KAMIENNA KARCZMA - HUTA KALNA - CZUBEK - KLANINY - SZLACHTA - BARŁOGI - KOZIE - ZAPĘDOWO - RYTEL 25-26 kwietnia 2014
CZERSK - LEGBĄD - BARŁOGI - ZIELONKA - BIAŁA - BARŁOGI - FOJUTOWO - RYTEL - KONIGORT - MYLOF - TRZEMESZNO - RYTEL 15-17 sierpnia 2014
RYTEL - MYLOF - MECIKAŁ - PŁĘSNO - LASKA - PARSZCZENICA - Wlk. CHEŁMY - BRUSY 13-14 września 2014
NIŻEJ: STAROGARD Gd. – POGÓDKI – OLPUCH – jez. LIPNO – WIELE – CZERSK – LEGBĄD – WOZIWODA – jez. OKIERSKIE – TLEŃ – SMĘTOWO 28 sierpnia – 1 września 2008
WARLUBIE - OSIE - KRZYWE KOŁO - ŚLIWICE - jez. OKONIŃSKIE - jez. OKIERSKIE - WLK.KANAŁ BRDY (BARŁOGI) - LEGBĄD - CZERSK 26 – 27 września 2008
Rano z Kamiennej Karczmy (to na pewno najczęściej używana przeze mnie stacyjka na dawnym Ostbahnie),
brzeg jez. Szarmach doszczętnie rozjeżdżony przez szaleńców motocyklowych lub quadowych, Huta Kalna z interesującą wiatą na cmentarzyku (nadaje się na biwaczek)
most w Czubku na Wdzie już odbudowany; zielono i radośnie. Za Klaninami wytopiskowy ciąg jeziorek okrągłych jak koraliki. Na ostatnim (Sztuczno) na wodzie drewniany domek. Dalej przecinam śródleśne dolinki strumieni, takie właśnie najbardziej lubię w Borach.
Nad jez. Starzyska niezła wiata na biwak; niestety śmietnik, bo da się tu dojechać samochodem… Szlachta ciągle jest leśnym węzłem kolejowym: tu mijanka pociągów Wierzchucin – Czersk.
Rzepiczna, w Barłogach węzeł szlaków wodnych. Śpię w rejonie akweduktu Węgornia. Rano podjeżdża traktor z ekipą uszczelniającą dno Małego Kanału Brdy. Rozmawiamy, a jeden z ekipy rozpoznaje mnie z wycieczki w zeszłym roku nad pobliską Zwierzynkę.
Nie ma co ukrywać, że lubię szczególnie te okolice, będę tu jeszcze w tym roku… Węgornia: łąkowa dolina o niezwykłym uroku, zabytek techniki z akweduktem i systemem nawadniania. Objeżdżam odcinek Kanału do Białej i ponownie Barłogi; wiosenna radosna świeża zieleń. Sztuczno i jeziorko Kozie, niezwykłość na torfowisku. Drugie jez. Kozie trudno dostępne, pogoda się psuje.
W Nw. Młynie krótka gwałtowna ulewa którą przeczekuję w szopie. Asfalt pomiędzy ramionami Wlk. Kanału oraz Brdy. Zjeżdżam na pole biwakowe nad Brdą; jest tu grupa kajakarzy których bezskutecznie usiłuję przekonać, że przenoska (dwukrotna) na Kanał jest bardziej atrakcyjna niż spływ mrocznym na tym odcinku szlakiem Brdy. Pociąg z Rytla.
CZERSK - LEGBĄD - BARŁOGI - ZIELONKA - BIAŁA - BARŁOGI - FOJUTOWO - RYTEL - KONIGORT - MYLOF - TRZEMESZNO - RYTEL 15-17 sierpnia 2014
Po pechowej wyprawie w Dolomity Zośka bierze rower i szuka odprężenia w Borach. A ja z Milą wysiadam w Czersku, jazda na Legbąd, Barłogi, biwakowisko Woziwoda nad Brdą, czekamy na spotkanie nad kanałem przy Zielonce. Pogoda robi się taka-sobie. Jazda do asfaltu i za Białą zjeżdżamy w łąki doliny Zwierzynki.
