STARE JABŁONKI - OLSZTYNEK - KURKI - OMULEW - BŁĘDNE GÓRY - MUSZAKI - NIDZICA - GRUNWALD - DYLEWSKA GÓRA - DĄBRÓWNO - RYBNO    czyli szlakami Wojennej Chwały (wielkiej, takiej sobie i zupełnie kiepskiej)      19 - 24 lipca 2008

 

Str. JABŁONKI - OLSZTYNEK - NIDZICA - GRUNWALD - g. DYLEWSKA - IŁAWA  (4 lata później, 20 - 24 sierpnia 2012, opis na końcu strony)                     **ostatnia aktualizacja 20.11.2012  **

 

Nad dwudziestowieczną Europą unosi się cień barbarzyństwa jakie niegdyś zapewne zadziwiłoby najbardziej barbarzyńskiego z barbarzyńców. Dzieje się coś nikczemnego;  [---] okres, w którym Europa postradała zmysły. Wypada odnotować skrajny kontrast między materialnym postępem europejskiej cywilizacji a straszliwym regresem wartości politycznych i intelektualnych.

Norman Davies   EUROPA

 

 

 

Ponieważ obiecałem sobie szczędzenie drastycznych określeń, więc nie komentuję jazdy pociągiem w przedziale bydlęcym przez Iławę, Ostródę. Wysiadamy w Starych Jabłonkach, ze starą wiatą kolejową; położonych na południowym krańcu jez. Szeląg Wlk., na którego pn. brzegu gościłem F wiosną. Wybieram drogę przez lasy na pd-wsch.: Olsztynek. Wybór niezbyt fortunny, bo piachy tu paskudne, teren bezludny, a omijamy interesujące obiekty położone na płd.: Szyldak, Rychnowo. Po drodze trzykrotnie krótkie ulewy; do Olsztynka docieramy późnym popołudniem. Ok. 1 km na zachód przedmieście Sudwa; po lewej tablica: „Mogiły z I Wojny Światowej" zjazd w lewo w ul. Parkową, po ok. 100 m po lewej na wzgórku zagłębienie porośnięte trawą.

 

 

To wszystko co pozostało z gigantycznego niemieckiego obiektu propagandowego: Tannenbergdenkmal... Ponieważ jest to fragment najbardziej charakterystycznego elementu tego regionu - więc nieco historii.

 

 

                                                                                                                                        zdjęcie z : Wolne Forum Gdańsk

 

 

Po przegranej bitwie grunwaldzkiej 1410, która była właściwie elementem starcia Drang nach Osten (niemieckiego parcia na wschód) pozostał przez całe wieki emocjonalny osad. Okazja do wymazania tej niemieckiej hańby nadarzyła się wkrótce po rozpoczęciu I Wojny Światowej: marszałek FHindenburg odwołany z emerytury, gdzieś nad Nogatem zaprzysiągł zemstę i odwet za Grunwald. Tu zdjęcie Hindenburga z Tirpitzem w Giżycku 1915; (podczas kampanii rolę szefa sztabu pełnił Ludendorff)

 

 

Prusy zaatakowały dwie armie carskie: Rennenkampfa od wschodu i Samsonowa od południa (Mławy).

 

   

 

 

Nieudolnie prowadzone carskie armie (ich dowódcy nienawidzili się wzajemnie) zostały błyskawicznie pobite; a ich resztki okrążone i wmanewrowane celowo w okolice Olsztynka (Hohenstein, od nazwiska krzyżackiego komtura), gdzie Rosjan potopiono w bagnach nad Omulwią i zniszczono w lasach Błędnych i Złotych Gór w ostatnich dniach sierpnia 1914. 40 000 zabitych, 92 000 w niewoli. Cel propagandowy: odwet na Słowiańszczyźnie za Grunwald - po półtysiącleciu... Generał Samsonow popełnił samobójstwo;

 

 

Na zdjęciu poniżej od lewej: Hindenburg, Ludendorff, NN, oberlejtnant Hoffmann. To on opracował plan bitwy, został jednak ostentacyjnie pominięty w późniejszych zaszczytach. Podczas objazdu dawnego pola bitwy miał kąśliwie objaśniać: "w tym miejscu Głównodowodzący spał przed bitwą... tutaj odpoczywał po bitwie...  a tu spał podczas bitwy".

