WIOSENNE TESTY PKM, W OKOLICE KOŚCIERZYNY
dalej: Kartuzy - Mirachowo - Kamienica Król. - Sulęczyno - Węsiory - Gołubie (na końcu) 21-23 maja 2016
DAWNYM SZLAKIEM KOLEJOWYM: KOŚCIERZYNA - SIKORZYNO - GOŁUBIE (- KARTUZY...) 18 marca 2016
Ślimaczenie się wiosny prowokuje do rowerowej wycieczki dokądkolwiek. Tym razem jest to trasa pierwszej linii kolejowej z 1901 Kościerzyna - Somonino - Kartuzy. Linia została przebudowana i dobudowana na kilku odcinkach w 1930 roku w związku z koniecznością dopasowania do standardów promieni łuków i kątów wzniesień. To odcinki Kościerzyna - Gołubie, okolice Wieżycy - Sławek oraz Wielkiego Kacka. W Kościerzynie pochmurno i wietrznie. Jedziemy, bo nie ma innego wyjścia; a jest wyjątkowo paskudnie.
Trasa początkowo jest nieciekawa, potem biegnie przez las, w rejonie Sikorzyna przecina interesujące obniżenie z widokowym odcinkiem. Nad j. Dąbrowskie zjeżdżamy na pokrzepkę; zimno, wieje.
Nad jez. Dąbrowskim krzyż w miejscu zastrzelenia dowódcy Gryfa Pomorskiego Józefa Dambka przez gestapowskiego prowokatora Kassnera -Kaszubowskiego.
Do odjazdu mamy trochę czasu, mały dworzec w Gołubiu jest enklawą ciepła; jest otwarty, czysty, z ciepłymi kaloryferami, widać wszędzie gospodarską rękę. Bardzo miło! Kolejne odcinki dawnej trasy będą bardziej malownicze.
KOŚCIERZYNA - WIEPRZNICE - GOSTOMIE - j. SUMINY - LIPUSZ - KRUGLINIEC - WĄGLIKOWICE - j. OCZKO - KOŚCIERZYNA 3-5 kwietnia 2016
Druga wycieczka w okolice Kościerzyny kilka tygodni później: już wiosna jest bardziej zaawansowana. Przebłysk wiosennej pogody skłania do załadowania roweru z psem na PKM. Jezioro Garczyn objeżdżam tym razem od strony E. W Wieprznicach stary młyn, w Owśnicach okazały głaz narzutowy.
W malowniczej wciętej dolinie dwa jeziorka Długie, tu w słońcu opalamy się ponad godzinę.
Tu mam znane sobie zadaszone miejsce z widokiem na jezioro; akurat dochodzą dwoje państwo - właściciele tej wiatki. Próby wyjechania w kierunku Gostomia doprowadzają do pasji, bo teren jest podzielony na prywatne działki, a nie tylko tablice zakazu/prywatnego, ale i system płotków i ogrodzeń zmusza do koszmarnych objazdów. Czegoś tak pazernego dawno nie spotkałem! Nad Sumino dojeżdżamy jeszcze za dnia, spokojny biwaczek na skaju jeziora w ładnym lesie z czystą wodą. Drugiego dnia przecinamy szosę bytowską, polegiwanie nad Karpnem, Lipusz i Krugliniec; tu dłuższe opalanie w słońcu na pięknych łąkach nad Wdą.
Schodno, Wąglikowice i biwak na pomoście Małego Oczka. W okolicach Rotembarku ponownie irytują pogrodzone działki. Z Kościerzyny PKM do Brętowa.