Jacyś państwo przysiedli na kłodzie, wyglądają na miłośników tego miejsca. Państwo są emerytowanymi pracownikami Uniwersytetu Toruńskiego, w dodatku Zosia odszukuje niespodzianie wspólną znajomość z jej ulubionym profesorem malarstwa ze studiów, prof. M.Z. Pozdrawiamy tą drogą! A Pani mieszkała długo w pobliskiej leśniczówce. Wymieniamy potem wiele materiałów dotyczących burzliwych losów naszych rodzin; spotkamy się pewnie kiedyś w okolicy. Nietuzinkowych ludzi rozpoznaje się na pierwszy rzut oka; to kolejne spotkanie warte kontynuowania. Zaczyna padać, śpimy w namiotach na łące.
TO BYŁA OSTATNIA WYCIECZKA MILI... OD ZESZŁEGO ROKU CHOROWAŁA, BYŁA PO DWÓCH OPERACJACH, OSTATECZNIE ZAKOŃCZYŁA ŻYCIE 6 grudnia... TOWARZYSZYŁA NAM OD OK. 12 LAT WIERNIE. DAŁA NIEZAPOMNIANY DAR BLISKOŚCI I POROZUMIENIA.
NIE UCIEKAJCIE OD TAKIEJ BLISKOŚCI Z PSEM, I REAGUJCIE NA NIEDOLĘ PSÓW WIEJSKICH...
Rano znowu Barłogi (a jednak), Legbąd, Fojutowo, Rytel, Konigort (Królewskie miejsce). Nazwa pochodzi od gościny której udzielono tu królowi pruskiemu uciekającemu przed Napoleonem. Podobno potem odwdzięczył się okolicy budową Wlk. Kanału Brdy… Ładne miejsce przy ścieżce ślepo dalej kończącej się przed Mylofem, pomiędzy Brdą a Kanałem. Rano przez Mylof, rozstawiamy się nad brzegiem Trzemeszna. Zosia jedzie dalej sama, a my jednak decydujemy się na powrót po południu z Rytla.
RYTEL - MYLOF - MECIKAŁ - PŁĘSNO - LASKA - PARSZCZENICA - Wlk. CHEŁMY - BRUSY 13-14 września 2014
Z koszem na grzyby z Rytla, za Mylofem pierwsze płachetki. W Męcikale fotografuję tablicę drogową; teraz już nie mam wątpliwości, że ta egzotyka pisowni na Kaszubach nie budzi mojej sympatii.
Bo realia 2014 nie sprzyjają demonstrowaniu odrębności. Trudno, tak uważam… Biwakowe miejsce nad Kosobudnem
W leśn. Młynek nad Orlą Strugą dostaję wodę, miło rozmawiamy z leśniczym. Wyjątkowo piękne miejsce. Odpływ strugi z Płęsna do Brdy to teren niemal zamknięty; liczne dacze, tłumki mieszkańców, gwar i muzyczka, dymy ognisk, grillowanie; uciekać stąd… Na biwak na półwyspie nad NW Płęsnem zjeżdżam pod wieczór; rzeczywiście miejsce jest piękne.
Rano płachetki, koźlaki, opieńki; jazda na N wzdłuż kolejnych jeziorek skąpożywnych: oba Gardliczna, Nawionek, Zmarłe do Laski. Od Laski okrążam ciąg jeziorny pętlą na W; tu jednak grzybowa posucha. W okolicy roboty drogowe. W Brusach mam sporo czasu, więc jazda do Lubni. Tu w pociągu kupuję bilety. (uwaga; będzie porcja wyzwisk pod adresem PKP!)
Przez Gdynię do Gdańska PR a nie SKM, aby nie bratać się z chamstwem dawnych przedziałów rowerowych, tolerowanym w SKM (ale w składach EN PR jest nielepiej). Bilet na rower sprzedają mi bez mrugnięcia. Przed Kościerzyną dobra wiadomość: dalej pojedziemy tym samym wagonem, bez przesiadki - tym lepiej. Ale w Kościerzynie nowa załoga nie wiadomo czemu każe mi przesiąść się do dołączanego dodatkowego składu. Z wyładowanym rowerem, jak po drabinie.
