ŚWIBNO - PRZEGALINA - KIEZMARK - NIEDŹWIEDZIÓWKA - OSTASZEWO - PALCZEWO - TCZEW     1 czerwca 2014

NIŻEJ: SOBIESZEWO - KIEZMARK - KACZYNOS - MARZĘCINO samochodem   4-5 października 2008

 **ostatnia aktualizacja: 17.12.2014**

Porannym autobusem do Świbna. Tym razem bezproblemowo, bo bywa z tym różnie; przepisy są niejasne, zależne od widzimisię kierowcy, a oficer rowerowy w Gdańsku zdaje się nie dostrzegać problemu. Przed Przegaliną w asfalcie resztki szyn wąskotorówki z Gdańska; stąd tory trawersowały w dół wałem wiślanym, do przeprawy (kiedyś specjalnym promem kolejowym) w Świbnie. Stara śluza odcinała niegdysiejszy właściwy nurt Wisły do Gdańska; po budowie Przekopu ten odcinek stał się Martwą Wisłą, a Gdańsk na dobre przestał leżeć nad Wisłą (właściwie wcześniej, już od 1840). Urządzenia tej starej śluzy mają interesujące rozwiązania techniczne, co rozszyfrowywał kiedyś mój nieoceniony kolega Krzysztof. http://forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=4602&highlight=przegalina
Ja zjeżdżam nad nową śluzę, na której jest nadspodziewany tłok.

W Błotniku spory ruch na nowej marinie. To fragment Pętli Żuławskiej, z dużym nagłośnieniem realizowanego szlaku wodnego. Namawiałem jak kogo dobrego aby majowe kajaki odbyć właśnie tą trasą: Gdańska Głowa - Szkarpawa ew. Sztutowo (marina) - Osłonka (marina) - Kępki lub Elbląg. Gdzie tam, naparli się na mało malowniczy odcinek Drwęcy… W Kiezmarku przez kratę zaglądam do interesującego wnętrza kościoła, w którym jakoś nigdy nie byłem. Na E od Wisły jadę kawałek „siódemką”. Mało kto wie, że do końca II wojny nie było tego połączenia drogowego z Elblągiem, a rolę arterii komunikacyjnej pełnił Weichsel - Haff Kanal (Kanał Wiślano-Zalewowy). Resztki jego śluzy wpustowej wypatrzyliśmy kiedyś z Messtischblattem w ręku, a którego pozostałość towarzyszy długi czas po S stronie „siódemki”.  Więcej: http://forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=5954&highlight=przegalina  Skręt na N: w Niedźwiedziówce był do 1980 (1990?, wtedy „się” był, i „wziął sobie i spalił”…) jeden z nielicznych mennonickich domów modlitwy.

Obok resztki cmentarza, którego elementów miejscowe wyrostki użyły do wytyczenia gry w piłkę; smętnie… Niewielki kościół jest w trakcie remontu, niedawno odsłonięto interesujące freski po obu stronach ołtarza.

 

Ksiądz reaguje na wzmiankę o bezczeszczeniu cmentarza, ale jego interwencje są podobno ignorowane (no, skutki doktryny „róbta co chceta”; nie będziemy przecież dzieciątkom ciągle tylko zabraniać i zabraniać…). Wracam na S,

Ostaszewo - i zjeżdżam nad Wisłę. Budynek zabytkowej Gasthaus Schönebergerfähre niszczeje po spaleniu („się”) dachu dwa lata temu.

W Gnieżdżewie okazały dom podcieniowy z 1864.

W Nowej Cerkwi kilka zabytków, resztka torów wąskotorówki.

W Pordenowie odsłonięte resztki potłuczonych nagrobków cmentarza mennonickiego. Niszczejący wiatrak w Palczewie zdaje się czekać na „radykalne rozwiązanie” typowe dla zabytków żuławskich (jakoś kojarzy mi się to z niemieckim „Endlösung”, tylko że na polską modłę). Na zjazd i penetrację doskonałego miejsca biwakowego w lasku N od Boręt już nie mam czasu: pędem przez czekający już chyba tylko na rozbiórkę zabytkowy most w Lisewie, powrót SKM z Tczewa.