CZERSK - WOZIWODA - GOŁĄBEK - CZERSK - ODRY - WOJTAL - j. DRĘCZNO - OLPUCH - JUSZKI - KOŚCIERZYNA 8-10 maja 2016
Sunia na spływie majowym tak szalała, że poraniła łapkę, więc mimo bajkowej pogody odczekuję do niedzieli na podgojenie. W południe PR za 21 zł (100 km) do Czerska. Jazda szosą Tucholską; pierwotnie chcę skręcić nad Kanał, ale niepewna pogoda skłania do powrotu do trasy. W Woziwodzie pierwsze godzinne lenistwo w słońcu, po obiedzie jazda gruntowymi leśnymi drogami do Gołąbka, i przez las do wieży widokowej Jelenia Wyspa. O dziwo, jest jeszcze w słońcu. Na bagnisku dziesiątki kaczek i hałaśliwych żurawi, jelenie. Piękna atmosfera pełna odgłosów przyrody, ale noc chłodna. Pech, zostawiłem Nikona w domu… Rano zjeżdżamy do Nadleśnictwa aby podładować komórkę i pogadać. Intryguje mnie od dawna letni zakwit wody w Stążce, wypływającej z j. Okierskiego nad którym nie ma żadnych pól uprawnych, a zasilanego dwoma krystalicznie czystymi strumieniami łąkowymi Źródeł Stążki. Okazuje się, że j. Okierskie jest zalewem młyńskim jeszcze z czasów średniowiecza, z jednymi z większych opłat dzierżawnych. I możliwe, że to gromadzące się od wieków osady powodują letnie zakwity. Jest to dyskusyjne, bo wiele podobnych zamulonych cieków ma jednak wodę czystą. Wyjątkiem jest koszmarnie kwitnąca pobliska Ryszka z j. Suchom na którym od dziesiątków lat trwa katastrofa zakwitu. W pobliżu niemiecki dawny poligon V2 Heidekraut.
Osada Kowalskie Błota nad j. Okierskim jest zabudowana ładnymi daczami. Skręcamy w las na ulubione moje Źródła Stążki, leśnymi drogami przez Rzepiczno, Ostrowite, Czersk (zakupy) - i na N: Łubna (to rodzinne miejsce mojego przyjaciela Jurka Affeltowicza (z PG, człowieka o niebywałej kulturze i erudycji) które opisał w książce - sadze rodzinnej: "Gdy napisy w kamieniu porosną mchem" - z życia w Borach w XIX wieku). Gotelp, Odry, odpoczynek nad Kanałem Wdy w Wojtalu. I przez piaszczyste lasy wzdłuż linii Węglowej („francuskiej” lub „belgijskiej”). Do Katekawle nad j. Dręczno. Niezły biwaczek na łące pod lasem, tym razem noc ciepła, a rano lenistwo bo jednak poprzedniego dnia przedobrzyłem, 59 km. A już ustaliłem, że optimum w podobnych warunkach (Sunia 15 kg, ja 70 l, i moje lenistwo) - to ok. 40 km. Rano popas na pięknym, z czystą wodą Chądziem. Zlikwidowano tu kolonię domków kempingowych, i teraz jest zupełnie miło… Przez Olpuch, Gołuń, Juszki - tu zakupy "płynów ustrojowych zewnętrznych" w kiosku. Z ciekawości jedziemy wzdłuż j. Mielistego na koniec oligotroficznego (rzeczywiście wspaniała widoczność w wodzie) Głęboczka gdzie zwiedzamy zagospodarowany domek który wiele razy widzieliśmy z daleka, z drogi. Powrót do Juszek i jazda asfaltem do Kościerzyny. Pociąg ok. 17.30. Drzwi do przedziału rowerowego są zacięte, rower będę podtrzymywał ręką przez całą drogę. W Rębiechowie na przesiadkę 25 minut: no, zebrało się tak wiele materiału, że odwołuję swoje uznanie dla PKM; czeka mnie dokładniejsze opisanie przyczyn swojego krytycyzmu. A rowerzyści trójmiejscy dostali ostatnio nieźle po nogach z okazji rzekomo wspaniałych nowinek komunikacyjnych! Ale powrót PKM kosztuje nas nie 21 jak w PR, ale ok. 7 zł (seniorska ulga; wykupiona, nie pomstujcie, że to waszym kosztem, osobno na PR zresztą także).
