INAUGURACJA: KOŚCIERZYNA - SCHODNO - KRAMSKO 18-20 03 2022

 

 

Koszmarnie dłużąca się zima (co roku tak to odczuwam, nie znoszę zimy, dla mnie synonimu martwoty), coraz gorsze wieści z najbliższego otoczenia i ze świata, pandemia... Ale pogodny marzec prowokuje pomimo chłodu: w piątek ładuję pieska na rower, a rower na "SKM-PKM" do Kościerzyny. Słonecznie ale chłodno. Nową ścieżką rowerową w kierunku Kornego, skręt na Lubianę - Łubianę, lasem nad ulubione miejsce nad Wdą kilkaset m poniżej mostu Krugliniec. Przeliczyłem się, bo kiedyś nocowałem tu w pięknym miejscu, ale było to miesiąc później a teraz jest tutaj już wieczorny cień. Chcąc niechcąc jazda dość zawiłymi ścieżkami w rejon mostku przed j. Schodno. Tu w resztkach słońca namiot na skraju lasu i rozległych szarych jeszcze łąk nad Wdą, ogienek, piwko, kolorowy zachód, żurawie.

 

 

 

 

I długi wieczór z mało optymistycznymi rozmyślaniami. Zimna dłuuuga noc.

Ranek pochmurny i niesympatyczny. Późno zwlekamy się i zjazd na koniec j. Schodno, koło południa zaczyna się nieco rozpogadzać, dość zimno. Żurawie harcują.

 

 

 

Wąglikowice i w stronę Juszek; nie dojeżdżając skręt w lewo drogą przecinającą strumień Dobrzynki powyżej j. Kramsko w malowniczym otoczeniu: w obniżeniu wzdłuż strumienia rozległe ładne łąki śródleśne. Tym razem się nie oprę: rezygnujemy z niedalekiego biwaczku Lizaki-Wałachy, znajduję miejsce na skraju lasu (w nocy będzie tu cieplej i bardziej sucho) z pięknym widokiem na łąki.

 

 

 

 

Idziemy na drugą stronę polany połapać resztki słońca, kolacja, bardzo długi chłodny wieczór i noc. Nocne szelesty, lis usiłował spod tropiku ukraść butelkę wody, złapał tylko pusty mini-plecaczek. Rano dolina we mgle, pusty plecak z zemsty obsikany lisim zwyczajem. Ok. 9 już przebija się słońce, opalamy się do 13. Ja prawie na golasa, ale Suni nie namówiłem na zdjęcie futra... Z krótkim postojem w zaprzyjaźnionym domku Lizaki-Wałachy (tu kiedyś z Piotrem przetrwaliśmy uderzenie tamtej Wichury, innym razem był Sylwester) - i na Kościerzynę na pociąg 15.30.

 

 

Przed wyjazdem usiłowałem kupić bilet na rower w Necie, nic z tego, jestem za głupi aby przejść procedurę. W Kościerzynie w piątek w kasie nie potrafili mi sprzedać rezerwacji na rower na niedzielę. Dziś kasa nieczynna pomimo rozpiski. Tłok w pociągu, z zemsty więc biletu nie kupuję; jeszcze tego brakowało abym przepychał się z psem przez zbity tłum. A co będzie latem? Sezon rozpoczęty ale kondycja kiepściutka, teraz stać mnie na dzienny przebieg niewiele więcej niż 30 km...

 

 

 

Tomasz Pluciński 
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F

strona główna

F

strona z indeksem opisów turystycznych