SŁUPSK - USTKA - SMOŁDZINO - CZOŁPINO - ŁEBA - BIAŁOGÓRA - WEJHEROWO 18-21 września 2009
**ostatnia aktualizacja 20.11.2012 **
POWTÓRKA: Słupsk - Rowy - Łeba - Godętowo 16-18 października 2012 (na końcu)
SKM do Słupska; nie pamiętam abym kiedykolwiek bez przygód dojechał dalej niż do Lęborka: albo niezapowiadana przesiadka, albo 20 min. postój. Tym razem w Lęborku rozczepiają skład i muszę przesiadać się do pierwszej części. W Słupsku zjeżdżam do centrum: spory ruch, jest kolorowo, bardzo sympatycznie: podoba mi się Słupsk. Niezbyt interesująca droga 17 km do Ustki. Zbliża się zachód słońca, jeżdżę nieco po miasteczku, które robi bardzo miłe wrażenie: stare ale kolorowo unacześnione morskie uzdrowisko, z portem podobnym jak w Łebie; szeroki bulwar, ładna plaża. Jadę ok. 7 km brzegiem, z purpurowym pobłyskiem zachodu słońca za sobą.
Jest niezbyt ciepło, niewielki wiatr. Rozkładam się na skraju plaży i sosnowego lasu we wrzosowisku. Spokojna noc.
Rano wracam 2 km do ujścia potoku (woda na pozór czysta, ale wypływa on z rejonu ośrodków wypoczynkowych). Cofam się do Orzechowa, gdzie w sezonie dostępna jest wieża obserwacyjna ALP. Jeszcze kilkaset metrów i jestem w lesie u stóp Orzechowskiej Wydmy; jest tu wiata przeciwdeszczowa, ale miejsce jest nieco mroczne. Nie wiedziałem o istnieniu tej wydmy, a okazała się interesująca.
Prowadzi po niej wytyczona ścieżka, częściowo drewnianym pomostem, z platformą obserwacyjną doskonale nadającą się na noc (ale bez dachu). Wydma jest niezbyt wielka, ale bardzo malownicza. Wracam w dół do roweru i okrążam ją od wschodu, do miejsca przecięcia z dawną linią kolejową. Tu wiaty biwakowe, miejsce na ognisko, stąd także można wejść na wydmę. Na razie zostawiam plażę, bo interesuje mnie od dawna szlak Zwiniętych Torów Kolejowych. To ścieżka rowerowa poprowadzona torowiskiem F linii kolejowych Słupsk - Ustka - Siecie - Dargoleza - Smołdzino, pochodzących z 1913.
Dla chętnych Rozkład Jazdy z 1941. A dokładniej, chronologia budowy (na podstawie wymiany korespondencji na grupie dyskusyjnej; Stolp=Słupsk; Stolpmünde=Ustka; Gabel=Siecie; Dargeröse=Dargoleza):
14 sierpnia 1897 r. oddano do użytku linię kolejową wąskotorową Słupsk - Kępno Słupskie - Żelkowo - Dargoleza o dł. 43 km.
14 listopada 1902 r. oddano linię wąskotorową Żelkowo - Siecie - Smołdzino o dł. 9 km.
16 listopada 1902 r. oddano linię wąskotorową Dargoleza - Cecenowo dł. 9 km.
6 grudnia 1913 r. oddano linie normalnotorowe:
- Ustka - Komnino - Kępno Kaszubskie (Słupskie) dł. 23 km;
- Komnino - Siecie dł. 10 km.
Po I w. św. przebudowano na linie normalnotorowe następujące odcinki wąskotorowe:
- Słupsk - Kępno - Żelkowo - Dargoleza (43 km);
- Siecie - Smołdzino;
- Dargoleza - Cecenowo.
Linię wąskotorową Żelkowo - Siecie po I w. św. zlikwidowano. Interesujące, dlaczego Dargolezy nie połączono z pobliskim Garczegorzem...
Rozbiórka prawdopodobnie przez Armię Czerwoną po wojnie.
A to uzupełnienie nadesłane przez R.W.
