KANAŁ ELBLĄSKI (OBERLANDZKI): OSTRÓDA - KORBAJNA - AKWEDUKT KARNICKI - MIŁOMŁYN - MAŁDYTY - POCHYLNIE (CAŁUNY)     28 kwietnia - 3 maja 2016

            rowerem po okolicach Kanału  http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/powisle

i dalej: KANAŁ IŁAWSKI (Staropruski) i ELBLĄSKI:   IŁAWA - JEZIORAK - MIŁOMŁYN - MAŁDYTY - POCHYLNIE - ELBLĄG        29 kwietnia - 5 maja 2012

 

Ślimaczyła się ta wiosna, chciałem na przełomie maja ruszyć rowerem na Dolny, ale Marysia sugeruje kajak. No jakże miałbym się oprzeć obojgu… Proponuję Kan. Elbląski po rozreklamowanym dwuletnim remoncie, lub Brdę/Kanał Brdy. Po zeszłorocznych spływach kajak już się nie nadawał do użytku z powodu kiepskiego stanu; właściciel jest znacznie starszy, ale praktycznie nie przecieka w odróżnieniu od jego okrętu… Naklejanie nowych tramów z cienkiej ale elastycznej gumy zajęło mi ponad tydzień, i jestem cały połamany od noszenia ciężkich betonowych kształtek do nacisku sklejeń. Próba wodna na pobliskim stawku na Siedlcach wypada obiecująco.

Zatem jazda samochodem w wysoce niepewną pogodę do Ostródy. Na terenie życzliwej stanicy zaczynamy składanie sprzętu; w międzyczasie niebo robi się groźne, zaczyna silnie wiać. Jakoś udaje się zwodować, jazda na W szlakiem Drwęcy, którą Fpłynęliśmy 2 lata temu. Po 100 metrach wita nas krótki szkwał. Na j. Drwęckim miejsc do biwaku praktycznie brak, skręcamy w prawo, wysiadamy na lewym W brzegu Kanału, i tylko późna pora dyktuje tutaj biwak (miejsce dość podłe, nierówne, zryte przez dziki, z drugiego brzegu mamy łomoty przetaczanych wagonów kolejowych).

Po chwili zaczyna się intensywny deszcz - pozostaje nam wcześniejsze spanie. Noc zimna, księżycowa. Ranek słoneczny ale chłodny; kanałem płyniemy dość urozmaiconym krajobrazem do śluzy Zielona, która ma rozpocząć funkcjonowanie od 30.

Sympatyczny śluzowy nie robi trudności i przeprawiamy się włączając się w drobne prace adaptacyjne. Ok. 2 km przed Miłomłynem po lewej mijamy otwarte wrota cieku od W. Jest to Korbajna, rzeczka płynąca jeszcze przed budową Kanału, z j. Karnickiego do j. Drwęckiego. Od dawna zastanawiałem się nad tą alternatywą, trochę zniechęcało mnie bagienne otoczenie i niewiadomy stan szlaku, ale teraz wygląda to zachęcająco: jest dość szeroko, oczyszczony słabiutki nurt.

Płyniemy więc. Wybór okazał się trafny, bo bagienne początkowe otoczenie okazało się bardzo malownicze, a połączenie świeżej zieleni z błękitem nieba i wody w popołudniowym słońcu jest bardzo widokowe. Na brzegu obserwował nas niemal czarny potężny dzik który runął w wodę i pokonał rzeczkę dwoma susami z nieprawdopodobną siłą. Szlak jest o wiele bardziej urozmaicony od klasycznej wersji przez Miłomłyn i w stronę Iławy. Pod warunkiem, że poziom wody jest wystarczający, no i licząc się z przenoską, bo topografii nie da się oszukać. Do samego j. Karnickiego nie będziemy płynąć, bo jego brzegi są potężnie zarośnięte, i przenoska z j. Karnickiego na Kanał (akwedukt Karnicki) musi być koszmarna. Marysia zapuściła się trochę dalej i napotkała uroczą łąkę na biwak. Miejsce okazało się wspaniale urządzoną działką z dwoma stawkami, z bardzo zadbaną murawą, dwiema wiatkami - takimi jakie mi się kilka razy śniły na resztę życia.