 

 

Odsyłam do opracowań ilustrowanych interesującymi archiwalnymi filmami: linki na końcu opisu wycieczki (oczekuję, że nie zostaną one potraktowane propagandowo).

 

 

 

a tu właśnie, pod Olsztynkiem wybudowano gigantyczny pomnik chwały niemieckiej. Pomnik opisuje dokładnie Wańkowicz; tu umieszczam kilka pocztówek (A "Na tropach Smętka" Wańkowicza proszę potraktować jako lekturę obowiązkową!).  

 

Jeńcy rosyjscy zostali triumfalnie przetransportowani m.in. przez Gdańsk. Przyjrzyjcie się wyniosłej dumie młodzików Huzarów Śmierci we Wrzeszczu, ubranych w papachy z trupią główką, nadzorujących z kijami kolumnę jeńców.

 

 

Jakiż musiał być zawód tego Herrenvolku - z powodu późniejszego Traktatu Wersalskiego... Niemcy zresztą nigdy nie nazywali go inaczej jak Dyktatem Wersalskim; a jego negowanie było podstawą ogólnonarodowej popularności ruchu hitlerowskiego. Jeńcy wylądowali w licznych obozach m.in. koło F Czerska i pod  F Tucholą; tragicznych z powodu śmiertelności. A dziś określa się je czasem jako obozy polskie - bo leżą w dzisiejszej Polsce!

 

Pomnik został zniszczony przez Armię Czerwoną podczas natarcia pod koniec II wojny, a wcześniej uszkodzony przez samych wycofywujących się Niemców. Zazwyczaj nie szczędzę złośliwych uwag na temat zniszczeń dokonanych przez Czerwonych; tu jednak rozumiem motywy, bo okoliczności rozegrania tamtej tzw. Bitwy pod Tannenbergiem i propagandy tej niemieckiej budowli - były oczywiste. Dla porządku nie można jednak zapominać, że to Rosjanie zaatakowali jako pierwsi! Resztki wysadzonych gigantycznych pylonów oglądałem w latach 70-tych; potem polskie władze dokończyły zniszczenia tych resztek, o co nie mam najmniejszego żalu.

 

 

 

Bo trzeba jednak odróżniać wojenne cmentarze żołnierzy wroga od politycznych pomników. Dziś niełatwo odnaleźć to miejsce Niemieckiej Wielce Wątpliwej Chwały, więc podaję dane GPS: N53o34,880'   E20o15,665'. Nie koniec to zawiłości politycznych. Kręgi polityczne Niemiec na początku I wojny wpadły na karkołomny pomysł osłabienia Cara przez potężne wsparcie finansowe ruchu bolszewickiego, który po rewolucji rzeczywiście spowodował wyłączenie Rosji z wojny. Pieniężne wsparcie było przez lata wstydliwie ukrywanym faktem. Krótkowzroczna jak zwykle Europa przeliczyła się, bo w końcu wojny ruszyła ze wschodu nawała, która po pochłonięciu Polski miała zaprowadzić Europę Radziecką. Nie przeszkodziło to w rozpoczęciu flirtu niemiecko-rosyjskiego, który zadziwia do dziś swoją trwałością...

Hindenburg został po wojnie prezydentem; potem wpadł na pomysł uczynienia pewnego energicznego przywódcy Kanclerzem - aby ten rozprawił się z ruchem komunistycznym. Warto pamiętać, że Hitler doszedł do władzy nie łamiąc ani na moment zasad demokratycznych. Powinno to dawać do myślenia...

http://youtube.com/watch?v=MsuibdNIA2g I cz filmu "od demokracji do dyktatury" (niem.). Było to miejsce pochowania Hindenburga, skąd został ewakuowany przed natarciem Armii Czerwonej.     http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=5066&highlight=gr%F3b

 

    

Przed 20 zjeżdżam na kilkanaście minut do bardzo interesującego F skansenu, który koniecznie warto spokojnie zwiedzić. Stare chaty, wiatraki oraz piękny drewniany kościół bodaj z Rychwałdu.

 

 

 

Wieczorem jazda na północ: Gryźliny z niewielkim lotniskiem; nocuję nad jez. Plusznym w Zielonowie. Chłodno i mglisto po niedawnej ulewie.