Słupska Kolej Powiatowa [edytuj]
Do Słupskiej KP początkowo należało 55,4 km torów o szerokości 750 mm. W dniu 14.08.1897 r. otwarto linię Słupsk – Żelkowo – Smołdzino i Żelkowo – Dargoleza, w 1902 r. wydłużoną o 5,9 km do Cecenowa. W dniu 6.12.1913 r. oddano do użytku dwie linie normalnotorowe Ustka – Komnino - Kępno Słupskie oraz Komnino – Smołdzino, która na odcinku Siecie – Smołdzino po 16 latach zastąpiła kolejkę wąskotorową. Od tej pory do Smołdzina można było dojechać tylko pociągiem normalnotorowym. Wkrótce rozebrano niepotrzebny odcinek Żelkowo – Siecie więc jedyną linią wąskotorową pozostała trasa Słupsk – Kępno Słupskie - Dominek – Żelkowo – Dargoleza – Cecenowo o długości 52 km. Ciekawostką jest że przez kolejnych 9 lat, do 1922 na odcinku Kępno Słupskie - Dominek istniały dwa równoległe tory: 750 mm i 1435 mm. Na odcinku tym panował ożywiony ruch (do 20 pociągów na dobę) i wg ówczesnych rozkładów jazdy na trasie tej dochodziło nieraz do wyścigów dwóch pociągów osobowych. W 1920 r. częściowo po nowej trasie przekuto na tor normalny odcinek Słupsk – Kępno Słupskie a w 1922 r. fragment Kępno Słupskie – Klęcino. Przez kolejnych 11 lat funkcjonował jeszcze odcinek wąskotorowy Klęcino – Dargoleza – Cecenowo (17,29 km) i wreszcie jesienią 1933 r. przekuto na szerokość normalną ostatni fragment Klęcino – Dargoleza równocześnie przeznaczając trasę Dargoleza – Cecenowo do rozbiórki. Po przebudowie linii na tor 1435 mm trasa Słupsk – Dargoleza uległa skróceniu o 2,7 km. Wszystkie te linie zostały rozkradzione przez Armię Czerwoną w kwietniu/maju 1945 r.
Trasa poprowadzona najpierw lasem, potem skrajem łąk z rozległymi widokami. W Wytownie niewielki szachulcowy kościółek, zarośnięty park. Dalej asfaltem; w Machowinku okazały dwór. Dalej torowisko poprowadzone jest nasypem w pociętym zalesionym terenie. Robi się późnawo, wiec rezygnuję z Rowów, objeżdżam Objazdę, zjeżdżam w Gardnej nad Gardno, brudna woda w jeziorze. Na napotkanych tablicach zaznaczone są liczne pomosty i wieże widokowe w okolicy.
Interesująca posiadłość z dachem z trzciny. Ładne widoki z drogi okrążającej Rowokół. Kiedyś z powodu plagi komarów zrezygnowałem z podejścia, teraz jest okazja do poprawy. Na szczycie metalowa wieża widokowa (czynna od maja do końca września, 3 zł) z rozległymi widokami.
Omijam odwiedzoną F wcześniej latarnię w Czołpinie, i trudną przeprawę przez Czołpińską Wydmę: stan serca nakazuje ostrożność. Zjazd na plażę w rejonie Czerwonej Szopy (zabytkowy budynek ratowników). Tym razem plaża jest doskonale przygotowana; piasek graniczący z przybojem jest ubity, i jedzie się po nim świetnie.
Zdążam do upatrzonego hotelu pomiędzy wydmami (2012 nieaktualne: SPN zlikwidował obiekt); niewielkie ognisko, urodzinowa Kadarka, czerwony zachód słońca. I żadnych odwiedzin podejrzanych typów; w promieniu 10 km nie ma żywej duszy (nie licząc jeleni rykowiska w otaczającym lesie). Gwiazdy i cisza, bo od hałaśliwego brzegu osłania pas wydm. Rano decyduję się spenetrować pas wydm do Łebska. Idzie się nawet wygodnie, bo piasek jest dość twardy od porannej wilgoci. Jest duży wysyp młodych miodówek, na pewno zdrowych, ale nie zbieram ich, bo i tak nie dowiózłbym łupu do domu.
