SZLAKIEM KAMIENI I DWORÓW NA POWIŚLU:

WĘGRY - SZTUM - LIWA - PRABUTY - CIESZYMOWO - STR. MIASTO - PRAKWICE - STR. DZIERZGOŃ - BALEWO - MIKOŁAJKI Pom.     18-20 kwietnia 2009

 

 

Podobna wycieczka innych rowerzystów  http://www.zulawy.info/wedrowka_21.htm 

Wreszcie zacząłem posługiwać się OZIm; wstępne próby sczytywania współrzędnych interesujących punktów widniejących na niemieckich mapach Messtischblatt dawały nieakceptowany błąd 150-200 m, inna procedura dała nareszcie zadowalającą dokładność lepszą niż 12 m. Teraz wypadało to sprawdzić w terenie. Na pierwszy ogień poszły wersalskie kamienie graniczne na brzegu Nogatu, których bezskutecznie szukałem kiedyś podczas F  spływu kajakowego. Rower załadowany na samochód niezastąpionego Krzysztofa, jedziemy w stronę Węgier, gdzie przy turystycznej wiacie spotykamy Zbyszka, który wcześniej dojechał tu z Malborka.

 

 

Pogoda jest obłędna: oślepiające słońce, wszystkie odcienie jaskrawej zieleni na tle błękitu i szarości gałęzi; ptaki drą się jak szalone. Idziemy gąszczem lasu porastającego zbocza Nogatu. Pierwotny teren mocno pocięty stromymi jarami, objawia się w całej krasie. Polecam miłośnikom przyrody: byle tylko nie w okresie rozwiniętej wegetacji i tylko w okresie dłuższej suszy. Na zboczu znajdujemy resztki ceglanych umocnień podziemnych: ich przeznaczenie to pierwsze pytanie do Forum Marienburg (znajdują się na skarpie na początku stromej ścieżki prowadzącej w dół niemal na wprost do kamienia F007).

Był to najprawdopodobniej element wyciągarki obsługującej wagoniki z pobliskiej cegielni i umożliwiającej bezpieczny transport torowiskiem schodzącym stromo do mini-portu na Nogacie http://www.zulawy.info/wedrowka_21.htm

 

 

Schodzimy w dół według GPSu: jest kamień, ale bez oznaczeń. Tuż obok stoi jednak inny - nasz poszukiwany z oznaczeniami „D” oraz „FD”. Na F Messtischblatcie (ten z 1939) ma oznaczenie F007; dokładność naprowadzenia przez OZIego i GPS: ok. 12 metrów.

 

 

 

Idziemy dalej zboczem nadzwyczaj urozmaicony szlak na skraju mokradeł, stromej skarpy, wszystko w eksplodującej zieleni w świetle słońca; na szczęście jest prawie sucho.

 

 

 

 

Kolejne kamienie które odnaleźliśmy, noszą numerację F008, 014, 015, 016. Myślę, że pozostały one do tej pory z dwóch powodów: po pierwsze granica pomiędzy WMGdańsk a Ostpreussami de facto była iluzoryczna, i nie budziła wielkich emocji wśród okolicznych mieszkańców (a wioski były niezbyt ludne). Po drugie: bagnisty teren był trudno dostępny. Inaczej niż większa część granicy pomiędzy WMGdańsk a Polską. Ostatecznie dotarliśmy do pięciu spośród sześciu notowanych kamieni.

 

 

 

 

 

 

Ocena skuteczności naprowadzania: doskonała! Łażenie po chaszczach, mokradłach i wykrotach łąkowych dało się we znaki rozleniwionym zimą krajoznawcom (z których jeden miał już nigdy nie chodzić po dawnym wypadku);

 

 

 

 

 

 

a czeka nas wyskrobanie się na stromy brzeg Nogatu, przecięcie uroczego dzikością, ale równie uciążliwego Parowu Węgry; i powrót do Węgier; po drodze tuż przed Węgrami znajdujemy płytę z napisem i lilijką (namiar GPS: N53o58,535'   E18o57,950')

 

 

 

 

Potwierdzam: rejon trójkąta Malbork – Biała Góra – Kałdowo jest zupełnie wyjątkowo atrakcyjny widokowo i krajoznawczo! Jest późne popołudnie, powstaje problem noclegu. Proponuję biwaczek nad Liwą powyżej Kwidzyna. Pierwszy rekonesans w rejonie Brokowa jest umiarkowanie pozytywny: są stoliki, ale jedziemy dalej. Przy moście drogowym Szadowo młyn zaadoptowany przez Fundację Owsiaka, a obok bardzo sympatyczne miejsce z wiatą, stolikami i zaproszeniem do palenia ogniska; łąka, staw młyński; miejsce bardzo urocze skłania do pozostania na noc. Towarzysze idą do samochodu, a my z Milą w namiociku. Noc bardzo zimna, Mila dygoce, rano namiot i siodełko roweru pokryte szronem.