Teraz okazuje się, że z przesiadką w Żukowie: roboty torowe! Pytam czy zdążę w Gdyni na PR? -w Gdyni? Od Żukowa do Osowy będzie autobus gumowy, rowerów nie przewozimy! Zrobiłem się fioletowy; to dlaczego sprzedano mi bilet na rower, przecież konduktor w Lubni musiał wiedzieć, brak jakichkolwiek ogłoszeń, gdybym wiedział, to z Brus pojechałbym do Czerska! Wzgardliwe milczenie. W Żukowie taszczę rower w kierunku autobusu, widać że jestem wściekły i może dojść do rękoczynów. Tym razem obsługa jest ostrzeżona przed furiatem: cicha jak trusia. W Osowej spotykam Krzysztofa, a ja mam tak dosyć kolejowego chamstwa, że rezygnuję i jadę przez Owczarnię i przez las do Oliwy. Przez dwa wieczory nie mogę spokojnie zasnąć, bo darowałem im tę nadpłatę 2 zł i nie wyegzekwowałem przeprosin od dziadów. Plotki o mojej rychłej beatyfikacji są przedwczesne…
STAROGARD Gd. – POGÓDKI – OLPUCH – jez. LIPNO – WIELE – CZERSK – LEGBĄD – WOZIWODA – jez. OKIERSKIE – TLEŃ – SMĘTOWO 28 sierpnia – 1 września 2008
Po dłuższym jeżdżeniu po Sudetach wezbrała chęć powrotu w sosnowe grzybowe lasy podszyte mchem, z jeziorami i płynącymi rzeczkami - a więc Bory Tucholskie.
Niedawno w pewnej rozmowie wynikł odwieczny problem początkujących turystów: gdzie spać w takim terenie na dziko i bez namiotu? Zatem opisuję dokładniej ten problem, który szczęśliwie już dla mnie od lat nie jest żadnym kłopotem. Tym razem wycieczkę planuję właśnie szlakiem wiat, paśników i innych zadaszeń; wątek przydatnych do spania miejsc pod dachem będzie więc przewijał się szkoleniowo podczas opisu. Nie są one zaznaczane na oficjalnych mapach turystycznych, ale zachęcam do skorzystania z map przeznaczonych do GPS, opracowywanych nakładem wielkiej pracy przez Pana Michała Rybickiego, dostępnych na stronie http://rybickim.pl/ Można je przeglądać nawet bez odbiornika GPS, korzystając z programu MAPEDIT. W tej chwili dostępne są mapy terenu od Stargardu Szczecińskiego po Iławę na wschodzie i od Bałtyku po okolice Tucholi na południu (w przygotowaniu są Kujawy). Mapy są sukcesywnie uzupełniane w takie szczegóły jak właśnie miejsca zadaszeń do celów biwakowych. Autorowi należą się wyrazy największego uznania!
Jazda do Starogardu Gd. przynosi ewenement, który muszę koniecznie odnotować w kronikach: ani jednego chamskiego papierosiarza, ani jednego zapijającego się piwem lumpa, żadnych zaczepek! W Starogardzie pogoda wyjątkowo niestabilna: przewalają się granatowe chmury na przemian z płachetkami błękitu. Kocborowo, kierunek Skarszewy, skręt na zachód. W Bączku ślady torowiska lokalnego ciągu kociewskich linii kolejowych. Rozebranie fizyczne torów trudno ocenić inaczej jak sabotaż gospodarczy Władz (kolejowych, państwowych centralnych oraz lokalnych - do spółki). Bo fizyczna rozbiórka uniemożliwi ich reaktywację w warunkach bardzo prawdopodobnej opłacalności transportu szynowego wobec pędzących cen paliwa. Czarnocin (ładna okolica w Czarnocińskim Piecu/Wierzycy), szutrowa uciążliwa droga do Jaroszew, dalej asfaltem w malowniczym otoczeniu, przecinając Wierzycę do Pogódek.
Pogoda wyraźnie się psuje. Gruntową drogą na północ (kier. Deka), po lewej malowniczy zarastający staw, jego prawym brzegiem pod granatowym niebem, brzegiem interesującego niewielkiego jeziora Brzęczek (w głębokiej dolinie, zarośnięte lasem brzegi).