 

 

SOBIESZEWO - KIEZMARK - KACZYNOS - MARZĘCINO samochodem   4-5 października 2008

Okazją jest zorganizowane przez Forum Dawny Gdańsk (polecam - jest to imponująca kopalnia wiadomości o regionie!  http://www.forum.dawnygdansk.pl/index.php  oraz http://wolneforumgdansk.pl/ ) zwiedzanie willi Gauleitera Forstera w Sobieszewie. Przy okazji inspekcja śladów kolejnych budowli żuławskich nowoodkrytych na starych mapach przez niedościgłego w tym dziele Krzysztofa. Trochę tylko zastanawia mnie, czemu zabiera na dach samochodu ciężki kajak... Jedzie z nami Piotr (Ewa nie zdołała pokonać obiekcji nocowania w terenie), a zapowiada dojechanie z Malborka na rowerze (ponad 50 km) Zbyszek.

W Sobieszewie spotyka się liczna grupa znanych z wymiany korespondencji grupowiczów.

http://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=4440&postdays=0&postorder=asc&start=105  Zwiedzamy poniemieckie obiekty, w których mieścił się dom oficerski Wehrmachtu, z nielicznymi pozostałościami „z epoki”. Po wojnie ośrodki wypoczynkowe, obecnie w stanie dewastacji, w oczekiwaniu na właściciela. Przy okazji odżywają dramatyczne obrazy z końca wojny, gdy na okrążonej Wyspie Sobieszewskiej stłoczyły się liczne oddziały wojsk niemieckich oraz nieprzebrane tłumy uchodźców. Do dziś Wyspa jest celem poszukiwaczy wojennych pozostałości. Drewniany domek otrzymał w prezencie Forster na swoje urodziny. Domek jest w złym stanie; kilkadziesiąt metrów obok zwiedzamy osobisty schron podziemny Forstera (drugie zdjęcie niżej). Do historii Forsterówki oraz jej właściciela odsyłam do http://www.pieknygdansk.gda.pl/forster.html  oraz  http://turystyka.wyspa.pl/zabytki/forsterowka.html

 

foto: Piotr A.

Właśnie dojeżdża Zbyszek; ładujemy jego rower na dach samochodu, gdzie wraz z kajakiem (?) i drabiną (?) budzi zainteresowanie okolicy (do kompletu zabrakło tylko standardowego kota w klatce...). W Sobieszewie śladów pierwszej śluzy już nie ma; jeśli w ogóle była, to resztki pozostały pod istniejącą teraz przepompownią. Jedziemy boczną asfaltową drogą wzdłuż Martwej Wisły do Przegaliny. Za mostem w Kiezmarku skręt w prawo. Wzdłuż dzisiejszej szosy na Elbląg (która była kiedyś kiepskim traktem) prowadziła szeroka arteria wodna; Kanał Zalewowo-Wiślany. A z Wisłą łączył się on śluzą, która musiała mieć okazałe gabaryty ze względu na wysokość wałów powodziowych.

Wskazówki mieszkańca prowadzą nas do resztek muru dawnej śluzy na skraju niewielkiego stawu: mamy pierwszy sukces. Zachęcam do wgłębienia się w lekturę starych map; tu dla zachęty wycinek okolic Kiezmarka, przez który przejeżdżacie pędem samochodowym.

 

Inne mapy do śledzenia dalszego ciągu wycieczki: http://igrek.amzp.pl/mapindex.php?cat=TK25 szukaj: 1779-Kasemark, 1781-Jungfer, 1881-Zeyer (cześć i chwała Kazikowi Niecikowskiemu i Markowi Zielińskiemu, a wstyd Bibliotece Narodowej i innym archiwom!)

W Nowym Dworze bezskuteczne poszukiwania śluzy w miejscu gdzie kanał ten łączył się z Tugą. W Kmiecinie interesujący ze względy na nietypowe w tym regionie soboty, stary kościół.