 

 

 

 

 

Jedziemy południową stroną Liwy; ładne miejsce biwakowe (bez wiaty) półtora km na północ od mostu kolejowego (także z zaproszeniem do ogniska – w lesie! To ewenement ze strony służb leśnych). Idziemy do mostu kolejowego, kolejne miejsce biwakowe przy Stary Młynie 1 km poniżej wypływu z jez. Liwieniec. Prabuty, okrążamy od wschodu jez. Dzierzgoń; na jednej z wysp za czasów niemieckich było schronisko młodzieżowe, po którym pozostały fundamenty. Obrzynowo – Jakubowo – Stążki, w których okazały ale niszczejący dwór.

 

 

 

Bezceremonialnie wchodzimy przez okazałą sień z drewnianą boazerią. W Cieszymowie kolejny dwór oraz oryginalny maleńki ośmioboczny kościółek z pruskiego muru i trzcinową strzechą (w opisie innej wycieczki 

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/kwidzynprabuty ). W Monasterzysku oryginalna kaplica wśród buchającej zieleni, z kryptami grobowymi w podziemiu, i samotny komin cegielni (?) w polu.

 

 

 

 

Krzysztof upiera się przy spenetrowaniu najpierw Wachtberg Kultur Denkmal. Koszmarna droga przez las jest przejezdna tylko dzięki długiej suszy, która zamieniła na beton błotne koleiny. K.D. nie udało się odnaleźć, zresztą nie bardzo wiedzieliśmy czego szukamy. Po drugiej stronie Zbyszek odnajduje na wzgórku resztki podmurówki i terakoty: jest to pozostałość dawnej leśniczówki. Wracamy do asfaltu Str. Dzierzgoń – Dzierzgoń, w Starym Mieście zakupy. Jedziemy lasem wzdłuż południowego brzegu Dzierzgonki. Jest późne  popołudnie, nasz kolega wraca do Gdańska, a my wyładowujemy rowery i biwakujemy w umiarkowanie interesującym miejscu; lepszego w okolicy nie ma, a my mamy tu sporo do zobaczenia. Noc zimna pomimo, że w maleńkim namiociku tłoczymy się we dwóch.

 

 

Rano lokalizujemy dwa kamienie myśliwskie Wilhelma. Tu dwa słowa wyjaśnienia: Cesarz Wilhelm II miał wiele dziwacznych cech, i nie bez powodu nazwany był przez Wańkowicza starym komediantem. Była to jednak postać związana z tym terenem, i jest on elementem krajoznawczym. Zaprzyjaźniony z rodem Dohnów, do których należały liczne majątki w okolicy, często gościł tu na łowach. Cesarska pasja łowiecka była właściwie ponurą dewiacją. Codziennie polował, ubijał setki jeleni, którym wystawiano potem pamiątkowe kamienie z odpowiednimi inskrypcjami (inne łowiska z podobnymi kamieniami, to Puszcza Romincka http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/pograniczem.htm ). Na innym polowaniu miał podobno ubić 600 bażantów… Do opisów odsyłam do bardzo interesującej strony http://www.kamienie-wilhelma.net.pl/       http://jurczak.net.pl/kamienie-wilhelma/poslowie_wilhelm.htm

Tamże znajdziecie historię rodu Dohna, opis cesarskiej dewiacji łowieckiej Wilhelma, lokalizacji, mapy i zdjęć kamieni myśliwskich, opisu pałacyku w Prakwicach oraz opisanego niżej grodziska w Starym Dzierzgoniu. Naprawdę strona jest bardzo interesująca i obszerna!

Wypad na północ do Prakwic. Resztki ruin pałacyku myśliwskiego który był kiedyś cesarską bazą. W latach 70-tych był jeszcze w nienajgorszym stanie: zachowane częściowo dachy, stropy. Teraz gruzowisko…

 

 

 

 

http://www.kamienie-wilhelma.net.pl/index.php?option=com_content&view=section&layout=blog&id=2&Itemid=3

 

 

 

Nieprawdopodobnie piękny walący się teraz drewniany dworzec kolejowy w Budwitach (wycieczka sprzed 2 lat)

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/budwity )

 

 

pierwotnie zbudowany był właśnie w Prakwicach, a po poróżnieniu się Cesarza z Dohanami przeniesiony do Budwit. Wracamy nad Dzierzgonkę, obiekt z Messtischblatta Schweden Schanze okazuje się sporym grodziskiem z dobrze zachowanymi wałami. A niedaleko od tego miejsca po dębie cesarskim pozostał pamiątkowy kamień z napisem