KARTUZY - MIRACHOWO - KAMIENICA KRÓL. - SULĘCZYNO - WĘSIORY- GOŁUBIE 21-23 maja 2016
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/wesiory.htm
W piękną letnią pogodę z Gdańska do Kartuz PKM. Dalej, tym razem północną szosą, wzdłuż dawnej pięknej linii kolejowej Pruszcz - Kartuzy - Lębork (kolej wiodła wzdłuż Raduni w Straszynie, Pręgowie, Kolbudach i Łapinie, tam gdzie tradycyjnie urządzamy Poniedziałek Wielkanocny). Jez. Łąkie prezentuje się na mapie zachęcająco, ale w realu jest mało dostępne. W Sianowie zwiedzamy sanktuarium, a Sunia dostaje w domu pielgrzyma smakowity kawałek kurczaka.
W Sianowie mieli najwyraźniej nadmiar tablic drogowych. Przed Stryszą Budą rozległe widoki na pradolinę Łeby. W Mirachowie zjeżdżamy do leśniczówki aby zakończyć nieudany z powodu ataku moich nerek, biwaczek sylwestrowy. Leśniczówka już jest zamknięta, więc tylko lustracja pobliskich okazałych wiat, które gościły moich towarzyszy w tamtą mroźną noc.
Otoczenie Lubygości już w pełnej zieleni buków. Przy grotach ostrzeżenie. Podjeżdżamy do bunkra Gryfa Pomorskiego. Ta masowa organizacja wojskowa miała swoje słabe strony organizacyjne, i sporo wpadek - tu właśnie jedna z nich.
Stromy i pełen jarów teren jest trudny dla rowerzystów z bagażem i psim pasażerem; musimy się wycofać i jedziemy południowym brzegiem Lubygości. Mimo, że jest tu znakowany szlak pieszy, droga jest mocno uciążliwa, teren silnie pocięty, zwalone w poprzek drzewa, bukowy las daje mroczny nastrój. Polecam widok z pobliskiej Lechickiej Szczeliny na jeziora rynny Potęgowskiej. Nasza droga wyprowadza nas prosto nad jez. Junno. Tu mam w pamięci jeden z ładniejszych biwaków w zagajniku na S brzegu jeziora. Pech, nie wziąłem zapalniczki, noża i łyżki. Będzie zatem kolacja piwna. Obok znajomy Olka z Oliwy ma charakterystyczny domek z miejscem do awaryjnego spania pod dachem; tuż obok kapliczka.
W Kamienicy kupujemy zapałki, uzupełniamy napoje. Zmiana planów: zamiast na N do linii lęborskiej, kierujemy się na S, na Kościerzynę. Widok na duże j. Kamieniczno. W Sierakowicach kolejne zakupy, skręt na Puzdrowo i Sulęczyno; te okolice są mi mało znane. Upał! Kolejny niewydarzony pomnik tupetu bractwa myśliwskiego; nieźle im od jakiegoś czasu odbiło!
Interesująca jest ścieżka S brzegiem j. Węgorzyno do przesmyku drogi 228 Bytów - Kartuzy. Po drodze kilka niezłych miejsc biwakowych.
Ten barszcz to istna plaga w wielu okolicach. Zawleczony z Ukrainy jako pasza, w Polsce gwałtownie się rozplenił i niespodziewanie uzłośliwił. Dotknięcie powoduje fotouczulenie i ciężkie oparzenia z martwicą tkanek. Walka z nim jest coraz bardziej uciążliwa.
Urwałem linkę tylnej przerzutki, więc mozolę się w upale pod każdą górkę na zablokowanym średnim biegu. Czemu ten mój psiak jest taki duży… Podjeżdżamy boczną drogą w stronę Kręgów Kamiennych. Uwagę zwrócił plakat wiszący na płocie domku letniego.