Praktycznie nie ma możliwości przejścia brzegiem jeziora na wschód, bo urwisko wydmy spada wprost do wody, a brzeg zarośnięty i bagnisty. Odradzam więc następcom penetrowanie wydm łebskich bez szlaku. Wracam do brzegu morza, dalsza trasa tradycyjnie brzegiem do Wyrzutni, płytową drogą od strony jeziora do Wędrujących Wydm, nawrót do Łeby. Łeba podoba mi się nieco mniej niż mniejsza Ustka, ale także jest kolorowa. Dalej lasem wzdłuż Sarbska (woda brudna), potem plażą. Ok. 6 km za ujściem Lubiatówki kilkaset metrów w głębi lądu betonowa wieża obserwacyjna, prawdopodobnie dawna wojskowa zaadoptowana przez ALP.
3 km za Białogórą rozkładam biwak na plaży. Otoczenie w pastelowych rozwodnionych seledynach, różowościach i beżach. Noc jak zwykle na plaży jest bardzo wilgotna, a rano wietrznie i pochmurno.
Rezygnuję z dalszej trasy brzegiem, wchodzę w sosnowe lasy w nadziei grzybów. Nic z tego: nieliczne okazy doszczętnie robaczywe. Zaznaczone na mapie liczne leśne oczka prawie wszystkie zdążyły już zarosnąć. Przez Wierzchucino zachodnim brzegiem Żarnowieckiego, Nadole, Rybno i Bolszewo do Wejherowa. Pociąg zwiewa mi sprzed nosa, więc jadę na miasto. Po niedawnej wycieczce po Obwodzie Kaliningradzkim muszę odnotować bardzo pozytywną różnicę: nasze pomorskie miasta (chociażby odwiedzane w ostatnim roku: Słupsk, Ustka, Łeba, Lębork, Chojnice, Kartuzy, Malbork, Tczew, Elbląg, Gniew, Starogard, Czersk, Świecie, Chełmno) są naprawdę ładne!
**ostatnia aktualizacja 20.11.2012 **
POWTÓRKA: Słupsk - Rowy - Łeba - Godętowo 16-18 października 2012
Od paru lat namawiałem znajomych na zabiwakowanie w urokliwym odludnym „hotelu” na Mierzei Łebskiej. Zawsze bezskutecznie: „następnym razem”. W końcu ruszamy z Michałem i Zosią ze Słupska. Znowu kolejowa niespodzianka; SKM jeździ właśnie od dziś po jednym torze, trzy razy rzadziej z powodu niekończących się robót, od dziś zakaz przewozu rowerów. Więc z Wrzeszcza TLK za odpowiednią opłatą.
Tradycyjną trasą w stronę Ustki, w Bydlinie skręcamy na Wytówno i błotnistym szlakiem dawnej Kolei Dargoleskiej w rejon Wydmy Orzechowskiej. Zostawiamy rowery w lesie i podchodzimy na krawędź piaszczystego stoku. Przez ośrodki w Orzechowie, Michał prowadzi dalej bardzo stromymi jarami i lasem niedaleko krawędzi nadbrzeżnego urwiska. Ma to być wyjątkowo piękny szlak, ale na razie jest on po prostu bardzo uciążliwy.
Przy pierwszej okazji proponuję kontynuację piaskiem plaży. Ale Opaczność czujnie ukarała próbę wymigania się od trudów: podmyte przez sztormy osuwisko klifu uniemożliwia jazdę. Trzeba owe półtora km wracać i bardzo stromo targać wyładowane rowery piaszczystym zboczem znowu na krawędź. Po owych trzeci raz 1,5 km, na krawędzi znajdujemy rzeczywiście ładne miejsce na biwak. Namioty, ogienek wysoko nad plażą. Od zachodu słychać i widać strzelaninę rakietową na tamtejszym poligonie, dobrych 15 km od nas.
Przez wyludnione już posezonowe Rowy przelatujemy robiąc jedynie niewielkie zakupy. Za Rowami szlakiem wzdłuż j. Gardno, po drodze pomosty zapewne nadawałyby się na nocowanie gdyby nie tłumy w sezonie. Droga przez las jest mocno błotnista. Wykręcamy na N, interesujące Mł. Dołgie, z pomostem i strupieszałym lasem na brzegu.
Dalej na E i N nad Wlk. Dołgie także z pomostem i ładnymi zarastającymi bagienkami na brzegu. Okolica coraz bardziej podmokła. Wreszcie parking z wiatkami na E końcu Dołgiego i teraz gruntowa droga wiedzie do Czołpina. Po kilometrze zaczyna się koszmarne grzęzawisko; trzeba okrążać je lasem kilkaset metrów, także wybierając przesmyki między bagienkami.
