WEJHEROWO - WEJHEROWO przez DĘBKI   1 czerwca 2008

 

Po długich chemicznych zajęciach piątkowo-sobotnich chcę uratować chociaż niedzielę: z rowerem i psem z Wejherowa przez Bolszewo starą moją trasą nad morze. W Zamostnem/Kniewie na mostku na Redzie dawna granica polsko-niemiecka;

[---] stacja graniczna, za którą leży już na terytorjum niemieckiem kilka stacji jeszcze w granicach dawnych Prus Zachodnich, wśród wsi na lewym brzegu jeziora Żarnowieckiego, które przy obecnem wytyczaniu granicy pozostawiono przy Niemcach.  (Orłowicz, 1924)

 

 

 

 

kilkadziesiąt metrów dalej drewniany budynek wyglądający na bazę Grenzschutzów. Interesująca strona ze zdjęciami innych obiektów granicznych: http://bartosz4.fm.interia.pl/graniczne/graniczne.html . Okolice Rybna: zielona dolina i łąki; w lewo interesująca trasa na Kostkowo - Choczewo, po prawej szeroka łąkowa pradolina Piaśnicy. Szyny kolei Wejherowo - Rybno - Choczewo - Garczegorze rozebrane. (w latach międzywojennych także były one w tym miejscu rozebrane, ale nie z powodu sabotażu Władz Kolejowych, ale z powodu strategicznego zagrożenia atakiem niemieckim. Tak było zresztą na większości odcinków lokalnych kolei przecinających F gorącą granicę na Pomorzu i Śląsku; takie były realia sąsiedzkie...). A więc zachęcam do lektury starych map; to właśnie jest krajoznawstwo. W latach 80-tych jeździły przez Rybno pociągi elektryczne z Wejherowa do EJ Żarnowiec (na pół tajne, nie było ich w rozkładach jazdy, trzeba było się cichcem wynieść na przedostatnim przystanku EW Żarnowiec, bo ostatni był już na skrupulatnie kontrolowanym terenie zamkniętym). Ciągle tkwi we mnie dawny pomysł: a gdyby wyprowadzić ruch turystyczny z zatłoczonych i niestety ciągle dość brudnych plaż Trójmiasta - na pełne morze na zachód, przedłużając tory znad jez. Żarnowieckiego w rejon Dębek/Białogóry? Bo przedłużyć linii Puck-Krokowa się już nie da - i Koleje mogą odetchnąć spokojniej. Ale może lepiej zachować ten zakątek?

 

Wielomiesięczne demonstracje w Trójmieście protestacyjne przeciw budowie EJ. W latach 90-tych trzeba było zdjąć sieć trakcyjną i elementy zawieszenia, bo złodzieje byli gotowi ryzykować życie dla złomu: żałosny rys polskiej rzeczywistości, która w Europie jest jakimś gigantycznym nieporozumieniem. A dobrze im tak! Bo już teraz zaczyna się zmasowana akcja polskojęzycznych mediów, ale służących interesom obcych właścicieli - mająca zachęcić do szybkiego wprowadzenia u nas monety Euro. Jeśli się to niedługo stanie - to przybędzie nam złomiarzy i żebraków w tempie lawinowym! Czy nigdy nie zastanawialiście się, dlaczego tak chętnie zachodnioeuropejskie koncerny tak skwapliwie wykupiły właściwie wszystkie nasze media? I kto im to ułatwiał? Spytajcie Niemców jak oceniają rezygnację z Marki.

 

Wracam na trasę... Stromy podjazd/zjazd do Czymanowa, szczytowa elektrownia wodna z rurami, w których możnaby jeździć autobusem.

 

 

Warto wyskrobać się na koronę zbiornika szczytowego, skąd panorama 120 m w dół. Na wschodnim brzegu księżycowy krajobraz rozbabranej budowy: najpierw niechlubnej pamięci EJ Żarnowiec, potem nieudanej inicjatywy strefy przemysłowej. Zniszczono krajobraz, zniszczono starą wieś Tyłowo; w Nadolu ruina hotelowca robotniczego.

 

 

Jadę zachodnim brzegiem na północ, w ogóle dostęp do jeziora jest utrudniony:

 

 

 

w Nadolu jest pomost spacerowy, ew. biwaczek możliwy od pn-zachodu oraz od północy.

