MĄTOWSKI BÓR - BIAŁA GÓRA - RYJEWO - MAREZA - SADLINKI - OKRĄGŁA ŁĄKA - NEBROWO - jez. DZIWNO - GARDEJA - jez. KUCHNIA - CZARNE DOLNE - KLECEWO - KLASZTOREK - PRABUTY - SZTUM - PARÓW WĘGRY - TARAS NOGATU    29-30 marca 2008

 

Słoneczny piątek zapowiada nareszcie koniec paskudnej pogody; umawiamy się na Powiśle na 2 dni. W sobotę jednak szybko wraca paskudztwo: chmury, zimny wiatr. Umawiamy spotkanie ze Zbyszkiem, internautą z Malborka. W Bystrzem stary wiejski cmentarzyk z oryginalnym ossarium.

 

 

 

W Mątowach Wlk. kościół jak zwykle jest zamknięty. Tężeje zimny wiatr, zjeżdżamy po wale wiślanym w rejonie Klosowa do odszukanego przez Krzysztofa dawnego upustu wody z Mątowskiego Boru do Wisły. Sam przepust jest zasypany i nieczynny, ale po wycięciu chaszczy od strony lasu, widoczne jest podmurowanie.

 

 

Czyżby jakaś rekonstrukcja? Wjeżdżamy w Bór, wchodzimy w rejon ostatnich już potężnych Białodrzewi (topoli) - „12 Apostołów”. Kolejny przystanek na południu kępy Boru: poszukiwanie drugiego upustu - tym razem do Nogatu. Jedną z cech Krzysztofa jest zdolność inteligentnego czytania starych map - i myślenia przy lekturze. Po kilku minutach odnajduje ten upust; który jest w niezłym stanie: pozostało stare obmurowanie,

 

 

a sam przepust jest drożny, co odkrywca udowadnia

 

 

wyczołgując się nim z drugiej strony szosy.

 

 

W siąpiącym deszczu i wietrze dojeżdża trzeci towarzysz. Jego rower ładujemy na dach samochodu i jedziemy gdzieś na obiad. Małe jeziorko niedaleko odnogi drogi na Benowo: kiełbaski na ogniu. Ponieważ pogoda ciągle jest kiepska, jazda przez Benowo, Barcice (nie zatrzymujemy się na lustrację postępu F dewastacji zabytkowego cmentarzyka), W Ryjewie przeciera się: kościół na wzgórzu w ostrym słońcu.

 

 

Dalej drogą wzdłuż dolnej krawędzi skarpy wiślanej. Bardzo malownicze widoki jarów schodzących ze skarpy, liczne sielskie gospodarstwa przyklejone do stromych zboczy. Tuż przed mostkiem Liwy, po prawej pod starą wierzbą samotny nagrobek mennonicki (jedna z trzech rokokowych „pięknych stel”; pozostałe w Fiszewie i Sobieszewie).

 

 

Kwidzyn zostawiamy z boku i dalsza jazda wzdłuż dolnej krawędzi skarpy; za Sadlinkami starym traktem w las. Za Okrągłą Łąką resztki jednego z największych cmentarzy mennonickich. W sosnowym lesie kilkadziesiąt nagrobków,

 

 

 przed cmentarzykiem ładne miejsce biwakowe ze stolikami i wiatą. Krętymi gruntowymi leśnymi drogami przebieramy się do asfaltu z zaskakująco stromymi serpentynami. Most na Osie w Świerkocinie, wracamy na Zakurzewo; w Wlk. Wełczu oryginalny kościółek z XIII w, kryty łupkiem. Wzdłuż wału wiślanego na północ. W F Nebrowie jesteśmy na wysokości F Nowego. Pozostał tu drewniany budynek karczmy przy skrzyżowaniu drogi prowadzącej do przeprawy do Nowego (dziś droga jest zaniedbana, wyboista i zabagniona). W zmierzchu powrót nieco okrężnie, przez Okrągłą Łąkę do drogi schodzącej z góry, z Gardei. Na starych mapach oznaczona jest jako „droga Francuzów” i „Franzözenweg”. Być może to ciąg dalszy „Napoleonstrasse” w BorachTucholskich przez Tleń, grobu napoleońskiego nad Wdą niedaleko Ocypla, a dalej „jeziorka Francuzów” niedaleko Iławy, i F kwatery Cesarza w Kamieńcu k/Susza... Już prawie po ciemku jedziemy na biwak nad małym jeziorkiem Dziwno,

 

 

 

kilkaset metrów od stacji PKP. Po kilku minutach zajeżdżają dwa samochody policji: są bardzo podejrzliwi, dostali sygnał o kłusownikach wędkarzach, i wreszcie, po zlustrowaniu samochodu odjeżdżają. Rozpalamy ogienek, kolacja przy stolikach; noc bezchmurna, a więc zimna. My z Milą w namiocie (inauguracja sezonu?), pozostali w samochodzie licząc na to, że będzie tam cieplej (i z gwarancją aromatu oleju napędowego). Kawka wypita na kolację, Kadarka oraz niewielka ilość produktu "ratyfikowanego" w Starogardzie, są powodem kiepskiej nocy, bo tętno rośnie do 90/min.; Relanium. Grzałka benzynowa po regeneracji platyną grzeje niezbyt intensywnie, za to aż przez 15 godzin.