Wreszcie asfalt w kierunku morza. Docieramy do budynku dawnej stacji ratunkowej i wreszcie jesteśmy na mokrym twardym piasku plaży. Stąd do hotelu ok. 10 km. Jedzie się zupełnie nieźle jeśli nie liczyć jednego osuwiska które udało się jakoś pokonać z niewielkim zmoczeniem.
Wreszcie znajomy przesmyk w pasie wydm za którym przecież czeka na nas upragniony przytulny hotel... Dochodzimy, a baraczków jakoś nie widać. Wreszcie nie ma wątpliwości: nasz hotel zlikwidowany, pozostało tylko wygniecione miejsca po trzech barakowozach oraz miejsce na ognisko na skraju lasu!
Jest zmierzch, jak niepyszni rozstawiamy wilgotne namioty, ściągamy chrust i przy ognisku kolacjujemy. To się musiało kiedyś tak właśnie skończyć; władze SPN nie tolerowały dzikich biwaków przez dzikich często bywalców - i rozebrały lokal. Nie mam na sumieniu rozgłaszania położenia tego urokliwego miejsca, a było to miejsce w którym bodaj najlepiej odczuwałem odizolowanie od świata. Z jednej strony morze, z drugiej Łebsko, do Rowów 26 km, do Łeby z 8 km.
Pierwszy raz jechałem tu z Łeby w zbierającej się burzy, bez żadnego zabezpieczenia. I w jakimś przebłysku pomiędzy wydmami coś mi mignęło. Okazało się, że prawie niewidoczne z plaży stoją za pasem wydm trzy barakowozy z pryczami, i przymkniętymi tylko drzwiami. Dawna baza UAM. Rozłożyłem się na pryczy i przysypiałem słodko w oczekiwaniu nadchodzącej burzy. Ale skrzypnęły drzwi i do środka zajrzała lisia nieogolona twarz kogoś niezbyt sympatycznego. I podejrzliwe: - i pan tu będzie spał? I tak tutaj… samemu? Jakoś niemiło mi się zrobiło: „czekam na dwójkę znajomych z którymi się tu umówiłem, powinni lada chwila dojechać”. Jeszcze chwilę nieznajomy postał, wyszedł i znikł… Ale nie była miła tamta noc, i świadomość kompletnego bezludzia nie dodawała mi ducha. Spałem tu potem jeszcze ze trzy razy prowadzony bezbłędnie przez GPS po ciemku, i zawsze już spokojnie napawałem się do syta ową niepowtarzalną atmosferą miejsca. Skończyło się, i teraz mogę już niestety dokładnie opisać owo dawne miejsce: N54o45,10' E17o23,30' ...
Zosia musi jutro być w porze obiadowej w Gdańsku. Rano wstajemy o czerwonym świcie, błyskawiczne śniadanie, zwijanie namiotu i odprowadzam ją do zjazdu w rejon Wyrzutni przed Łebą.
Droga po plaży była doskonała. Dalej pojedzie do Lęborka sama, a ja rozkładam się na piaszczystym stoku w słońcu i czekam tu ze 2 godziny na Michała, który nie lubi „rannym słonkiem budzić się skowronkiem”… Jedziemy przez ekspozycje wyrzutni, do podnóża Góry Łąckiej.
I wracamy przez Łebę i Wicko skręcając na E w rejon dawnego lotniska 8 km od Wicka. I zjazd do kolei w Godętowie. Pociąg SKM zapewnia nam wszelkie typowe dla polskich kolei atrakcje. Zostawiamy rowery w przedziale bydlęcym; po drodze pielgrzymują tu na kolejnych stacjach wszelkie mętne osobniki. Wreszcie jest ich tylu, że dla bezpieczeństwa sprzętu wchodzimy tam jednak. Rozwydrzone towarzystwo przeklinających młodych ludzi w kłębach dymu, wrzaskliwe dziewczyny pijące piwo i palące skręty narkotyków. Żadnej kontroli, żadnej reakcji służb.
Inne wycieczki brzegiem
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/leba.htm
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/debki.htm
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/strzebielino.htm
nowy adres: tomasz.plucinski@ug.edu.pl
F | strona z indeksem opisów turystycznych |
F | strona główna |