Wraz z pierwszym deszczem docieramy do ogromnej wiaty w której pomieścić się może z 50 osób, ze stolikami i ławkami wewnątrz i na zewnątrz, z ładnym widokiem, ale praktycznie bez dostępu do wody jeziorka. Pada cały wieczór i noc; a my mamy poczucie przytulności. Rano słońce, powrót do Pogódek przez leśn. Jastrzębce (przy leśniczówce również wiata, nie wszystkim może odpowiadać taka bliskość ludzi, chociaż spotkania z ludźmi mogą być krajoznawczą inspiracją - a więc nie należy ich zbytnio unikać). Na zachód: Kobyle, Nowe Polaszki z szachulcowym kościołem, Stary Bukowiec, Olpuch, PKP Olpuch Wdzydze, Szenajda.
W braku lepszych możliwości można było niepogodę przeczekać wewnątrz stacyjek kolejowych. Jak wszędzie blisko ludzi było to ryzykowne wobec specyficznie polskiej agresywności miejscowych wyrostków po zmroku W Olpuchu Wdzydzach takiej możliwości już nie ma, bo nieczynny i zdewastowany dworzec został zamurowany, a wiata bagażowa przedstawia się jak na zdjęciu wyżej. A znak zatrzymania czoła pociągu ma raczej charakter pogrzebowego symbolu dla działań Władz Kolejowych...
W Szenajdzie duże wiaty raczej o charakterze piwnym niż biwakowym. 2 km na północ tuż przy torze kolejowym po obu stronach dwa maleńkie urocze jeziorka: Małe i Duże Oczko. Na obu drewniane pomosty zakończone miejscem ze stolikami i ławeczkami pod dachem, jak w chińskim ogrodzie.
Teren prywatny, ale po sezonie nie powinien nikt mieć pretensji do spokojnego wędrowca który szuka osłony przed deszczową nocą. Szczególnie przytulnie jest tu podczas zimnych jesiennych nocy, bo odczuwa się wyraźne ciepło od wody. W Juszkach nad jez. Mielistym sporo dacz z werandami; z jednej z nich korzystałem swego czasu.
Przypominam oczywiste reguły: miejsce zajmować o zmierzchu, nie rzucać się w oczy, nie używać światła, w żadnym wypadku ogniska, rano zwijać się bardzo wcześnie, i nie pozostawiać śladów mogących na przyszłość rozwścieczyć właścicieli. Juszki zabudowane interesująco, sporo albo starych stylizowanych chałup, albo ładnych pomysłowych nowych.
W Wąglikowicach zakupy; telefon od rowerzysty, z którym korespondujemy od pewnego czasu - z propozycją włączenia się do wycieczki następnego dnia rano w Czersku. Na razie okrążam Wdzydze (Radolne). Kilkaset metrów od zachodniego krańca, do południa niewielki półwysep z dwoma wiatami, niezłe miejsce biwakowe co prawda z poleceniem zgłoszenia w leśnictwie, ale bez bliższych informacji.
Wieczorem półwysep jest w cieniu, za to od rana operuje tu słońce; tu przyjedziemy na Sylwestra!. W okolicy duży wysyp grzybów; głównie nieznanych i pogardzanych przez miejscowych płachetek (i bardzo dobrze: bo są one przeze mnie bardzo cenione). Ale na razie żadnych grzybów (nawet tego prawdziwka niżej!) nie zbieram, bo zamierzam pojeździć jeszcze parę dni rowerem. GPS prowadzi leśnymi drogami do wieży widokowej nad podwójnym jeziorem Lipno.
Lokujemy się z psem na piętrze, kolacja z widokiem na płonące za chmurami niebo. Noc dość zimna. Rano wcześnie się zbieramy, bo do Czerska w prostej linii mamy ok. 26 km. Leśne drogi do Wiela okazują się niezłe; po drodze liczne daszki.
W Wielu krótki przystanek, malownicze położenie nad ładnym jeziorem, wzdłuż niego stacje sławnej Kalwarii Wielewskiej. Nad jeziorem duża wiata imprezowa (nie polecam, bo zbyt blisko agresywnych miejscowych wyrostków). Na stację w Czersku wjeżdżamy wraz z pociągiem z Tczewa. Dwójka sympatycznych młodych rowerzystów z imponującym zestawem sakw rowerowych. W tym roku korespondencja internetowa owocuje w nowe znajomości które kończą się coraz częściej wspólną jazdą; tylko moi starzy przyjaciele mają chronicznie zatwardziałe tyłki! Jedziemy tuż za Czersk na Łukowo: w lesie mały tragiczny cmentarzyk rosyjski z I wojny światowej.