Z szosy elbląskiej zjazd w lewo w Różewie, do pozostałości sporego cmentarza mennonickiego: jakieś ślady prac konserwatorskich. W Jazowej przecinamy dawną granicę FSD/Prusy Wsch., na której pełnili trudną służbę polscy Inspektorzy Celni, w miejscu masowego przemytu sprzętu wojskowego do FSD (polecam interesujące opracowanie, odsyłacz na końcu). Za Jazową skręt na południe kiepskimi gruntowymi żuławskimi drogami w górę wschodniego brzegu Nogatu. O zmierzchu mijamy Ząbrowo i skręcamy na płytową drogę w lasy Kaczynosa (Kaczegonosa?). Interesujący zakątek: prócz Mątowskiego Boru oraz  (pięknych!) lasów nadmorskich, jest to jedyny las na Żuławach. Po drodze liczne ujęcia wody, teren podmokły i obsadzony topolami; dopiero pod koniec oaza ładnego lasu sosnowo-brzozowego, z podszyciem z mchu, z ławicami białego piasku, i jeziorkiem/starorzeczem Nogatu z czystą wodą. Od samego Nogatu oddziela nas wał powodziowy porośnięty gęstymi kolczastymi głogami i niedostępnym pasem podmokłych trzcinowisk.

Wiosną ogłuszający śpiew ptasi i upajający zapach kwiatów. Niestety, również towarzystwo wędkarzy oraz hałaśliwej młodzieży. Rozpalamy ognisko (niezbyt tu łatwo o suche gałęzie, zwłaszcza po ciemku), rozstawiamy namiot. Krzysztof jak zwykle wybiera noc w aromacie oleju napędowego w swoim samochodzie, a my śpimy w namiocie. Rano moi towarzysze narzekają na zimną noc (rzeczywiście, leży szron), a mi było tak ciepło, że kurtkę oddałem Mili. Robię obchód jeziorka z jesiennymi urokami w słońcu (trudno, nie mogę się powstrzymać przed wrzuceniem kilku zdjęć...)

po śniadaniu jedziemy szukać śladów domniemanej śluzy na Starym Nogacie (a było tych Starych Nogatów pewnie z pięć).

Poszukiwania negatywne. Zaczyna coraz silniej dokuczliwie wiać. W Fiszewie odremontowany przez młodzież z Gronowa cmentarz mennonicki z licznymi symbolicznymi motywami.

Może ta młodzież nie będzie dewastować zabytkowych resztek (jeśli takie resztki w ogóle jeszcze pozostaną) - gdy dorośnie... W Fiszewie jeszcze pomnik w miejscu masakry powstańców z 1831, internowanych przez Prusaków. http://gosciniec.pttk.pl/14_2004/index.php?co=027  Wydarzenie było szeroko komentowane w ówczesnej Europie, zadziała mi się gdzieś kopia obrazu z tej masakry. Bardzo interesująca jest lektura pamiętników Ignacego Domeyki (tak, kolegi Mickiewicza, później chlubnie zapisanego w dziejach Chile), który po Powstaniu był internowany w pobliżu Braniewa. I jeszcze w Fiszewie ruina spalonego przez Czerwonych już po wojnie zabytkowego kościoła.

Errata; informacja nieprawdziwa skorygowana przez Czytelniczkę: otóż kościoła w Fiszewie nie spalili (o dziwo) nasi "Czerwoni Bracia"! Pożar kościoła spowodowało niedbalstwo i brak wyobraźni jednej z mieszkanek, która w 1948 albo 49 (nie pomnę) roku wypalała trawy obok kościoła, a ogień przeniósł się na budynek. Było to bodaj 31 marca, straż pożarna zaalarmowana w nocy stwierdziła ponoć, że to pewnie Prima Aprilis i nie przyjechała od razu! Skutki można oglądać dziś. Smutne, ale prawdziwe.  http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=372&postdays=0&postorder=asc&start=0

A przy kościele piękna rokokowa stella mennonicka (podobna jest niedaleko Kwidzyna w Marezie, druga przed kościołem w Sobieszewie). W Jegłowniku skręt w lewo, w Wikrowie pogorzelisko po spaleniu przedostatniego na Żuławach wiatraka.

Opisałem to w innym miejscu. Tuż obok kolejny cmentarz mennonicki w Wiktorowie. Przecinamy szosę elbląską i jedziemy przez Bielnik do Kępek. Niedaleko kratownicowego mostu resztki ewangelickiego cmentarza i resztki ruin kościoła. Niesamowity jest widok dżungli zieleni, z której wystaje okrągły pomnik oraz białe skrzydło kamiennego anioła.