 

 

 

Następnego dnia zjazd po wewnętrznej przesmyku pomiędzy Plusznem i Łańskim. W Pluskach zakupy; tu ciekawostka: sprzedawca odmówił mi nalania wody z kranu do butelki, a proponował kupno wody w butelce. To pierwszy wypadek w mojej turystyce, aby odmówiono mi wody! Kiedyś był to teren niemal zamknięty (ściśle pilnowane ośrodki rządowe); tu dygnitarze z Demoludów byli zapraszani na polowania, tu z Breżniewem pili wódkę, tu w latach 90tych jeden z naszych przywódców po pijanemu spadł z roweru. W latach 70tych wprowadziłem tu trójkę przyjaciół na rowerach; mieliśmy szczęście że udało się wydostać z tej pułapki. Lasy  w okolicy są wyjątkowo piękne, ze wspaniałymi mchami. Opowiadano, że zaproszono kiedyś Islandczyka który nigdy nie opuszczał przedtem swego bezleśnego kraju, na jakąś konferencję naukową w Olsztynie. Z Okęcia odebrano go samochodem i gdzieś tu zatrzymano się na prozaiczny krótki postój w lesie. Kiedy stanął w tym dorodnym mchu, ugięły mu się kolana...

 

 

Kurki, wzdłuż jeziora Kiernoz z rozlewiskami Łyny; przez las nad Omulew.

 

 

 

Na płd-zach. końcu jeziora interesujący teren dorodnego mrocznego lasu ze ścieżką przyrodniczą. Jez. Omulew ma kształt litery H, której wewnętrzna część jest zarośnięta bujnym lasem, z ostoją zwierzyny, z bardzo trudnym dostępem do wody, licznymi bagniskami pamiętającymi paniczną ucieczkę żołnierzy Samsonowa. Nie udało mi się dotrzeć do zaznaczonych na mapie miejsc biwakowych. Dobry biwak jest jednak na płd-wsch. krańcu jeziora Trzcinowego (woda czysta, piaszczyste dno).

 

Następnego dnia okrążamy Omulew na wschód; pogoda gwałtownie się psuje. Wraz z pierwszymi strugami deszczu los zsyła nam wyjątkowo porządną myśliwską ambonę wśród wielkich jodeł. Spędzamy tam długich 8 godzin. Siedzenie wysoko na ambonie i spoglądanie z góry na mokry marny świat nie pozostaje bez wpływu na nastrój i skłania do pouczeń i przemawiania (takie to już miejsce).

 

 

Nie bez powodu zawodowym symbolem starszego wykładowcy na mojej wizytówce, jest archaiczna Szprechrura (mógłby być to odpowiednik lekarskich słuchawek lub łopaty grabarza...)

 

Uporczywy deszcz wyzwala nastrój pesymizmu; a najbardziej chyba bliski jest mi teraz F monolog filmowy Pieczki jako Wieszcza. Po 18 wychodzi słońce, jedziemy w stronę pobliskich Błędnych Gór. Słońce okazało się tradycyjnym wybiegiem Opaczności, aby nas wywabić z zakrycia i przyłoić kolejnym deszczem. Wracamy i nocujemy na pięterku ogromnego paśnika w lesie, na resztkach zeszłorocznego siana (miejsca jest tu na 20 osób).

 

 

Całą noc popaduje.

 

Budzi nas słońce, jazda w Błędne Góry, które są wyraźną wyniosłością w okolicy, porośniętą lasem pamiętnym z ostatecznym rozbiciem Kozaków.

 

 

 

Zjazd do Wałów, które są interesująco położone, wśród wzgórz Błędnych i Złotych Gór.

 

 

 

 

W okolicy kilka cmentarzyków z I Wojny, ze wzorowymi grobami (nielicznych) Niemców, a niedbałymi zbiorowymi mogiłami rosyjskimi. W Wałach tajemnicze okopy wzdłuż asfaltu; podobno z czasów szwedzkich. Na Złotych Górach miejsca znalezisk poszukiwaczy wojennych pamiątek http://www.domwarminski.pl/content/view/648/840/ . Kasa Armii Samsonowa z milionem złotych carskich rubli gdzieś tam jest jeszcze zakopana... My jedziemy gruntową drogą na pd-wsch. w stronę Wielbarka-Muszaków. Koniec lasu, krajobraz sawanny, wąski asfalt jakby znajomy... No, tak: znowu epizod wojskowy - wjeżdżamy na opuszczony poligon z ruinami budynków. Tym razem nie niemieckich ani radzieckich, ale polskich.  Bardzo malownicza okolica aż prosi się o biwak.