Jest to kontynuacja losów F opisywanych niedawno podczas niedawnej wycieczki po okolicach Olsztynka, a w zeszłym roku wycieczki przez F Tucholę. Jeńcy trzymani byli przez Niemców w leśnym obozie w fatalnych warunkach: wilgoć i zimno, brak opieki lekarskiej. Na tym maleńkim cmentarzyku 4500 grobów... Więcej zdjęć publikowanych przez Niemców jako pocztówki (!): http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/koronowo.htm Nieoczekiwanie okazało się, że przodek jednego z moich przyjaciół (autora książki opisującej zwykłe wiejskie życie w niedalekiej wiosce w połowie XIX wieku), był właśnie carskim oficerem z tego obozu... Przez las do skrzyżowania asfaltu Gutowiec-Woziwoda z Wlk. Kanalem Brdy. Wzdłuż Kanału do akweduktu Fojutowo. Opisywany wielokrotnie; polecam interesujące F opracowanie. Księgarnia Pod Gryfem specjalizuje się w regionalnych wydawnictwach z wątkami krajoznawczymi, które są zaledwie wzmiankowane w typowych przewodnikach. W Woziwodzie dłuższa przerwa w miejscu biwakowym pod daszkami. Miejsce jest bardzo ładne, ale pobliskie leśnictwo roztoczyło tak uciążliwą kuratelę (lustracja samochodowa, konieczność zgłaszania, niezliczone pretensje), że staram się korzystać z tego miejsca jedynie w razie konieczności. Kilometr niżej, na lewym brzegu ładna elektrownia wykorzystująca wodę z Kanału prowadzoną podziemną rurą. Wlk. Kanał Brdy nie pełni od dawna roli nawadniania łąk, służy pstrągarni w Mylofie oraz do napędu tej właśnie elektrowni. Tu miejsce zalecane dla przenoski okólnej trasy kajakowej: Rytel - Brda - tu właśnie niewygodna przenoska ok. 500 m pod górę do końca Kanału - Kanałem pod prąd ok. 10 km do Rytla.
Cóż: jeśli ktoś jest aż tak przykuty do własnego kochanego samochodziku - to niech sobie cierpi i tyra pod prąd. My wracamy do Legbąda i Barłogów, w rejon węzła plątaniny różnych dróg wodnych czynnych, wyschniętych i niedokończonych.
Na przyszłość polecam inny wariant spływu Brdą: przenoska (niestety niezbyt wygodna) na Kanał w rejonie Konigortu lub Rytla na Kanał, malowniczym odcinkiem przez Barłogi do końca, przenoska w dół owych ok. 500 m na Brdę - i dalej w dół. A my rowerami niebieskim szlakiem w rejon łąk powyżej jez. Okierskiego. Schodzą się tu dwie śródleśne dolinki pozostawiając pośrodku kępę dorodnego lasu z dużym paśnikiem z pięterkiem.
My śpimy jednak na łące u zbiegu owych dolinek, jakieś 400 m powyżej jez. Okierskiego. Noc jak zwykle na łące: chłodna i wilgotna, gwiazdy, cisza, przerwana jedynie chichotem puszczyka. Rano w pomarańczowym słońcu jesienne pajęczyny, przelot orła bielika.
I poranna kawka prosto do śpiworka sympatycznej dziewczyny... Aż prosi się tu F kultowa piosenka Kofty (link otworzyć prawą myszą w osobnym oknie, zrzucić do ramki - i chwilę popatrzyć; inna epoka... I mieć złudzenie, że odjechaliśmy daleko od Kriegsgefangenefriedhof pod Czerskiem... A porannych wiadomości radiowych nie włączać i naiwnie wierzyć, że historia się nie powtarza).