Na razie rozkładamy się tu z kolacją, po chwili samochodem nadjeżdża właściciel, przygotowujący tu także swój biwak. Nie ma on nic przeciwko rozstawieniu namiotu. Po godzinie wraca z żoną, bardzo gościnnie zapraszają na kawę, ognisko z kiełbaskami i ogórkami świeżo wyciągniętymi ze stawku, i innymi frykasami. Robi się naprawdę sympatyczne niespodziewane spotkanie. Noc wspaniale wygwieżdżona i bardzo zimna. Rano słońce, Sunia domaga się spaceru, na zewnątrz jest bajkowo piękny poranek: w nieruchomym powietrzu biała mgła w słońcu, na brzegu stawku gruby biały szron.

Miejsce niezwykłe, niemal niewidoczne ze stateczków płynących wyżej Kanałem 20 m obok. Wodujemy na Kanale, płyniemy do wrót powodziowych i dalej do syfonu łączącego obie części j. Karnickiego pod Kanałem.

Sam Kanał poprowadzony jest akweduktem nad jeziorem. Wracamy do Miłomłyna, zakupy. Pogoda się psuje, pochmurno i wietrznie, przez j. Ilińsk; nad małym rozlewiskiem wypatrujemy na wznoszącej się łące dobre miejsce na biwak. To pole przygotowane jest pod zabudowę… Nachalni inwestorzy wdzierają się skutecznie na ładne enklawy krajobrazowe. Rano pielgrzymka do kościoła aż do Miłomłyna. Na Rudej Wodzie niezbyt silny ale dokuczliwy wiatr, a jezioro ma jednak swoje prawie 11 km. Po lewej są niezłe miejsca biwakowe. W Małdytach zaczyna potężnie wiać i grozi deszcz, więc szybko wyładowujemy się na prawym brzegu na wpływie na j. Sambród. Noc spokojniejsza, tylko odgłosy pociągów z pobliskiej stacji. Rano silne słońce, idę po zakupy. Zatrzęsienie kleszczy: zdejmuję z Suni 5 kleszczy łażących i 3 wkłute. Pod mostem zlikwidowanej linii kolejowej Małdyty - Dzierzgoń - Malbork (bajkowy drewniany Fdworzec w Budwitach  i polna kaplica-mauzoleum koło Igieł -Tropów). Przed mostem w Drulitach miejsce przystankowe stateczków. A most Moniera jest zabytkiem: to pierwsza konstrukcja żelbetowa w tej części kraju, 1894.

Pochylnia Buczyniec po remoncie robi okazałe wrażenie. Dwuletni remont był szeroko reklamowany.  Ale porozmawialiśmy sobie zarówno przed rokiem jak i teraz w kilku miejscach, i zdania są podzielone. Same urządzenia pochylni podobno były w niezłym stanie, i konieczność tak gruntownego remontu (do fundamentów) jest dyskusyjna. No ale skoro były pieniądze… Część mniejszego wyposażenia pokradziono (zapewne na chleb dla głodnych dzieci po-pegeerowskich). A dorobione nowe nie rokują długowieczności. Na jednej z pochylni już w trakcie wpływania wózka pod wodę, czujemy mocne łupnięcie: albo jakaś przeszkoda podwodna na szynie, albo jedna z szyn poziomujących jest wykonana partacko. Ale może to tylko narzekania wiecznych malkontentów. Głównym celem miało być wzmocnienie rozmywanych falą brzegów. Ale brzegi są wzmocnione tylko na odcinku najbardziej uczęszczanym - za Miłomłynem do Całunów. Pozostałe odcinki są nietknięte: zostały niezmienione stare popróchniałe kołki i pasy z szarej plastikowej opaski - robią przykre wrażenie. Nie jestem pewien czy te pieniądze wydano racjonalnie… Za Buczyńcem odcinek bardzo malowniczy, w popołudniowym słońcu piękna zieleń i błękity. Podobnie za pochylnią Kąty: to zdecydowanie jest najładniejszy odcinek pochylni.

