na ew. biwak).

 

 

 

W  rejonie Skowronków /d.  Vogelsang parkujemy i pokrzepiamy się kiełbaskami przy ogienku, tudzież adekwatnymi płynami - które użyte w miarę (2x 25 ml), mają dar stwarzania miłego, bezpretensjonalnego nastroju.

 

 

I idziemy przecinką w stronę morza, szlakiem przyszłego przekopu. Opinie o celowości przekopu są w 100 % zgodne z sympatiami/antypatiami politycznymi dyskutantów w naszym samochodzie - ot taki przyczynek patologiczno-psychiatryczny...

 

 

 

 

 

Pracują tu ekipy saperów: sporo złomu wojennego, oraz ekipa grodząca teren. Wracamy zziębnięci do samochodu, jazda z kilometr i w Przebrnie skręt nad morze: tu po drodze dwa kamienie graniczne z 1919 i przez las 90 m do ozdobnego kamienia Wersalskiego, pierwszego w sekcji. Inny także ozdobny odwiedzimy w czasie letniej wycieczki za Gardeję.

 

 

Jeszcze za Krynicą Morską na wieżę widokową. I powrót. Teraz trzeba jakoś przetrwać ze 100 paskudnych dni unieruchomienia porą roku - do przedwiośnia. Amen

 

Stop-klatki wymagały obróbki w Corelu, bo nowa kamerka (Mobius) ma ustawienia gorsze niż dawna. Prawdopodobnie przełożę akumulator do starej i wrócę do tamtej.

 

 

 

 

8 lutego 2020   ORZECHOWO, SMĘGORZYNO

 

 

Zima- nie-zima... Dla mnie to czas Martwoty, więc z powodu braku śniegu wcale nie cierpię. Krzysztof proponuje wyskok nad małe oczko jeszcze w granicach miasta koło Leźna. Smęgorzyno za Kokoszkami.

 

 

I nieco dalej, za Tuchomek, nad niewielkie jez. Orzechowo, nadspodziewanie malownicze wraz z okolicą. Piękne słońce, ognisko z kultową patelnią i kiełbaskami z bigosem.

 

 

 

 

Cóż można więcej robić w paskudną porę roku?

 

 

 

 

23 kwietnia  KRUGLINIEC - WYGONIN - SCHODNO - PARCELE KLANIŃSKIE

 

No i tak zaczynałem wiosenny sezon; aktualne są notki datownika czasu w lewym dolnym rogu zdjęć (zresztą są to tylko stop-klatki z filmików wideorejestratora Mobius)...

W środę załadowałem rower na bagażnik mocowany na hak z tyłu samochodu i ruszyliśmy. Pierwszy biwak koło Kruglińca W od Lipusza tam gdzie Wda jeszcze młoda, wpada w niewielki przełom. Piękne łąki, ostre słońce na leżaczku. Noc czarna wygwieżdżona i bardzo zimna, rano siwa łąka.

 

 

 

Na rowerze objazd okolic Lipusza, bardzo kiepska kondycja po zastoju zimowym.

 

 

 

 

Opalanie na końcu rozlewiska j. Schodno. Wieczorem j. Wygonin. Chłodna noc.

 

 

 

 

 

Kaliska, Czarne, Klaniny. Tu usiłowanie dojazdu na biwak w Parcelach Klanińskich. Piachy, wykroty to próba dla kierowcy samochodu. Ryzykuję stromy zjazd piaszczystą stromizną na taras Wdy na ok 50 m od m.p. Opalanie w upalne popołudnie; piwko, kiełbaski. Zmiana pogody ale noc znowu ze szronem. Rano słonecznie ale chłodno, jedyny wyjazd z tej pułapki przez kemping Parcele. W Borach wszystko szare, spóźnione o 2 tygodnie do okolic Gdańska. Będziemy tu jeszcze w lecie (i na jesieni także?). I taka to inauguracja wiosenna. Początek maja chyba kajak? 