 

 

 

Mila ma poraniony pysk po jakimś seansie kopania dziur w ziemi. Muszaki z opuszczonym dworcem kolejowym; jazda ładną okolicą na Nidzicę.

 

 

 

Nidzica z zamkiem na wzgórzu robi sympatyczne wrażenie. Powoli mam już nieco dość upałów, zmiennej pogody i niezbyt konsekwentnie wikłam trasę. W stronę Uzdowa, a następnie na północ w stronę Szkotowa. Jeszcze dalej na pn. w Mielnie i nad jez. Mielno tereny zaciekłych walk, z licznymi cmentarzami. Dziś spora trasa: po 73 km biwak na skraju łąki tuż przy asfalcie.

 

 

W upale porannym kąpiel, pranie przepoconego słonego ubrania, nad jeziorem Kownatki. Od wschodu na pola Grunwaldu. To miejsce ożywiane wyobraźnią Sienkiewicza  http://www.album-grunwaldzki.iq.pl/sienkiew/index.php

teraz nowe władze szkolne na pewno uznają, że dla biednych uczniów to zbyt wiele literek do czytania (tylko oczy sobie popsują i będą mieli kłopoty z obsługą ulubionych komórek); zalecą zapewne czytanie skróconych opracowań, a docelowo - już tylko komiksów, które skutecznie oduczają wyrażania subtelniejszych myśli. Kiedy dwa dni temu siedziałem na ambonie i z nudów słuchałem radia, kolejny raz zwróciłem uwagę, że przez 80% czasu nadawana jest muzyczna sieczka. Po pierwsze: blok audycji prowadzony jest z reguły przez młodego dziennikarza, który kształcił się już bez czytania czegokolwiek w szkole, i nie ma właściwie nic do powiedzenia słuchaczom. Nadaje więc ową sieczkę zajmującą 80% czasu; sprawdźcie zresztą sami. Po drugie: w społeczeństwie wykształcił się model puszczania radia nie po to, aby czegoś konkretnego posłuchać, ale aby skwierczeniem podświadomie masturbować mózg. I jeśli „słuchalność” ma zapewnić wpływy z opłat reklam - trzeba dopasować się do tej mody. Biblijny niemal model „złotego cielca”, któremu biją pokłony wszyscy liberałowie, czciciele Sukcesu!

Grunwald jest niewątpliwą epopeją chwały. Ale i tu wkradają się inne wątki. Niemcy przed wojną nie mieli oczywiście powodu, aby miejsce eksponować; za to postawili Wielkiemu Mistrzowi wielki kamień upamiętniający miejsce śmierci  (nawiasem mówiąc, był to legendarny kamień Jagiełły). Z tekstem zresztą znamiennie fałszywym: Tu zmarł w walce o niemieckie prawo (?...) W.M. Ulrich von Jungingen, śmiercią bohatera. Napis tuż po wojnie został zniszczony; aż w końcu odtworzono Mistrzowi inny pomnik - z innym polskim napisem. Koło kamienia leży teraz wielka sterta śmieci - plastikowych butelek po oranżadzie, których obsługa nie zauważa. Można nie mieć sympatii do Krzyżaków, ale tamta bitwa prowadzona była jednak według rycerskiego fair play. Nie można tego powiedzieć o tej kupie śmieci... Idę do muzeum i zwracam uwagę, że mimo mojego braku niemieckich sympatii, nie chcę słyszeć kątem ucha kąśliwych uwag o polskim barbarzyństwie! W okolicznych zagajnikach miejsca biwakowe, np. przy Kopcu Jagiełły. Tamże ogrodzony skrawek i tabliczka informująca o polsko-litewskim pamiątkowym dębie.

 

 

 

Dębek maleńki, uschnięty - jak symbol. A może ktoś pomógł mu sczeznąć? Kolejne kuriozum: głaz dumnie upamiętniający odnowienie przysięgi „na kości przodków”, jakiejś formacji Ludowego Wojska Polskiego...