Właściciel zaprasza na szklankę wody, ale tak naprawdę - aby porozmawiać. Wywieszone dwie flagi; polska i UE, więc już tylko kwestia czasu gdy pojawi się ideowa tematyka współczesna. Na razie interesujące wątki marynarskie i historyczne. Ale odbieram krytyczne uwagi o elicie rządowej. Ciężki czas dla sympatyka prawicy który swoich sympatii nie zaniechał, ale nie może zaakceptować mało subtelnych procedur politycznych… Na kręgi zajeżdżamy jeszcze w słońcu. Jak zwykle w tym kultowym miejscu grupki nawiedzających to tajemnicze miejsce. Nawiedzających czy może raczej nawiedzonych… Od jednych z nich pożyczam brakujący mi nóż; przy okazji interesują się łapką Suni. Jeden proponuje seans bioenergii. Cóż mam robić jako wieczny sceptyk: dobre serce też ma wartość. W trakcie trzymania psiej łapki w dłoniach towarzysz energoterapeuty w pewnym momencie z zadowoleniem anonsuje „idzie, idzie - widzę jak energia przepływa i wnika!” Hmm… Piękny wieczór, bardzo ciepło i silny wiatr (zawsze tu wieje jak moja pamięć sięga, ale czy aby jest to taki zwyczajny wiatr, czy skutek wydostawania się potężnych tajemniczych energii spod ziemi…). Księżyc jest krwawy, bo przecież miejsce to tajemnicze i pamiętające okropności sprzed wieków. Mimo to noc spokojna.
Rano zwiedzamy kręgi. Na drzewach porozwieszane liczne starannie zalaminowane mapki, a także ostrzeżenia o przygodzie pani która niefrasobliwie zabrała sobie do domu mały kamyk z kurhanu. I opis okropnych bólów głowy, pojawiania się w domu tajemniczych obecności a wreszcie przerażeniu córki która w łazience natknęła się na dwa Skrzaty! Wszystko minęło po pozbyciu się kamyka. Opis jest przerażający i gdybym przeczytał go wieczorem, to na pewno uciekłbym stąd nawet po ciemku i na oślep!
No dobrze, nie będę się więcej prześmiewał, ale miejsce wabi tu naprawdę dziwnych ludzi; można natknąć się na osoby trzymające w objęciach pień brzozy i wierzących, że w ten sposób bioenergia (cóż to takiego?) w nich wnika. Cóż mam robić skoro jestem takim beznadziejnym i zasklepionym sceptykiem, który nie wierzy np. w cudowność żywej i martwej wody, horoskopy, homeopatię itp. Ot, prymityw-prześmiewca z dyplomem… Szczególnie wielu ich było tu w sylwestrową zimową noc 1999/2000. A prozaicznie - miejsce jest piękne, z widokiem na malownicze j. Długie.
Jedziemy na Niesiołowice i niezłą, a bardzo piękną drogą na Czystą Wodę; dalszy odcinek na Stężycę jest nieciekawy. Zjeżdżamy piaszczystą drogą na przesmyk j. Lutowisko/Dąbrowskie. Chciałem powtórzyć kiepski biwaczek z przedwiośnia, ale droga stromo okrąża jezioro. Ostatecznie podgrzewamy kiełbaskę na mikro-ogieńku już niedaleko Gołubia.
PKM zbiera ostatnio lawinę zarzutów za organizacyjne błędy i plajtę finansową. Między innymi za przewóz rowerów. Przyłączam się niestety do tych głosów, tu tylko przypominam, że pociągi mają 6 wieszaków, i obsługa po ich zapełnieniu odprawiała kolejne rowery. Cóż za nonszalancja Kolei: przecież latem działy się dantejskie sceny przy próbie załadowania często 10 rowerów na ostatni pociąg do Gdyni! Arogancja decydentów i projektantów którzy nie przyjęli tego do wiadomości: 6 wieszaków i więcej nie wpuszczamy! A przecież to żaden problem: nawet teraz dodać kolejnych conajmniej 6 dodatkowych wieszaków.
Te puste miejsca na zdjęciu to może pierwszy etap przeróbki i dodaniu dodatkowych - po tej kampanii krytyki? Kiedyż ja wreszcie przestanę być zakamuflowanym optymistą… A i tak w przygotowaniu jest długie podsumowanie wszystkich żalów które od lat mam do PKP.
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Blask-linii-PKM-gasnie-z-kazdym-dniem-n101571.html
nowy adres: tomasz.plucinski@ug.edu.pl
F | strona z indeksem opisów turystycznych |
F | strona główna |