No właśnie: ? Jest propozycja: Wlk Kan Brdy. Ale coraz bardziej prawdopodobne jest epidemiczne zamknięcie wstępu do lasów. Zatem moja propozycja ew. na wypadek zamknięcia lasów - Kan Elbląski albo z Ostródy albo z Iławy albo w jego połowie - z Miłomłyna

 

 

 

3 maja   "ŻYDOWSKI PIKNIK" z Krzysztofem

 

 

Jeśli fragment mapki WIG z 1931r się podoba, to można cały arkusz ściągnąć i wydrukować: http://igrek.amzp.pl/mapindex.php?cat=WIG100  (arkusz 33-28 Sztum)

 

Powiśle nad Nogat - bardzo atrakcyjne krajoznawczo i widokowo dwa miejsca: Węgry i Żydzia Góra kilka km poniżej Białej Góry na wschodnim brzegu Nogatu. Ostatnia chwila do spenetrowania terenu dzikich jarów na dawnym pograniczu Prus Wsch. i WMG, bo za miesiąc będzie to już dżungla nie do przebycia.

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/graniczne.htm

Rowery pozostawiamy przezornie u góry stromizny, GPS prowadzi bezbłędnie do odszukanego niegdyś kamienia wersalskiego F007 i F008; dalsze pozostawiamy w spokoju w bagniskach i wykrotach. Rozstawiamy biwaczek na malowniczej Żydziej Górze nieco bliżej Białej Góry, na skraju skarpy nad Nogatem i żółtego od rzepaku półkola Różańca. Krótka wycieczka poobiednia do resztek niedalekiego Jagow Brucke u zbiegu nieczynnego Kanału Lodowego. Słońce na zmianę z krótkimi deszczami. Krwawy zachód słońca, ciepła ale bardzo rosista noc. Pobudka przed 7 rano, pozostają samochody, a my lasem na rowerach do leśn. Wilki. Moja Sunia jedzie w kołysce, a piesek Krzysztofa (większy i cięższy) biegnie obok. To bodaj pierwsza wycieczka bardzo sympatycznego psiaka który doskonale oswaja się z nowościami, a z Sunią wręcz zaprzyjaźnia. Dalej asfaltem obok niewyjaśnionego Französen Grab w stronę Sztumu, skręt na Białą Górę,  na skróty przez las; jednak przeliczyliśmy się z trasą, bo licznik nabił nam prawie 20 km. Trzeba uważać z takimi wycieczkami, bo psy mogą zapłacić sforsowaniem serca, które objawi się w przyszłości; nie nadużywajcie bezprzykładnego psiego przywiązania...

Po drodze popaduje, przy samochodach niebo zanosi się na tyle mocno, że zapada decyzja powrotu dziś do domu. Oberwanie chmury przed Tczewem.

Nadzwyczaj atrakcyjna okolica, najpiękniejsza seledynowa wiosna w słońcu, dobre towarzystwo = bardzo udany wyskok.  Będziemy tu na pewno jeszcze parę razy w tym roku (bardzo lubię to miejsce)... Zresztą wystarczy popatrzeć na mapę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

8 maja WLK. KANAŁ BRDY

 

 

My w piątek na kajaku - Wlk Kan Brdy z Rytla. Dla poratowania samopoczucia Edka, i mojego także. Niezbyt sprawne rytuały samochodowe i dopiero po 17 jesteśmy na wodzie. Mój zabytkowy kajak przecieka umiarkowanie w 4 miejscach, ale to i tak znacznie więcej niż jego równie zabytkowy właściciel... Słońce ale chłodnawo, rozstawiamy się niedaleko drogi po 3 km .A (na mapce), noc chłodna. Ranek nieco chłodny, akwedukt Fojutowo .B, potem mamy towarzystwo 3 żurawich trębaczy kroczących wytrwale acz hałaśliwie wzdłuż brzegu; jeszcze nigdy nie dały mi się podejść tak blisko. Barłogi, rozejście systemów wodnych .C, zastawka na Mł Kan Brdy. To bodaj najpiękniejszy odcinek Kanału. Lądowanie przy drewnianym podeście przed akweduktem Węgornia .C, to moje ulubione tereny: zielona łąka Węgorni z zabytkowym nieczynnym systemem nawadniania, z legendami napoleońskim i niedokończonym Suchym Kanałem, z dawnymi zwyczajami podobnymi jak redyk wiosenny na Podhalu; wspaniałe widoki na łąki Zwierzynki i las. W okolicy kapitalna plątanina kanałów i jezior, ale to raczej na rower. Zdecydowanie lepszy jest wariant Kanałem niż płynięcie nudną tutaj Brdą, ale "prawdziwi kajakowcy" nie zhańbią się przecież jakimś-tam-Kanałem.... Biwakowanie w słońcu. Rano już tylko niewielki ładny odcinak z widokiem na jez. Krasne, kończymy na podeście za mostkiem Klocek-Barłogi .E. Najpiękniejszy kolorowy czas wiosenny. 

podobne:   http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/brda   jestem tu często, dla mnie jeden z najbardziej urozmaiconych fragmentów Borów; tu mógłbym spędzić Wieczność...