Przeprawiamy się w Oleśnicy już po 18, dzięki życzliwości obsługi. To na tej pochylni w 2002 r nastąpiła poważna F  awaria maszynowa . Biwaczek na lewym brzegu w umiarkowanie ładnym miejscu, robimy ognisko.

Rano silne słońce i szykuje się prawie upalny dzień. Z marszu przeciągamy się przez Jelonki i w upale podpływamy do Całunów. Sunia nie słucha zakazu i wyskakuje za wcześnie na nabrzeże, pazury się obsuwają, wali się do wody i idzie na dno! Szok. Ale po kilku sekundach wypływa, udaje mi się psa wciągnąć do kajaka (nasiąknięta ma pewnie ze 20 kg). Całuny są najbardziej oryginalną pochylnią: pierwotnie było tu 5 tradycyjnych drewnianych śluz - ależ oszczędna okazała się koncepcja pochylni (Oberländische Ebene). Już po wybudowaniu Kanału zlikwidowano tych 5 śluz i zastąpiono je jedną pochylnią - Całuny. Maszynownia jest tu podobna do pozostałych, ale napędzana nie jest gigantycznym kołem wodnym, ale turbiną Francisa usytuowaną pod budynkiem; widać jej wylot. I Kanał w tym miejscu zakręca, liny ciągnące idą bezpośrednio na brzeg, bez górnych charakterystycznych kół prowadzących.

Poniżej Całunów kończymy spływ, bo Marysia musi jeszcze odbyć kombinowaną pielgrzymkę do Ostródy po samochód. W domu lądujemy po 20.  

 

 

 

 

 

KANAŁ IŁAWSKI (Staropruski) i ELBLĄSKI:   IŁAWA - JEZIORAK - MIŁOMŁYN - MAŁDYTY - POCHYLNIE - ELBLĄG        29 kwietnia - 5 maja 2012

inne wycieczki w okolicy   
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/powisle    
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/ostroda.htm    
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/budwity.htm    
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/sztutowokrynicatolkmicko.htm   
http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/brodnickieilawskie

http://www.zalewwislany.pl/kanal-elblaski-i-pojezierze-ilawskie obszerna uaktualniana strona o różnych szlakach wodnych okolic Zalewu Wiślanego, m.in. o Kanale, jego historii, obiektach oraz realiach pływania

Na początek maja planowałem rower po Bagnach Biebrzańskich (nieudany kajak sprzed 2 lat). Ale Zośka i Mila zaproponowały kajak, więc nie mogłem się oprzeć propozycji. Kanał Iławski (czasem nazywany Staropruskim, jako, że jest to starsza część systemu) i przedłużenie – Elbląski. Nawiasem mówiąc twa zabawna wojna o nazewnictwo: Iławski, oberlandzki (trochę śmiesznie; od Oberländischer Kanal); trwają również kłótnie o Kanał Elbląsko-Ostródzki (nieprawidłowo), Ostródzko-Elbląski (nieprawidłowo), Ostródzki (nieprawidłowo) - że nie wspomnę już o Druzno/Drużno (nieprawidłowo).  W niedzielę ładujemy się ze składakiem do przedziału bydlęcego bezpośredniego pociągu olsztyńskiego (przez Iławę, Ostródę a nie Elbląg - po drodze mu było!). O dziwo, mamy sympatycznego towarzysza z Pisza i całą drogę ani jednego palacza. Co odnotowuję jak ewenement w tym zdziczałym obyczajowo kraju. W Iławie Miasto wysiadamy już mocno po południu, na wózeczku zjazd ok. 500 m w dół do Jezioraka. Rozkładanie nieco trwa, po 19 wodujemy. O dziwo prawie nie ma dziur. A niewielkie przetarcia już od paru lat z początku nieco przeciekają, ale po godzinie już są prawie uszczelnione.