 

 

Tak próbowano dyskontować niegdysiejszą autentyczną chwałę - do bardzo paskudnych realiów LWP. Na drodze ze Stębarka natykam się na prawdziwy wóz cygański z propozycją wynajmu na wycieczkę.

 

 

Dwójka ślicznych czarniawych dzieciaków siedzi na końcu, nie mówią po polsku ani słowa.

Jazda w kierunku Wzgórz Dylewskich (rezerwaty, ważny punkt triangulacji). Okolica malownicza,

 

 

ale same Wzgórza nie mają właściwie wybitnej kulminacji. Z Dylewa jadę starą drogą, która od czasów niemieckich jest właściwie nieużywana; po drodze kamień z niemieckim napisem (upamiętnienie lotnika?) i grobem. Nad jez. Francuskie prowadzi asfalt; tam chcę biwakować, bo kusi mnie dawne niemieckie zdjęcie.

 

 

Ale wszystko się zmieniło. Jeziorko zarosło lasem, brzegi obrośnięte rezerwatem, podmokłe i mroczne. Kolejna wojenna historia: podczas wyprawy Napoleońskiej żołnierze francuscy zgwałcili kilka dziewcząt, za co okoliczni mieszkańcy potopili tu Francuzów. Nie mam najmniejszego zamiaru zdobywać Dylewskiej Góry, która wygląda na mało interesującą niewybitną wyniosłość. Wracam więc w rejon Miejskiej Woli, gdzie na pagórkowatych łąkach rozstawiam namiot. A burzowa pogoda robi się równie groźna, co piękna - takiego kalejdoskopu kształtów i kolorów chmur nie spotyka się często; noc jednak mija bez deszczu.

 

 

 

 

 

 

Rano mało konsekwentny powrót Dylewo - Tułodziad - Marwałd - Dąbrówno,

 

 

które rozczarowało mnie nieco, i do kolei warszawskiej w Rybnie. Potężny gorący wiatr (sprzyjający! Opaczność zaspała czy co?) zniechęca mnie do pierwotnie planowanej trasy na Lubawę i Iławę. W Rybnie czekamy w upale na lokalny pociąg głupie 5 godzin, powrót.

 

 

 

 

 

 

 

 **ostatnia aktualizacja 20.11.2012  **

Str. JABŁONKI - OLSZTYNEK - NIDZICA - GRUNWALD - g. DYLEWSKA - IŁAWA  (4 lata później, 20 - 24 sierpnia 2012)

 

 

Na kilka dni niezbyt intensywnej wycieczki rowerowej z Milą wybieramy malownicze okolice Olsztynka/Grunwaldu. Już tam kiedyś z psem jeździliśmy. Bezpośrednim pociągiem olsztyńskim, wysiadamy jak kiedyś w Starych Jabłonkach. I jak kiedyś popełniam błąd jadąc piaszczystymi drogami. W Parwółkach robimy przystanek nad jeziorem, kąpiel Mili. W Mańkach raptownie się chmurzy i uderza gwałtownie nawałnica z błyskawicami akurat gdy podjeżdżamy pod wiatę przystanku.

 

 

 

 

 

 

 

Skansen w Olsztynku zwiedza Zosia, ja i Mila posypiamy na ławce pilnując rowerów. W Sudwie potwierdzam z MIO i Messtischblattem w ręku prawidłowość poprzedniej lokalizacji resztek Tannenberg Denkmal. Jedziemy tym razem na południowy brzeg Plusznego; na razie kiepsko z biwakiem. Znajdujemy w końcu nieco mniej zarośnięte miejsce na noc.

 

 

Rano odbijamy jednak do Plusków do sklepu, po drodze sporo kurek. W sklepie w Pluskach robię test z prośbą o wodę kranową; test się nie udał, bo poprzedniego pazernego właściciela nie ma, są za to sympatyczne panienki które ochoczo służą wodą z kranu. Proszę aby przypomnieć mu, że haniebny epizod sprzed lat został opisany na mojej stronie (patrz poprzedni opis). Objeżdżamy Łańskie od NW, próba zjazdu wschodnim brzegiem kończy się na strażniku ośrodków rządowych: znowu teren zamknięty.