Załączona mapka to wycinek wspaniałej mapy WIG arkusz TUCHOLA 100 000 z 1933 r (P34 S26) http://igrek.amzp.pl/mapindex.php?cat=WIG100 

 

 

 

 

   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3 czerwca  ZALEW ŚWIEŻY  TOLKMICKO - Nw. PASŁĘKA - GRANICA - PIERZCHAŁY - BRANIEWO

 

 

Słoneczny czerwiec, rower ładuję na hak samochodu, w Tolkmicku przesiadam się na dwa koła a cztery zostają na rynku. Wzdłuż Zalewu do Św Kamienia. Woda w Zalewie brudna,

 

 

Sunia tarza się w śmierdzącym błocku, a nigdy tego nie robiła. Odradzam przebijanie się brzegiem do Fromborka, bo teren jest trudny. Jestem zmęczony, kondycja kiepska, więc we Fromborku tylko zakupy. Niepotrzebnie okrężna jazda szosą braniewską, bo po drodze są rozkopy, a z Fromborka jest ładny skrót GreenVelo aż do nowego mostku przy ujściu Baudy; tamże sympatyczny punkt biwakowy z wiatą. Słonecznie ale chłodno i wietrznie. Rozkładamy się z kolacją, słońce, słowiki, z dala widok na Frombork.

 

 

 

 

 

 

 

Rano słońce, jazda wzdłuż Zalewu do Nw. Pasłęki; to ostatni na E port RP, po remoncie, malowniczy.

 

 

 

 

I dalej za St. Pasłęką do samej granicy; po drodze łapie nas patrol SG. I dobrze, bo to jest znak, że granica jest naprawdę nadzorowana; bardzo sympatyczna rozmowa, a drugą osobą patrolu jest nadzwyczaj miła dziewczyna w mundurze.

 

 

 

 

Po opuszczonych wioskach niemieckich Rusy i inn. prawie nie zostało śladu. Szosą prowadzącą od  granicy dojazd do Braniewa, krótkie zakupy i dosyć nudna droga do Pierzchał i Chruściela, tu niestety mam jakieś dziwne zasłabnięcie; czarno w oczach, serce wali, siedzę na skraju asfaltu i pokrzepiam się resztą zapasów. Skutkuje ale zdarzyło mi się takie wahnięcie pierwszy raz od wielu lat... Sklepik, zakupy, zjazd nad tradycyjne miejsce biwakowe nad j. Pierzchalskim Szkółka Piórkowo, nad samą wodą, niestety jest już tutaj cień. Obok liczne złowrogie kiedyś rampy kolejowe - stąd planowany był masowy atak czołgowy na wyzwolenie Europy z kapitalistycznego jarzma...

http://www.starejuchy.pl/kolej/wrpbran/wrpbraniewo.htm

Następnym razem lepiej będzie zabiwakować na uboczu kempingu w Dąbrowie przy moście nad Pasłęką.

 

 

 

 

Rano ostre słońce ale robi się chłodno i wietrznie, szybko chmurzy się i od czasu do czasu pokropuje deszcz. Nie ma rady, wracamy przez Wierzno i rejon koszmarnych jarów w okolicy Baudy i Narusy który przecinam niedaleko Krzyżewa (warto zapamiętać), leśnymi drogami przez Chojnowo do szosy Pogrodzie-Tolkmicko, zjazd do prywatnej wiaty nad Tolkmickiem (pojawiły się tablice że prywatna, wstęp zabroniony). I w deszczu do Tolkmicka. W drodze do domu istna ulewa.

Piękne kolory świeżej zieleni, rozległe widoki trzcinowisk i łąk na Zalewem, wiosenny nastrój. 

 

 

 

12 czerwca   POWIŚLE: GORZĘDZIEJ – OPALENIE – KWIDZYN – GARDEJA  - ŻYDZIA GÓRA  (znowu na Powiśle).  

 

 

Rower ładuję na hak Opla; Czarlin, i przed samą Wisłą skręt na S. Polecam na przyszłość zabytkowy i malowniczy Gorzędziej. W Rybakach odremontowany pałacyk, skręt w lewo nad śluzę Międzyłęską. To interesujący fragment systemu wodnego starorzeczy Wisły, jez. Pelplińskiego, stacji pomp i funkcjonowania dawnej Wspólnoty wałowej, pruskie fortyfikacje artyleryjskie. Bardzo interesująca i zaskakująco malownicza okolica.