Podjeżdżamy do styku Nogatu z Kanałem Jagiellońskiem (niem. Kraffohlkanal), najstarszą tego typu budowlą w Polsce - z 1483  http://de.wikipedia.org/wiki/Jagiellonenkanal . Okazuje się wreszcie po co targaliśmy przez dwa dni ciężki kajak: Krzysztof chce użyć go do spenetrowania elementów śluzy. Dla 100 metrów płynięcia wozimy tę skorupę przez dwa dni; taka właśnie jest determinacja mojego przyjaciela!

Przy okazji: na niemieckich mapach zaznaczane obiekty mają często notkę „Schleuse”, co z reguły tłumaczy się beztrosko jako śluza. Tymczasem tym samym niemieckim mianem określa się wrota powodziowe, a nawet jazy. Po latach rozszyfrowanie prawdziwego charakteru obiektu jest niełatwe - i temu służy obecna wycieczka. Marzęcino nie budzi większego zainteresowania (szkoda, bo jest to jedna z bardziej uroczych miejscowości na Żuławach). Paskudną błotnistą wyboistą drogą jedziemy ok 2 km na zachód, wzdłuż dawnego brzegu Zalewu. Bo jeszcze w latach 3o-tych sięgała tu duża zatoka, która stawiła zagrożenie powodziowe. Tu na mapie (ściągnijcie arkusz 1781-Jungfer) znajdujemy notkę: Bruchwasser Schleuse.

Jeśli była to śluza, to po osuszeniu zatoki straciła rację bytu, a pozostał po niej tylko przepust. Wśród pustkowia i trzcinowisk liczne rozlewiska. Wracamy do Marzęcina, gdzie penetracja elementów zagadkowej budowli określanej jako śluza lub wrota powodziowe („Schlse. = ?”). Obok sympatyczny czarny pies na łańcuchu; ujada, ale aż prosi się o coś do jedzenia: pamiętajcie aby go nie ominąć. Teraz wyjaśnia się przeznaczenie kolejnego ładunku wożonego przez dwa dni na dachu: okazałej drabiny.

Funkcji tej budowli na Kanale Panieńskim poświęcono kilkadziesiąt listów na Forum Dawny Gdańsk, ale nie zostało to wyjaśnione jednoznacznie http://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=712 . Bo prawdopodobnie były to równolegle i wrota i śluza. Po co jednak wrota - gdy śluza pełni tę samą rolę? Krzysztof przekonany jest o gigantycznej łapówce za zlecenie tej niepotrzebnej budowy. Plonem wycieczki, penetracji po drodze, analizie map, sięganiem do archiwów oraz zawiłym rozważaniom - jest najnowsza interesująca wersja-rekonstrukcja Krzysztofa: Fhttp://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=712&start=60   W Osłonce zwiedzamy przepompownię. Odszukaniu kolejnej śluzy (?) niedaleko Nowego Dworu przeszkadza awaryjne szukanie paliwa oraz późna pora. W Malborku wysadzamy towarzysza-rowerzystę, a rozżalony na rezygnację z ostatniej penetracji Krzysztof, funduje nam jazdę z Malborka przez... Nowy Staw, Lubiszewo, Ostaszewo, Kiezmark! Ech, typowa filozofia samochodziarza, który w przewidywaniu jakichkolwiek utrudnień na trasie wybiera dwukrotnie dłuższą drogę i udowadnia, że właśnie tak jest lepiej.

Mieliśmy zupełnie ładną słoneczną pogodę, jest kolorowa jesień, sporo spenetrowanych w terenie obiektów: interesujący rezultat umiejętnego czytania mapy przez naszego kolegę; biwaczek w ładnym miejscu. Dobre towarzystwo. Jak można twierdzić, że Żuławy są nudne?

LINKI
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/oslonka.htm inna wycieczka
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/zulawy inna wycieczka
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/sztutowokrynicatolkmicko.htm inna wycieczka
http://sobieszewska.wyspa.pl/historia/dzieje_wyspy_sobieszewskiej_2.html  Wyspa Sobieszewska
http://www.dzebrowska.user.icpnet.pl/westpreussen/fischau.html strona ze zdjęciami z Fiszewa
A. Męclewski. „Celnicy Wolnego Miasta”. Wyd MON, Warszawa, 1971
 

Tomasz Pluciński
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F strona z indeksem opisów turystycznych
F strona główna