Pierwszy nocleg na maleńkiej wysepce 5 km dalej. Komary paskudne. Rano pogodnie, umiarkowany wiatr w plecy. Robi się ciepło, odnotowujemy liczne miejsca biwakowe, ale tylko na W brzegu. Brzeg E pamiętamy F sprzed 2 lat jako paskudnie zabudowany, nasze kontakty (niemiłe) sugerują że to warszawiacy…

Cały czas z wiatrem, aż dziwnie; niemal upalnie, zieleń powalająca. W lewo jez. Widłągi, które należało zwiedzić, Siemiany i jez. Płaskie, które znamy od lądu. Zostawiamy po lewej prawie cały wielki basen Jezioraka; w końcu najdłuższego w Polsce jeziora (inna nazwa: Jezierzyce, Geserich See). Po prawej ładne miejsce na biwaczek wiosenny lub jesienny w Chmielówce (teraz jest tam baza domków). Bardzo ładne jez. Dauby, wpływ w Kanał Karnicki. Pierwsze wrota  bezpieczeństwa pod mostkiem Mozgowo.

Dwa zdania o tym obiekcie. Kiedy planowano budowę Kanału z Jezioraka, okazało się, że po drodze trasa prowadzi przez położone 2 m niżej jez. Karnickie. Usypano groblę w poprzek jeziora i poprowadzono nią górą Kanał jako akwedukt. Obie części jez. Karnickiego połączono pod nim niewielkim przepustem. Ale istniała groźba katastrofy wodnej. Gdyby z jakichkolwiek powodów grobla została tu rozmyta, wody z ogromnego Jezioraka zalałyby niżej położony wielki teren. Na obu krańcach krytycznego odcinka akweduktu urządzono więc pomysłowe zabezpieczenie. Do bocznej ściany kanału przylegają drewniane wrota na obrotowej pionowej osi, które normalnie przylegają płasko do betonowej ściany „pod prąd”.

    Na wycinku Messtischblatta Abiskar See = jez. Karnickie, Sicherheitstor = wrota bezpieczeństwa

W przypadku katastrofy, gwałtowny prąd wody spływającej w stronę wyrwy kanałem z Jezioraka (lub od strony Miłomłyna z Rudej Wody; taka właśnie sytuacja na zdjęciu nieco niżej), spowoduje zassanie wrót w nurt i zatrzaśnięcie i dociśnięcie ich w wycięciu ściany (ryglu) przeciwległego brzegu. Drugie takie wrota są zaraz po minięciu jez. Karnickiego. Trzecie w Miłomłynie jako zabezpieczenie przeciw zalaniu w dół na jez. Drwęckie. Są jeszcze czwarte przed Buczyńcem.

Ale najpierw odszukuję przepust pod dnem akweduktu. Rozstawiamy się tuż przy drugich wrotach.

Okolica interesująca: pałac w F Karnitach, malownicze grodziska. Rano haniebnie topię kubek blaszany Zosi. Płyniemy bardzo malowniczym odcinkiem do Miłomłyna. Upał, zakupy, obserwujemy manewry stateczku na śluzie Miłomłyn (dla nas byłby to szlak boczny).

Tym razem śluza obniża poziom do niżej położonego jez. Drwęckiego i Ostródy. Miłomłyn po wojnie nazwano tak chyba przez nieporozumienie, jako dosłowną kalkę niemieckiego Liebemühl. Tymczasem powinno być raczej: Liwski Młyn… Upał; interesującym odcinkiem do jez. Jelonek (Ilińsk; tu poprowadzono groblą rozebraną linię kolejową Morąg - Ostróda); dłuższy postój w cieniu. Dalszy odcinek do jez. Ruda Woda jest jednym z najbardziej malowniczych na całej trasie; wysoki las, wąski kanał, jeziorka, zmienne brzegi.