Do Tlenia asfaltem dawnego Traktu Napoleońskiego, z wiatami obozowiska na końcu jeziora w Trzebcinach. W Tleniu możliwość powrotu pociągiem; Kolej jednak utworzyła osobną spółkę - tak więc na dojazd do domu musiałbym kupować potrójny (a właściwie dziewięciokrotny!): bilet spółki PCCRail do Czerska lub Laskowic, spółki P.Regionalne do Gdańska i SKM na dojazd Trójmiejski + potrójny bilet na rower + potrójny bilet dla psa. Czy rzeczywiście trzeba wykupywać potrójne bilety rowerowe i psie - nikt nie potrafił mi jednoznacznie odpowiedzieć. A bezmyślni dziennikarze nie kryją entuzjazmu dla zmian organizacyjnych na Kolei!.
W Tleniu skręcamy w lasy w kierunku jez. Piaseczno (brzegi dość trudno dostępne). Tu rozstajemy się z towarzyszami spieszącymi przez Starą Rzekę do Warlubia; niespodziewanie miałem miłe towarzystwo przez dwa dni. A ja z psem w stronę Błędna, zaczynając zbieranie grzybów. Nocujemy na ganku zaprzyjaźnionego domku w pięknym miejscu.
Rano krążymy jeszcze uzupełniając grzyby. W Błędnie duży biwak nad Wdą, z wieloma wiatami, a jeszcze 200 m dalej drugi, jeszcze ładniejszy.
Dalej do krzyżówki Skórcz - Osie i na wschód w kierunku Przewodnika początkowo niebieskim szlakiem piaszczystymi drogami leśnymi. W miejscu przecięcia Sobińskiej Strugi malownicza śródleśna zielona dolina z widoczną po lewej na zdjęciu amboną myśliwską (dobre miejsce na noc). Ze Smętowa powrót (tym razem normalnie: papierochowi pijaczkowie bez biletu, trzaskanie drzwiami, ochrypłe pokrzykiwanie, zaczepki na które Mila odpowiedziała rozdzierając nogawkę jednemu z lumpów).
Relacja towarzysza wycieczki:
http://pawelsuwinski.ovh.org/fotoblog/index.php?k=200808_BoryTucholskie
WARLUBIE - OSIE - KRZYWE KOŁO - ŚLIWICE - jez. OKONIŃSKIE - jez. OKIERSKIE - WLK.KANAŁ BRDY (BARŁOGI) - LEGBĄD - CZERSK 26 – 27 września 2008 (trzy tygodnie potem)
Powody tej wycieczki są dwa. Parę tygodni temu dostałem interesujące opracowanie o Wielkim Kanale Brdy, i niektóre wątki trzeba było sprawdzić w terenie. Drugim jest zapotrzebowanie Zosi, która od wielu miesięcy przebywa w bezleśnej Anglii. Wizja sosnowych Borów jest tak silna, że drugi raz podczas jej krótkich pobytów jedziemy w te okolice, a Mila jest szczęśliwa z obecności swojej Pani. Nie bez powodu pisałem kiedyś, że nasze polskie lasy są prawdziwym darem. Cóż, kiedy mam szczęście do takich znajomych, którzy są mistrzami w wynajdywaniu powodów do siedzenia w domu. A nich oni skisną! Stąd częstym towarzyszem jest mój brodaty kolega, którego uchybienia bezlitośnie wytykam w opisach, ale który zawsze niemal jest chętny do wyjazdu.
Z Warlubia rekonesans do omijanego jakoś od dawna dębu w Bąkowie. Plątaniną objazdów Autostrady przez Płochocin, Rybno, urokliwe łąki Skrzyniska nad Sobińską Strugą, Osie - tradycyjna i wielokrotnie opisywana trasa.
Od Osi na północ gruntową drogą ze zboczeniem nad jeziorka Dury.
Rezerwat: reliktowe zarastąjące jeziorka otoczone bujną bagnistą roślinnością. Już o zmierzchu docieramy do zaprzyjaźnionego domku w rejonie Krzywego Koła nad Wdą. Trochę długa była dzisiejsza trasa; ognisko, spanie na drewnianym ganku. Rano wszystko błyszczy w rosie na słońcu.
Fragment mapy z 1910... Przez las na zachód; spory wysyp małych jeszcze podgrzybków. Asfaltem w stronę Śliwic, w Łobodzie zjazd nad pobliskie jeziorko gdzie robimy sjestę.