 

 

 

 

Przed Gniewem także polecam rejon Kuchni, Ciepłego z dawnym polem bitwy ze Szwedami oraz grodziskami i łukiem stromego podjazdu torowiska wąskotorówki cukrowni Pelplińskiej. Gniew. Po przecięciu obniżenia Wierzycy opuszczamy szybką trasę bydgoską i skręt w lewo trawersem wzdłuż Wisły: Tymawa, Jaźwiska; tu piękne zbocza, widoki i miejsca na biwaczek. Jazda mostem w Opaleniu, Kwidzyn. Samochód pozostaje przed domem kultury, dalej w upale dość znojnie do Gardei, tu zakupy - i polnymi i leśnymi drogami kierunek Łasin. Już pod wieczór zjazd wzdłuż SE jez. Nogat. Tu znęcił mnie cmentarzyk i Szwedzkie Szańce; tak ładnie wyglądały na Messtischblatcie....

 

 

 

Realia okazały się kiepskie: brzegi jeziora paskudnie zarośnięte, zaśmiecone (oczywiście - wędkarze...) i niedostępne, cmentarzyk jest zlikwidowany, a do szańców dostęp trudny i okrężny. Przygnębiający jest nałóg wędkarzy, którzy w tak paskudnym miejscu nad koszmarnie brudną wodą przesiadują godzinami wpatrując się w koniec kija moknący w błocku... Podobnie ponure jest to opętanie jak przymus palenia papierochów nawet w śmierdzącym wychodku - jeśli nie da się inaczej... Jak można się tak dać zniewolić!

Rano szybko uciekamy wzdłuż W brzegu j. Nogat, rozkładamy się w upale nad bardzo brudnym j. Kuchnia. Zjazd do leśn. Zwierzyniec, tu na środku dziedzińca dawno temu leśniczy przygarnął ozdobny Kamień Wersalski wykopany z pobliskiej granicy Polski (P) i Prus Wschodnich (D).

 

 

 

Przed Gardeją przymusowy dłuższy odpoczynek; oj, kiepsko mi się jeździ tej wiosny... Z Gardei zjazd Drogą Francuzów (przedłużenie Napoleonstrasse, Traktu Napoleońskiego z Borów Tucholskich) nad brudne jeziorko Dziwno, lustracja skandalicznie ciągnącego się bodaj od 4 lat (!) remontu linii kolejowej Malbork - Kwidzyn - Grudziądz. Moja zła kondycja jest mocno zauważalna, rezygnuję ze zwiedzania brzegu Wisły, jedziemy asfaltem na Sadlinki, Kwidzyn.

 

 

 

Przesiadka na cztery koła, jazda na wypróbowane piękne miejsce biwakowe nad Nogatem - Żydzia Góra. 

 

 

 

 

 

Spokojny wieczór i noc, bajkowy ranek i upał przebijający przez chłód rosistej łąki z feerią polnego kwiecia i ptasiego zgiełku. I Pies Naprawdę Szczęśliwy... Biała Góra, Piekło (koniecznie zwiedzić kościół, dawną szkołę gdańskiej Polonii w WMG). Zjazd do Pogorzałej, resztka kamienia granicznego w bramie kościoła. 

Widok na strome zalesione zbocza Nogatu w rejonie Węgier, gdzie zlokalizowane są w trudnym terenie Kamienie Wersalskie dawnej granicy WMG - Niemcy (Prusy Wsch.). Są, bo są - zawszeć to pamiątka chociaż dla Polaków nie całkiem sielska (byliśmy po tamtej stronie Nogatu 3 maja)...

Ale żeby wpaść na pomysł nazwania w Karczemkach Rondo Graniczne Wolne Miasto Gdańsk - RP? Utworzenie WMG było klęską polityki Polski i gdańskiej Polonii; zarzewiem przyszłej wojny. Czy doczekam kiedyś pomnika np. III Rozbioru Polski? A w sezonie turystycznym uruchomić zabytkowy, piękny zresztą tramwaj ale z napisem Danzig na czole...  Nie wszyscy przypadkowi turyści znają historię, inni mogą nie widzieć, że to tylko zabytek a nie aktualne tęsknoty lokalne... Dla mnie jest to szok i skrajna niedpowiedzialność! Korespondencja z GAiT nie dała nic.