Na Rudej Wodzie niezbyt wiele jest miejsc biwakowych. Planowałem wykorzystanie miejsca na początku przesmyku na Bartnickie (Bartężek); jest tam jednak już jakaś grupka. Więc mrocznym sklepionym drzewami kilometrowym przesmykiem na Bartnickie, z komarami jak rekiny. Na Bartnickim niedaleko po lewej adoptujemy niezłe miejsce biwakowe.

Rano Zosia idzie do pobliskiej Wenecji po chlebusio. Wracamy na Rudą Wodę, dłuższy odcinek w słońcu do Wilamowa. Tym razem na mnie kolej do sklepu. Pod wieczór wpływamy na jez. Sambród, tuż stacja Małdyty. Uzupełniam zapas wody, szukamy miejsca na noc, ale na Sambrodzie jest to spory problem. Ostatecznie wyciągamy niewygodnie kajak i graty na NW brzegu. W resztkach słońca rozstawiamy namiot. W nocy Zosia ma problemy z ciężkim bólem głowy: prawdopodobnie nadmiar słońca przez drugi dzień; pomaga polopiryna. Rano w słońcu most zlikwidowanej kolei Małdyty – Malbork; przez Mł. Sambród do przecięcia z trasą warszawską.

Zaraz za mostem drogowym po prawej doskonałe miejsce biwakowe. Zieloność powalająca, ładny odcinek. Skręcamy na Piniewo, niestety od lat kwitnie tu brudna woda. Niedaleko do malowniczego dworca kolejowego Budwity. Interesujące:

http://mojemazury.pl/23593,Budwity-drewniany-dworzec-cesarza-Wilhelma.html    
http://www.ruciane-nida.org/kmk/viewtopic.php?p=4288    
http://www.youtube.com/watch?v=Sfoq-Nqe6Pg    
http://kamienie-wilhelma.net.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=6:cesarskie-owy&catid=4:cesarskie-owy-&Itemid=5

Dłuższy postój i zakupy. Trochę był ten postój za długi, bo kiedy dopływamy Kanałem do pierwszej pochylni Buczyniec – właśnie zamykają cały kram. Chcąc nie chcąc namiot trzeba rozstawić na brzegu rozszerzenia kilkaset metrów przed pochylnią. Pogoda bardzo niepewna. Obok cumują dwa stateczki. Rano zgorszeni czytamy: koszt wycieczki stateczkiem Elbląg – Ostróda i z powrotem 149 zł! Toć to rozbój! Na szczęście my płacimy po 3,70 za pochylnię. I jesteśmy pierwszym kajakiem w tym sezonie. Co za leniwy Naród! Maszynownia pochylni jest bodaj jeszcze bardziej atrakcyjna niż sama jazda wózkiem. Więcej zdjęć jest w F opisie wycieczki rowerowej sprzed roku.

Interesujące filmy:   
http://www.youtube.com/watch?v=j1cH-hl0A9Q   
http://www.youtube.com/watch?v=GDLKr6fOb1g    
http://www.youtube.com/watch?v=683umv1RqfM
http://www.zalewwislany.pl/kanal-elblaski-i-pojezierze-ilawskie obszerna uaktualniana strona o różnych szlakach wodnych okolic Zalewu Wiślanego, m.in. o Kanale, jego historii, obiektach oraz realiach pływania