 

Ranek słoneczny. Przez Gardeję na biwaczek nad jez. Kuchnia, dokładnie na dawnej granicy z Ostprojsami.

 

 

 

Ostre słońce, robi się bardzo ciepło, w lesie śpiewy ptaków, okazałe niebieskie przylaszczki

 

 

i białe zawilce; na stromym brzegu czarne jeszcze dęby, którym się zupełnie nie spieszy do wiosny. Jest tak ciepło że opalam się na trawie, z rozpiętą koszulą. Nigdy chyba nie zrozumiem jak można być piewcą wstrętnej zimy?!

 

 

Dalsza droga na Czarne Dolne i Klecewo. Malownicze widoki na jezioro

 

 

 

oraz pałac po drugiej stronie wody.

 

 

Dwa lata temu wyglądało na to, że pałac jest odbudowywany, a teren intensywnie zagospodarowywany. Zasięgamy informacji: właścicielem jest gmina, o odbudowie i zagospodarowaniu nie ma mowy, tylko dach robi dobre wrażenie. W lesie cmentarna kaplica Rosenbergów, (ciekawe, czy to rodzina F Alfreda - ideologa hitleryzmu, urodzonego w Tallinie, nie do końca jestem pewien kiedy rodzina byłą w posiadaniu tego pałacu).

 

 

las wewnątrz jeziora Klecewskiego niezbyt interesujący. W Klasztorku mapa sugeruje interesujące obiekty.

 

 

 

Na półwyspie w lesie ruiny na wzgórzu, przylega do nich stary cmentarzyk.

 

 

 

Obok wyspa, do której zapewne prowadził most. Trzeba koniecznie dotrzeć do historii tego interesującego miejsca http://www.inter.media.pl/nt-bin/gardeja/start.asp?page=pl_obiekty_zabytkowe&tytul=Obiekty%20zabytkowe . Dalej Prabuty, pierogi w Sztumie. Bezskuteczne poszukiwania starych drogowskazów oraz Franzözengrab w rejonie drogi na Uśnice.   http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=1201&highlight=gr%F3b    Parów Węgry przecinamy w połowie jego długości, stosunkowo mało błotnistymi drogami jedziemy nad krawędź skarpy. Pieszo stromo w dół, bardzo zarośniętymi skarpami i bagnistymi jarami.

 

 

Jeszcze w  rok po alpejskim wypadku Krzysztofa, nie uwierzyłbym, że z metalową rurą w kości, ze zniszczonym stawem skokowym, i ze skróconą nogą - będzie kiedyś mógł przejść tak trudną trasę...

 

 

Rezerwat Parów Węgry: niezwykły krajobraz mrocznej zieloności, grząskie dno

 

 

otoczone stromymi zboczami, nastrój opuszczenia sprzed dziesiątków lat. Krzysztof chce odszukać lokalizację dawnej Wszej Karczmy przy trakcie do przeprawy przez Nogat. Idziemy sarnią ścieżką u dołu skarpy, której bardzo strome zbocza mają tu wysokość kilkudziesięciu metrów.

 

 

Za miesiąc wszystko zarośnie nie do przebycia. Jarem schodzi droga: niegdyś do przeprawy; a dziś ślepa droga na pola na tarasie Nogatu. Tu właśnie gdzieś mogła być karczma; w okolicy resztki zdziczałych drzew owocowych (dawny sad?), a dalej, w błocie resztki jakiejś rurkowej ceramiki: możliwe, że to pozostałość połamanej glinianej fajki - holenderki. Stanowisko licznego tutaj, a w ogóle rzadkiego pięknego krwistoczerwonego grzyba: czarki austriackiej. (53N 58.898’  18E 57.485’).

 

 

Wychodzimy ową drogą do góry na krawędź, i górą przez Zamkową Górę (Dębia Góra, skąd podobno sławne widoki wschodów i zachodów słońca nad Powiślem i Żuławami), do samochodu. Przez Malbork do Gdańska.

 

 

Tomasz Pluciński 
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F

strona główna

F

strona z indeksem opisów turystycznych