 

 

Robimy przystanek nad uroczym W brzegiem niewielkiego wąskiego j. Dłużek. Chcąc niechcąc długi objazd na E i S: Butryny, Zgniłochę, objeżdżamy od E j. Omulew. Zdążamy do znanego mi sympatycznego miejsca nad E brzegiem j. Trzcinowego. Zmierzch, płaski mchowy brzeg w dorodnym sosnowym lesie, płytkie piaszczyste dno którym można iść ze 100 m od brzegu, czysta woda. Piękne miejsce; na oleju użebranym w Pluskach dusimy kurki na kolację.

 

 

 

W Nidzicy tradycyjne napoleonki, zabytkowy kościół. Jazda na NW, w Kownatkach kusi nas zalesiony NE brzeg jeziora, pomimo wczesnej pory jedziemy tam; bardzo przyzwoite miejsce na spokojny biwak.

 

 

 

 

 

 

Przez Łodwigowo na pola grunwaldzkie, po drodze pagórkowaty teren. Grunwald, Frygnowo, Gierzwałd, Szczepankowo, dzikie i mroczne j. Francuskie, prowadzimy rowery w stronę g. Dylewskiej. Rozczarowała mnie, bo jest ona płaska chociaż z rozległymi widokami, przylegają do niej pola uprawne i zabudowania, a propagowana wieża widokowa jest zamknięta. 300 metrów wcześniej na stoku polany miejsce biwakowe z miejscem na ognisko i stolikami. Robimy kolację i ogieniek, otwieramy butelczynę. Naprawdę ładne miejsce.

 

 

 

 

 

 

 

Rano zjazd na Wysoką Wieś i Glaznoty. Bardzo ładny teren wzgórz i dolin, interesujący odcinek dawnej linii kolejowej Samborowo – Turza Wlk. Włączamy się w asfalt na W na Lubawę; od Napromka pogoda się psuje. Do Lubawy wjeżdżamy w siąpiącym deszczyku. Nie spieszy się nam, zwiedzamy starą zabudowę miasta i przed gęstniejącym deszczem chowamy się przy sklepie w rynku. W tym miejscu przestaliśmy ponad 2 godziny ćwicząc cnotę deszczowej cierpliwości ale nie pokory (przekleństwom daliśmy folgę).

 

 

Droga do Iławy koszmarna: kiepska widoczność, bardzo ruchliwa trasa, rozpryski po deszczu i zbójeckie obyczaje chamskich kierowców. Udało się tym razem ujść z życiem, ale kilka razy robiło się gorąco. Na przyszłość obiecuję sobie za wszelką cenę unikać takiego kontaktu z polskim chamstwem drogowym. W Iławie półtorej godziny czekania na pociąg.

 

 

 

LITERATURA I LINKI

M.Wańkowicz;  Na tropach Smętka

N.Davies; Europa

P.C.Ettighoffer; Tannenberg, Eine Armee wird zu Tode marschiert, 1939

G.Fortuna, D.Tusk; Wrzeszcz

http://olsztynek.pl/tannenberg_f.html Olsztynek: bitwa i pomnik

http://www.lechu.info/bitwy/prusywschodnie.html bitwa pod Tannenbergiem

http://www.muzeumolsztynek.com.pl/ skansen w Olsztynku

http://www.jugendzeit-ostpreussen.de/pl/mauzoleum-1.html strona o pomniku

http://www.rosenberg-wpr.de/Neudeck/neudeck2/neudeck_2.htm stare zdjęcia z Ogrodzieńca/Neudeck (Hindenburg)

http://youtube.com/watch?v=nsvctMMe-7w&feature=related fragment filmu "Noce i Dnie"

http://youtube.com/watch?v=JidDI60nBqw&feature=related opis bitwy "tannenberskiej" (ang.)

http://youtube.com/watch?v=zFQ0ZYWybBg&feature=related film z Tannenbergdenkmal - pogrzeb Hindenburga (niem.)

http://youtube.com/watch?v=Crs8-7Am2j0&feature=related I cz niemieckiego filmu

http://youtube.com/watch?v=mLMG3MRZYUk&feature=related film z pola bitwy (holend.)

http://youtube.com/watch?v=zWY-9UihgYg&feature=related hymn carski (rosyjski)

http://www.youtube.com/watch?v=IjJa3_dR5Ac  hymn cesarski (niemiecki)

 

 

nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F strona z indeksem opisów turystycznych
F strona główna