 

 

 

Podjeżdża leśniczy na indagacje pałętających się po jego lesie osobników. Ale to my mamy więcej pytań: tamto wczorajsze Wachtberg K.D. jest jakimś miejscem nabożeństw (może jeszcze pogańskich), w wąwoziku poniżej zachowała się płyta kamienna z napisem. Pozostawiamy Forumowiczom odszukanie go i poszukanie informacji o nim. Pytam przy okazji o Finckenstein. Teren miał wykupić ktoś z rodziny Kulczyka. A przedtem zamierzali kupić dawni właściciele. Stracili jednak ochotę gdy okazało się, że sejf ukryty w ruinach, znikł. Miał w tym uczestniczyć podobno właściciel firmy z Jerzwałdu, trudniącej się wywożeniem gruzu z pałacu - do umacniania dróg. Słyszymy jakieś legendy o rewizjach i znalezieniu u niego 2 kg złota. Ostatecznie jednak podejrzanemu niczego nie udowodniono. O budowli wodnej na zachód od Jerzwałdu dowiadujemy się, że kończyła się betonowym jazem, z przygotowanymi komorami na materiały wybuchowe. Miało to być przygotowanie do zalania pod koniec wojny rozległego obszaru wodami z Jezioraka. Betonowa budowla została przykryta zwałami ziemi. Szkoda, że rozmowa była krótka, bo miejscowi są nieocenionym źródłem informacji, nawet jeśli te informacje mają charakter legendy.

Cofamy się na południe, zaliczając kolejne Kamienie Cesarskie (odkrywa się ich coraz więcej, i są oznakowane w terenie drogowskazami). W rejonie Zakrętu ok. 1,5 km na wschód od drogi usytuowane jest jedno z najpotężniejszych grodzisk Pomorza. Na pionowym niemal urwisku bardzo rozległy teren z dobrze zachowanymi wałami. Więcej:  http://www.kamienie-wilhelma.net.pl/index.php?option=com_content&view=section&layout=blog&id=6&Itemid=7    http://www.kamienie-wilhelma.net.pl/dobra-rodowe

 

 

 

 

Niemcy w latach 30tych prowadzili intensywne wykopaliska mające potwierdzić związki terenu z dawnymi Gotami. Miejsce jest nadzwyczaj interesujące, do opisu odsyłam do sygnalizowanej już strony. Decyduję się na powrót z Mikołajek Pom., zatem przez Cieszymowo na Balewo. Ponieważ według internetowego RJ będę miał pociąg ok. 21.30, w Balewie przesiaduję nad jeziorem w słońcu ale i wzmagającym się paskudnie zimnym wietrze. Przed Mikołajkami w lesie kolejna godzinka, i chcąc nie chcąc, przed 20tą, a wiec na półtorej godziny przed czasem lądujemy na dworcu. Pociąg (ostatni!) odszedł 20 minut temu…

 

 

Z wściekłości robi mi się czerwono przed oczami; najgorsze, że to ja sam jestem winien - wydrukowałem niekompletny rozkład jazdy. Kolejna bardzo zimna noc w namiociku w niedalekim lesie. Rano powrót urozmaicony z powodu robót drogowych od godziny 7.02 do prawie 11 w Gdańsku. 75 km w głupie niecałe 4 godziny!

 

Udana wycieczka w najpiękniejszy wczesnowiosenny czas jaskrawych odcieni zieleni i błękitu w oślepiającym słońcu. Bardzo udana nawigacja Messtischblatt-OZI-GPS. Nadzwyczaj interesujący krajoznawczo teren. Ilościowo: znaleźliśmy 5 granicznych kamieni wersalskich, 7 kamieni myśliwskich Wilhelma, 2 grodziska, 7 kleszczy w futrze Mili, a dla dopełnienia statystyki Mila w ciągu 3 dni chapsnęła 5 osób za nogę…

 

O dawnej granicy i kamieniach granicznych:

http://babelki.pl/index.php?str=13&lista=1&str1=5&str2=20050403

http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=1336

http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=1336&postdays=0&postorder=asc&start=0

http://wolneforumgdansk.iq.pl/viewtopic.php?t=1352&postdays=0&postorder=asc&start=0&sid=328054cc834c82162a5771c77e9c8454

http://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=4651&highlight=kamienie+graniczne

01 Grobelski W. - Z cyklu podróże historyczne ...

Schody Kawowe nr 23.indd

http://bartosz4.fm.interia.pl/graniczne/graniczne.html

http://www.zulawy.info/index.htm bardzo interesujący portal o Żuławach

 

nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F

strona z indeksem opisów turystycznych

 

F

strona główna