 

Spore upały, kiepska kondycja, nadspodziewanie interesujący teren nad Wisłą tuż za Tczewem. Połączenie samochodu z rowerem oceniam coraz mniej sympatycznie.

 

ew. lektura

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/wioslo   Kwidzyn, Rybaki, Międzyłęż

http://www.spmalewal.pl/historia-zwiazku-walowego 

http://informator.pelplin.pl/?id=418 

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/radzyn  okolice Gardei
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/czarlinbialagora.htm  Węgry, Żydzia Góra
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/pieklo 
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/pelplin.htm
  Rybaki
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/matowskiborwegry.htm 

 

 

  

 

21 czerwca   KARWIA - OSTROWO

 

Wieczór świętojański, Kupała - tradycyjnie nad morzem; tym razem jedziemy w rejon Karwi. Zjechało tu chyba pół Polski, tak odreagowują bezczynność epidemiczną. Z trudem znajdujemy miejsce na samochód na leśnej drodze wzdłuż brzegu. Na plaży tłumy, zgiełk okropny, silny wiatr i spora hucząca fala; nie ma mowy o spaniu tutaj. Sunia szaleje w wodzie.

 

 

 

 

Ale jeszcze przed zachodem silny zimny wiatr przywiewa kąśliwą mgłę, robi się paskudnie. Po długim poszukiwaniu znajduję niezłe miejsc za pobliskim Ostrowem, na polance na skraju ładnego lasu, niedaleko krzaków żółto kwitnącego żarnowca. Zanosi się na nawałnicę, dobrze że nie ma drzew w pobliżu, ale noc jest spokojna. Rano powrót okrążając j. Żarnowieckie; praktycznie bez miejsc biwakowych a nawet dostępu do brzegu. Jedynie w rejonie +/- kilometr od ujścia Piaśnicy. Zjazd na Dębki; także i tutaj tłumy, krótki rekonesans ładnego miejsca w lasku nad Piaśnicą, jakiś kilometr S od Dębek. I do domu; nieudana wyprawa... 

 

 

4 lipca  GORZĘDZIEJ - ŚLUZA MIĘDZYŁĘSKA – GNIEW – OPALENIE -WIDLICE  (z Michalem, znowu na Powiśle…)

 

 

Niezła pogoda na początku lata (a jednak to już schyłek, dnie coraz krótsze, ale dla moich przyjaciół jeszcze za wcześnie, teraz jest przecież najlepszy czas na remonty łazienek itp, ockną się jak zwykle dopiero w listopadzie...). Namawiam skutecznie Michała K.; zaprzyjaźniony wielce od lat człowiek wielkiej życzliwości, znany podróżnik, himalaista, żeglarz; zainteresowałem go niedawnymi krajobrazami Dolnej Wisły: Tczew - Opalenie. Bardzo słaba moja kondycja, konieczność wypróbowania lżejszego wyposażenia skłoniły do pojechania samochodem, z wszystkimi licznymi tego mankamentami. 

 uwaga: notki datownika na zdjęciach są błędne

Tczew, na południe. W Gorzędzieju zabytkowy kościółek jeszcze związany z misją św. Wojciecha, interesujący widok ze skarpy wiślanej.

 

 

 

 

Trochę dalej Nizina Walichnowska z odbudowanym pałacykiem w Mł. Słońca, śluzą Międzyłęską (element odwodnienia Niziny z jez. Pelplińskim i tradycją Związku Wałowego, niedawno tu byliśmy; tu niezłe są biwaki nad samą Wisłą), liczne dworki i kościoły w okolicy.

 

Jest teraz jeszcze wysoka woda w Wiśle, resztki podmoczeń na dolnym tarasie. Niebezpieczne wiry w nurcie, muszę uważać aby Sunia nie próbowała pobiec do wody, bo jak się ześlizgnie, to już jej nie wyratuję... W Rybakach stanowiska dawnej pruskiej baterii artylerii z pierwszych lat XX w. mającej ostrzał na Wisłę i Nogat w rejonie Białej Góry.