 

 

M.Orłowicz przestrzega w przewodniku z 1924:

"Traktatem wersalskim przyznano wszystkie wsie na zachodnim brzegu  jeziora Niemcom, później jednakże zmieniono granicę w ten sposób, że wieś Nadole położoną na zachodnim brzegu naprzeciwko góry Zamkowej przyznano ze względu na prawa rybackie i zasadę etnograficzną Polsce. Jest to wioska malowniczo położona, zamieszkała przez rybaków kaszubskich [---]. Dostać się do niej można albo łodzią z Lubkowa lub też pieszo z Kartoszyna drogą jezdną przez Czymanowo (Rauschendorf), przyczem jednakże należy zachować ostrożność, gdyż do Polski należy jedynie prawa (bliższa jeziora) strona gościńca, podczas gdy jeżeli ktoś przez nieuwagę zejdzie na lewo od gościńca, bywa aresztowany przez niemiecką straż pograniczną i odstawiany z powrotem okrężną drogą po załatwieniu formalności i ukaraniu grzywną (ewentualnie aresztem) w mieście powiatowem Lęborku. Także dla dostępu do Nadola z polskiej strony wymagana jest przepustka, wydawana przez starostwo w Pucku."

 

Jeśli macie ochotę obejrzeć tę sytuację, ściągnijcie piękne mapy WIG z lat 30-tych: arkusz Wejherowo i Żarnowiec http://igrek.amzp.pl/mapindex.php?cat=WIG100

 

 

 

Jez. Żarnowieckie okrążam obwałowaniem wzniesionym jako ochrona przed zmianami poziomu w wyniku pracy zespołu szczytowo-pompowego; interesujący krajobraz. Kawałek asfaltem w stronę Żarnowca. Skręcam w gruntową drogę wzdłuż Piaśnicy, będącą przedłużeniem asfaltu z Lubkowa. Granica biegła zachodnim ramieniem Starej Piaśnicy; podobno zachował się tam graniczny kamień (będę wdzięczny za ew. potwierdzenie).

 

 

Gorąco polecam penetrację obszaru pomiędzy tymi odnogami, przylegającymi do Dębek: są tam urocze łąki i ładna kępa lasu. Kilkaset metrów przed rozbudowującymi się Dębkami skręcam w lewo: nad krętą, bystrą i głęboką Piaśnicą bardzo ładne miejsca na biwak w otaczających laskach.

 

 

Dwójka chłopaków z Góry; o tyle nietypowych, że są sympatyczni i nieagresywni: zachęcam do zainteresowania się starymi mapami i przeszłością. Dębki (często spotyka się dawne brzmienie: Dębek) witają tłumami powoli zbierającymi się do domu, aby nie spóźnić się na niedzielny obiadek (moi znajomi poszli zdaje się krok dalej: w ogóle nie wyściubili nosa z domu - no, może na spacerek do Brzeźna albo do Doliny Radości: jest tam przecież tak pięknie, po co więc jeździć tak daleko?). A okolice Dębków są dla mnie bodaj najpiękniejszym fragmentem Wybrzeża: bajkowa wijąca się otoczona zaroślami rzeka, biała szeroka plaża,

 

 

 

 

 

wspaniałe lasy szpilkowo-dębowe z bujnym podszyciem, obok rozległe łąki, ładne drewniane domki.

 

 

Niestety tłumy w sezonie są straszliwe, a łomot z jakiegoś koszmarnego namiotu na plaży przez większość nocy roznosi się na 6-7 km (!) wzdłuż plaży. Granica biegła jakieś 200 m na zachód od rzeki,

 

 

a nie wzdłuż nurtu, jak sugerowała tablica, którą usunięto - i może lepiej, że nie eksponuje się przesadnie niektórych elementów historii. Więcej o tym miejscu: http://wolneforumgdansk.pl/viewtopic.php?t=1352 Zdjęcia niżej zaczerpnięte również z tamtego wątku

 

 

 

Pogoda wymarzona: na niebie błękitnym podświetlone młode liście dębu - widok, który może przyśnić się podczas długiej paskudnej zimy.

 

 

Jest ze 25 stopni, które łagodzi dość silny chłodny wiatr, nieskazitelnie biały piasek, zielona woda.