Trzeba odrobinę ostrożności, bo kiedy zatopiony pod nami wózek rusza, trzeba płynąć czekając aż podnoszący się i jednocześnie jadący po szynach pod wodą wózek podbierze nas od spodu, aby równo osiąść na grzbiecie rusztowania z belek. Dla składaka nie jest to zbyt zdrowe, bo dno obciążonego pasażerem kajaka opiera się na kilku belkach, a wysiąść strach, bo rusztowanie jest mocno śliskie, a poślizgnięcie się jest także mało zabawne, bo wszystko jest w ruchu na kołach. Ale jakoś kajak wytrzymał pięć tych pochylni. Gorzej mają jachciarze którzy muszą uważać na miecz lub śrubę silnika. Ja kiedyś o mało nie zatopiłem kajaka, gdyż niechlujnie zwisająca cumka uwięzła pomiędzy belkami i zanurzający się wózek o mało nie wciągnął kajaka pod wodę. Płynie niefrasobliwa wydra. Zaraz za Buczyńcem po prawej duży plac biwakowy z wiatami (ładny, ale raczej poza sezonem). W Kątach w zeszłym roku były remonty i pozostały nowe sympatyczne wiaty.

Pogoda się psuje; kilka razy popaduje, ale jakoś szczęśliwie przeczekujemy deszcze pod kolejnymi mostkami. Stan techniczny Kanału jest opłakany: umocnienia brzegów kołkami są rozmyte, doraźnie zabezpieczone wstęgami plastikowej podartej brudnej tkaniny.

(dziękuję za udostępnienie zdjęcia Panu Maciejowi Maciakowskiemu  http://www.agat.pl/macmac/index.html )

W przyszłym roku Kanał ma być remontowany i nieczynny. Genialna koncepcja i realizacja XIX-wiecznej drogi wodnej, która prawie 100 m różnicy poziomów niweluje na odcinku zaledwie 10 km za pomocą zaledwie 5 pochylni. Po ok. 20 m na każdej – a więc kilka razy więcej niż za pomocą klasycznej śluzy. W dodatku przy bardzo oszczędnym zużyciu wody za pomocą unikatowej maszynowni wodnej. Światowa atrakcja techniczna. Wyprawa do sklepu w Jelonkach. Tu akurat można zabiwakować, ale na całym odcinku pochylni jest z tym kiepsko; również z powodu paskudnego zarośnięcia brzegów chwastami; jeżynami i pokrzywami. Można korzystać z niewielkich miejsc pod licznymi mostkami. Ostatnia pochylnia Całuny jest inna od pozostałych, bo została dobudowana później, po likwidacji tymczasowych śluz. Inny napęd: nie koło wodne, ale turbina. I nie ma ona jednego (górnego) systemu kół prowadzących linę. Lina poprowadzona jest po dnie kanału skręcającego w tym miejscu. Początek wpływu na Druzno mało ciekawą rynną; samo Druzno bardzo interesujące. Bywa jednak niebezpieczne po dłuższych silnych wiatrach południowych, bo poziom wywianej do Zalewu wody opada, i można utknąć w błotnistych mieliznach; wtedy lepiej płynąć wyznaczoną bojami pogłębioną rynną. My kierujemy się w lewo w tył w kierunku ujścia Dzierzgonki. Zaznaczyłem tam kiedyś wp wysokiej drewnianej wieży obserwacyjnej. Trochę grząsko, ale wysiadamy i na piętrze kolacja z kapitalnym widokiem z wysoka na Druzno.        wiata została spalona przez wyrostków z Elbląga

Ławice hałaśliwych mew, kaczki i chyba orzeł. Czerwony zachód słońca, całą noc krzyk ptactwa. Odradzam wycieczkę wschodnim brzegiem jeziora: brak dróg, podmokłe łąki, objazdy, nie ma nic atrakcyjnego. Za to zachodni brzeg jest zupełnie interesujący, z kilkoma miejscami biwakowymi. Rano pod wiatr do końca jeziora i dalej Kanałem do Elbląga. Kończymy przed mostem po prawej, na terenie stanicy wodnej. Co prawda nie przy tym moście co na starych pocztówkach, ale też i nie przy tej stanicy...

Na wózeczku 1,5 km do stacji. Bardzo udany był spływ. Zarówno pogodowo, jak towarzysko i krajoznawczo.

nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F strona z indeksem opisów turystycznych
F strona główna