 

 

 

 

W kościele w Wlk. Walichnowach płyta z markami wysokiej wody. Zjeżdżamy nad Wisłę w Polskim Gronowie, rozstawiamy namioty, przysiada się chłopak z pobliskiego Gronowa; z przyjemnością rozmawiamy, bo ma on zaskakujące zainteresowania. Pomaga w gospodarce na polu, robi to z przyjemnością, chce potem gospodarować na roli, ma przykładne relacje z rodzicami, nie pociąga go siedzenie przy komputerze, komórki używa tylko do rozmawiania ograniczonego do minimum, zaangażowany w związek z kościołem. Zupełnie niepodobny do rozwydrzonych typowych rówieśników. Mamy w planach ciąg dalszy rozmów na jutro, ale prawdopodobnie dostał reprymendę w domu za długie siedzenie z nieznajomymi. Naprawdę interesujące było spotkanie.

 

 

 

Rano wzruszające karesy Michała z Sunią, która rzeczywiście go bardzo lubi; ale ja przecież nie jestem nic a nic zazdrosny; oj chyba przecież nie jestem zazdrosny... 

 

Nie umiem znaleźć ładnych dawnych zagajników w rejonie Kuchni i Kotła, szukamy dojścia do dawnego torowiska wąskotorówki cukrowni Pelplińskiej przez Walichnowy, wspinającej się karkołomnie pętlą na kilkudziesięciometrową naprawdę stromą tu skarpę Wisły do pobliskiego Ciepłego i Gniewu. Uparliśmy się dojść na pięknie położone grodzisko na bardzo tutaj stromej krawędzi (jedno z kilku obok siebie); powtarzaliśmy przez dobrą godzinę próby podjazdu z różnych stron. Nic z tego, okolica zaorana, gęste już zboże po pas, brniemy w upale rozpaczliwie polem, torowisko zarośnięte wielkimi chaszczami, a po istniejącym kiedyś podejściu schodkami ani śladu; poddajemy się po prawie dwóch godzinach. Szkoda, bo miejsce naprawdę niezwykłe. 

 

 

 

 

Za Gniewem usiłowania zjazdu z Tymawy na taras nad Wisłę bardzo stromymi drogami z zaschniętymi w glinie głębokimi koleinami bez możliwości zawrócenia i powrotu - za to z wielką łatwością utknięcia brzuchem w koleinach, rozwalenia miski olejowej i perspektywie szukania traktora. Moje małe doświadczenie w jeździe terenowej sprawia, że trochę zielenieję z emocji; na dolnym tarasie żadnych miejsc na biwak, ale cały czas na granicy ugrzęźnięcia w błocie. Kolejne niepowodzenie i rezygnacja. Pozostaje szukać biwaczku w rejonie Opalenia. Pomysł odwiedzin rejonu pomnika Gottlieba Schmida w Widlicach Górnych także nieudany: parking, bez dojazdu do pomnika, trzeba by targać rzeczy ze 300 m, zresztą miejsce jest mocno uczęszczane. Jedziemy z nikłą nadzieją na biwak na wieży widokowej/wiacie na krawędzi wysokiej skarpy Wiosło Duże/Małe. Także tu parking, szlaban i najwyraźniej duży ruch. Ależ mamy pecha! Powrót do Widlic Dolnych, tu zjazd nad samą Wisłę i w zupełnie miłym zielonym miejscu biwakujemy, obiadujemy w pięknym słońcu wieczoru, przy bełkotliwej wysokiej wodzie bardzo niebezpiecznej nie tylko dla Suni; winko. Sunia idzie dziś spać do dużego namiotu Michała, w nocy niewielki deszczyk. Powrót przed 13 do domu.


Bardzo udana wycieczka, bez pospiechu, w słońcu, w sympatycznym towarzystwie nietuzinkowego człowieka, na dodatek podobnego jak ja konserwatysty i sympatyka Wstecznictwa, naprawdę interesująca okolica, ale też wiele szarpaniny z trudnym terenem, nadspodziewanie duży ruch turystyczny jako skutek wielu miesięcy izolacji w epidemii.  Polecam ten odcinek brzegu Wisły, bo jest niezasłużenie mało znany. Na jesieni zrobimy tu porządną spokojną dłuższą wycieczkę tym razem rowerem - jak Pan Bóg przykazał!  Może i w lasach nad  dolną Wierzycą.

 

Odsyłam chętnych do innych relacji z okolicy

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/boryzulawy

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/wioslo   tamże nasza wspinaczka na grodzisko w Ciepłem...

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/wisla.htm 

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/pelplin.htm   Gorzędziej, Międzyłęż

 

CDN ...

Tomasz Pluciński 
tomasz.plucinski@ug.edu.pl 

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy.htm opisy turystyczne

F strona główna