 

 

Nie mogę odżałować że oszczędziłem na bagażu i nie zabrałem śpiworka: wielki  grzech nie zostać tu na noc, i nie ma za to odpuszczenia! Po 18 zbieramy się i jazda na wschód gruntową leśną ale zupełnie twardą drogą: pięknie podszyte lasy z licznymi polanami na których można zabiwakować; niestety teren w trakcie wyprzedaży i budowy licznych chatynek. Tak dojazd do Karwieńskich Błot II; skręt w kiepski asfalt na południe. Po obu stronach rozległe Krokowskie Łąki; nadspodziewanie interesujący krajobraz kusi do zabiwakowania tu kiedyś, szczególnie na skraju zalesionej kępy lasu wzniesienia Szarego Dworu. Ten ciąg łąk oraz zalesionych wzgórz biegnie bardzo atrakcyjnie na wschód, na wysokość Jastrzębiej Góry. Warto kiedyś go spenetrować. Krokowa: siedziba rodu Krockow, mało stylowy kościół, odbudowany ładnie duży pałac w rozległym parku.

 

 

 

 

 

[---] wieś ewangelicka zniemczona, przez Kaszubów zwana Kreków. Od XIII w. własność rodziny Krokowskich, którzy zniemczyli się i używają tytułu hrabiów von Krockow. Ich przodkowie bywali dygnitarzami i patrjotami polskimi, a wielu zginęło  w bitwach za ojczyznę.  (Orłowicz, 1924)

Końcowa stacja kolei pierwotnej trasy: Reda - Puck - Krokowa z  F 1903. Linia do Helu jest odgałęzieniem; została wybudowana znacznie później - jako międzywojenna polska inwestycja wojskowa, którą udostępniono cywilom.

Jest to kolej dopiero za polskich czasów przebudowana z wązkotorowej na normalnotorową, biegnącą na zachód z Pucka, mniej więcej równolegle do brzegu Wielkiego Morza, w odległości kilku kilometrów od niego. W miesiącach letnich kursują z Warszawy wagony F bezpośrednio do Krokowa (Orłowicz, 1924)

Załączam bilet z wycieczki sprzed wielu lat;

 

 

potem funkcjonowała tu F Kolej Drezynowa dla entuzjastów, teraz tory rozebrano aby czasem nie przyszedł komuś głowy koszmarny dla Władz Kolejowych pomysł przywrócenia ruchu. Przez pierwsze kilometry szosy wejherowskiej po lewej ładne łąki na skraju lasów dobre do zabiwakowania. W lewo niedaleko do bardzo malowniczego otoczenia Robakowskiego Młyna na Czarnej Wdzie; gdzie jeździliśmy w Nowy Rok. Sympatyczne miejsce z wiatą i kominkiem nad jez. Dobrym (byle nie w sezonie - kemping, i nie w słoneczne niedziele); ponura niemiecką zbrodnią Piaśnica; Wejherowo.

 

 

 

Pogoda była jak marzenie: wiosna zniewalająca, kondycja nienajgorsza: 78 km ze średnim bagażem i psem. Tylko ten pozostawiony w domu śpiworek tak wszystko zepsuł... Przypominam jak komu dobremu, że rozpoczął się Festiwal Najkrótszych Nocy w roku, a za jakieś 3 tygodnie zacznie się nieuchronnie Czas Schyłku (popatrzcie w kalendarzyku na terminy wschodów i zachodów słońca). Ale dla większości moich przyjaciół jest „jeszcze za zimno”...

 

Literatura 

Dr. M. Orłowicz (St. referent dla spraw turystyki w Min. Robót Publicznych)  Ilustrowany przewodnik po Województwie Pomorskiem. Wyd. Książnica Polska Lwów-Warszawa 1924  

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/debek.htm inne wycieczki podobną trasą

http://www.nitka.pl/tag/krokowa/  opisy rowerowe

http://pl.wikipedia.org/wiki/Krokowa

http://pl.wikipedia.org/wiki/Albrecht_von_Krockow

http://www.pod-semaforkiem.aplus.pl/pg-krokowa.php

http://witek602.webpark.pl/krokowa.html

 

Tomasz Pluciński
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl 

F strona główna