Śliwice,Lińsk, zjazd w stronę Kolei „Węglowej”, tutejszy las z wysypem płachetek. Nad Okonińskim spotkanie z ciekawskim źrebakiem. Od wschodniej strony jez. Okonińskie jest niezbyt interesujące; sporo domków. Ale las na południowym krańcu jest bajkowo podszyty grubym zielonym mchem: taki widok może przyśnić się w dalekiej Anglii.
Przez piaszczyste lasy w stronę Okierskiego, gdzie dłuższa wieczorna sjesta z widokiem na ulubioną moją śródleśną łąkową dolinę u zbiegu dwóch strumieni. Niebieskim szlakiem w rejon Białej, gdzie o zmierzchu rozstawiamy namiot w niezbyt ładnym miejscu nad zachodnim brzegiem jez. Białego. Mapka zaczerpnięta z opracowania , zostanie umieszczona niżej po uzyskaniu zgody Wydawnictwa.
Rano na wschód; za leśn. Barłogi skręt w prawo w poszukiwaniu Suchego Kanału. Interesująca i zagadkowa budowla wodna: od węzła wodnego Barłogi (do którego pojedziemy później) wykonano wykop, którym woda miała być poprowadzona podobno aż w okolice Tlenia, do Wdy. W tym rejonie prace przerwano; a musianoby tu wybudować akwedukt o rozmiarach bodaj przewyższających tamten w Fojutowie.
Teren jest dość dziki, odnajdujemy miejsce niedoszłego skrzyżowania szlaków wodnych. Stąd nieco na pn-zach. do napotkania szerokiej śródleśnej doliny Węgornia, po drodze dwa rydze, kanie i dziwaczny grzyb, który podsuniemy do rozpoznania Borsukowi.
Kolejny interesujący obiekt: dolina została nawodniona skomplikowanym systemem na dnie, oraz układem rowów z zastawkami na stopniowych tarasach, zasilanych ujęciem z Wielkiego Kanału Brdy odległego o ok. 1,5 km. Łąki tej doliny nawet podczas największych upałów pasą oczy jaskrawą zielenią i cieszą rześkim chłodem.
Teraz system nawadniania jest w stanie ruiny. Pod Wielkim Kanałem drugi co do wielkości akwedukt, odbudowany kilka lat temu.
Jak zawsze, polecam kajakowiczom ten Kanałowy wariant spływu Brdą od Rytla; dalszy bieg Wielkiego Kanału jest jeszcze bardziej interesujący: z widokiem w dole na jezioro Krasne, przez malowniczy las w rejon elektrowni Zielonka (tutaj niestety dłuższa przenoska, ale warto!). My przechodzimy mostkiem, i zachodnim brzegiem Wlk. Kanału, mijając dawny upust wody do nawadniania Węgorni, do węzła wodnego Barłogi. Nad sporym stawem stanica wodna; stąd rozchodzą się: Mały Kanał Brdy (potocznie jednak traktowany jako kontynuacja Wlk. Kanału, tak też opisałem zdjęcia w pierwszej części opisu), Węgornia, Czubryń, niedoszły początek Suchego Kanału, Kan. Rzepiczna.
Teraz jeden fragment zastawki na Małym Kanale jest chyba stale otwarty z powodu pracy elektrowni, co oszczędza dawnej niezbyt wygodnej przenoski. Ten rejon wymaga w najbliższym sezonie dokładniejszej penetracji. W Legbądzie odpoczynek nad Kanałem, asfaltem do Czerska, koleją żelazną do domu.
LITERATURA
Wielki i Mały Kanał Brdy http://podgryfem.eu/product_info.php?products_id=31
Kociewie i Bory Tucholskie http://podgryfem.eu/product_info.php?products_id=20
Legendy Borów Tucholskich http://podgryfem.eu/product_info.php?products_id=48
Kaszuby http://podgryfem.eu/product_info.php?products_id=1
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/koronowo.htm wycieczka z zeszłego roku
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/mecikal.htm inna wycieczka
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/gacno.htm inna wycieczka
http://rybickim.pl/ mapy GPS
Tomasz Pluciński
nowy adres:
tomasz.plucinski@ug.edu.pl
F | strona z indeksem opisów turystycznych |
F | strona główna |